poniedziałek, 6 listopada

Europa krytykuje PiS za kształcenie młodych lekarzy. "Chcemy rozmawiać już z nowym rządem"

Marta Markiewicz

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem kształcenia lekarzy w Polsce. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Przez osiem ostatnich lat nie udało się rozwiązać lawinowo narastającego kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia. Rząd PiS był głuchy na argumenty środowiska
  • Młodzi lekarze przyznają, że od kilku miesięcy starają się interweniować w sprawie uruchamiania kierunków lekarski na uczelniach, które ich zdaniem nie gwarantują właściwej jakości kształcenia
  • Do rozmów chcą wrócić zaraz po uformowaniu się nowego rządu. "Pierwszym krokiem powinien być audyt wszystkich uczelni"
  • Co dalej? Dla polityków kwestia kształcenia nowych lekarzy zdaje się być mniej istotna, w praktyce jednak wiedzą, że prędzej czy później system zderzy się z brakiem kadr. Stąd też deklarują mniej radykalne postępowanie z nowymi uczelniami
następna sekcja

Przez osiem ostatnich lat nie udało się rozwiązać lawinowo narastającego kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia. Rząd PiS był głuchy na argumenty środowiska

Pomysł rządu Prawa i Sprawiedliwości – dotyczący uruchomienia nowych kierunków lekarskich na uczelniach niemedycznych zderzył się z krytyką środowiska lekarskiego, które wskazywało na potencjalne problemy z jakością kształcenia. Rząd jednak okazał się być głuchy na argumenty środowiska i w ciągu ośmiu lat liczba uczelni uprawnionych do kształcenia przyszłych lekarzy została potrojona. Po nieco ponad miesiącu od rozpoczęcia nowego roku akademickiego obawy lekarzy potwierdzają się, a w obronie jakości kształcenia lekarzy w Polsce stanęło Europejskie Stowarzyszenie Młodych Lekarzy.

W październiku w całym kraju naukę na kierunku lekarskim rozpoczęła rekordowa liczba studentów kierunku lekarskiego i lekarsko-dentystycznego (uczelnie przygotowały łącznie 11142 miejsca) – może się jednak okazać, że dla wielu z nich kariera lekarza pozostanie w sferze marzeń. Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wzięło pod lupę działalność nowo otwartych kierunków lekarskich. Ich ustalenia poważnie szokują. Okazuje się bowiem, że studenci nowych kierunków lekarskich muszą nie tylko uprawiać turystykę przez pół Polski w celu odbycia zajęć w prosektorium, ale również mają poważne zastrzeżenia do zajęć odbywających się stacjonarnie. Na części uczelni brakuje w planie zajęć podstawowych przedmiotów bazujących na zajęciach praktycznych, uczelnie nie dysponują zapleczem dydaktycznym i kadrą akademicką – to tylko część problemów, na jakie zwracają uwagę sami studenci.

- Przez dłuższy czas alarmowaliśmy, że nowe kierunki lekarskie otwierane w takim tempie, bez zaplecza i doświadczonej kadry dydaktycznej to pomysł, który po prostu nie może się udać. I teraz, gdy pierwsi studenci zaczęli te studia na nowych kierunkach, nieposiadających akredytacji (Państwowej Komisji Akredytacyjnej- przypis redakcji), widzimy rzeczywistą skalę tego problemu- wskazuje w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.

Jak wyjaśnia, pierwsze zgłoszenia o nieprawidłowościach wpłynęły od studentów ze Społecznej Akademii Nauk w Łodzi (SAN Łódź). Na tej łódzkiej uczelni, gdzie semestr kształcenia na kierunku lekarskim kosztuje 23 tys. złotych, studenci skarżyli się na notoryczny brak zajęć, brak zajęć laboratoryjnych z chemii czy sale i prosektorium w stanie surowym z wybudowanym zaledwie parterem. - Tuż po publikacji i nagłośnieniu problemu posypały się do nas skargi od studentów z innych uczelni. Co więcej były one podobne, a czasami wręcz bliźniaczo podobne. Z tych wszystkich zgłoszeń najczęściej problem dotyczył jednego z najważniejszych przedmiotów na pierwszym roku każdego kierunku lekarskiego – anatomii. Brak nauki praktycznej w prosektorium, zajęcia polegające na oglądaniu prezentacji na rzutniku albo znowu brak zajęć wcale. Podsumowując cytatem jednego z oburzonych studentów: „ciężko robić w teorii praktykę”. Nie możemy temu zaprzeczyć- wskazał Władysław Krajewski.

następna sekcja

Młodzi lekarze przyznają, że od kilku miesięcy starają się interweniować w sprawie uruchamiania kierunków lekarski na uczelniach, które ich zdaniem nie gwarantują właściwej jakości kształcenia

W rozmowie z jedennewsdziennie.pl rozkładają jednak ręce i przyznają, że problem ten spadnie już na nowe kierownictwo MEN i MZ. - Ilekroć wcześniej próbowaliśmy interweniować w sprawie nowych uczelni, zawsze słyszeliśmy to samo: żadnych nieprawidłowości resorty nie widzą, a te „niedociągnięcia” opisane w opiniach Polskiej Komisji Akredytacyjnej się poprawią, „proszę dać kredyt zaufania”- wskazuje Krajewski. Deklarują jednak, że nie spoczną i będą wytykać każdą nieprawidłowość.

Wsparcie w utrzymaniu jakości kształcenia deklarują również organizacje europejskie. W trakcie ostatniego posiedzenia Europejskie Stowarzyszenia Młodych Lekarzy przyjęto stanowisko, w którym wyrażono poparcie dla inicjatywy na rzecz ochrony wysokich standardów edukacji lekarzy i lekarzy dentystów w Polsce. Stanowisko wysłano do kierownictwa Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia.

- Poważny niepokój budzi gwałtowny wzrost w ostatnim czasie liczby szkół wyższych, zwłaszcza nieuniwersyteckich, którym przyznano uprawnienia do prowadzenia studiów lekarskich. (…) Decyzje Ministrów Zdrowia oraz Edukacji i Nauki podjęte na przestrzeni ostatnich 8 lat spowodowały wzrost liczby uczelni uprawnionych do prowadzenia studiów lekarskich z 12 do 39. (…) Takie zmiany mogą nieuchronnie osłabić poziom wiedzy i przygotowania absolwentów do zapewnienia wysokiej jakości opieki nad pacjentem, potencjalnie zagrażając bezpieczeństwu pacjentów i ogólnej jakości usług zdrowotnych – argumentuje europejska organizacja zrzeszająca młodych medyków.

następna sekcja

Do rozmów chcą wrócić zaraz po uformowaniu się nowego rządu. "Pierwszym krokiem powinien być audyt wszystkich uczelni"

Władysław Krajewski wskazuje, że na razie jego organizacja musi trwać w zawieszeniu – ale do rozmów chcą powrócić zaraz po uformowaniu się nowego rządu. - Pierwszym krokiem powinien być audyt wszystkich uczelni, prowadzących kierunek lekarski w Polsce. Liczebność roczników należy dostosować do możliwości uczelni i kadr dydaktycznych, a nie do tego, ile ściany pomieszczą. Po drugie należy opracować nowe standardy kształcenia, których celem będzie podniesienie jakości kształcenia, a nie przyzwolenie na brak przygotowania uczelni do prowadzenia kierunku. To samo tyczy się niezbędnej do prowadzenia kierunku infrastruktury. Stół multimedialny to nie prosektorium, szpital z dwoma oddziałami to nie klinika, projektor w piwnicy to nie aula, a fantom z ruchomą żuchwą, to nie Centrum Symulacji Medycznych i nie zastąpi podstawy nauki przyszłego medyka — pracy z pacjentem. Uczelnie z negatywnym wynikiem audytu i niedopasowane jakościowo do prowadzenia kierunku lekarskiego będą musiały zawiesić rekrutację i prowadzenie zajęć do momentu, aż nie poprawią warunków kształcenia przyszłych medyków - wskazuje Władysław Krajewski.

Bardziej radykalnych decyzji oczekuje natomiast Damian Patecki z Naczelnej Rady Lekarskiej. - Jednym z wyzwań w Polsce jest nieustanna walka z bylejakością. W obliczu wyzwań związanych ze stanem zdrowia Polaków jakość kształcenia przyszłych medyków powinna być możliwie najlepsza - ocenia w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Damian Patecki. Na pytanie, co dalej z uczelniami, które marzyły i rozpoczęły kształcenie przyszłych lekarzy, a nie mają ku temu warunków, odpowiada, że najlepszym scenariuszem byłoby zamknięcie tych kierunków. – Niestety – moim zdaniem – mało prawdopodobnym wydaje się poprawa sytuacji na kierunkach lekarskich prowadzonych na uczelniach niemedycznych. Nie widzę też szans na ich ponowną – tym razem pozytywną weryfikację przez Państwową Komisję Akredytacyjną. Szczególnie, że także ta instytucja również powinna otrzymać lepsze finansowanie i narzędzia do tego, by móc realnie dbać o jakość kształcenia wyższego w Polsce - ocenia lekarz.

następna sekcja

Co dalej? Dla polityków kwestia kształcenia nowych lekarzy zdaje się być mniej istotna, w praktyce jednak wiedzą, że prędzej czy później system zderzy się z brakiem kadr. Stąd też deklarują mniej radykalne postępowanie z nowymi uczelniami

Wojciech Konieczny – senator RP, Lewica, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie, przyznaje, że działania podejmowane przez rząd były chaotyczne, ale nie deprecjonuje pomysłu.

- Tworzenie nowych kierunków lekarskich co do zasady jest dobrym kierunkiem działania. Choć – być może zwiększenia liczby kształconych lekarzy można byłoby dokonać w inny sposób np. poprzez zwiększenie i maksymalizację naborów w już istniejących uczelniach czy poprzez tworzenie filii uczelni medycznych. Ale tworzenie kierunków lekarskich na uczelniach niemedycznych też jest pewnego rodzaju rozwiązaniem tego palącego problemu – jakim jest zapaść kadrowa - ocenia Konieczny.

Zwraca jednak uwagę, że w przypadku uczelni kształcących przyszłych lekarzy jakość ich nauczania zostanie szybko zweryfikowana przez rynek.

- W moim odczuciu wszystkie te nowe kierunki lekarskie nie utrzymają się. Szczególnie - gdy słyszymy, w jakich warunkach powstają. To pokazuje, że nie wszystkie powinny mieć możliwość kształcenia przyszłych medyków. Część z nich jednak zostanie i będzie nadal kształcić – co jest dobrym trendem, bo lekarzy w publicznym systemie jest zbyt mało - ocenia Konieczny.

następna sekcja

Cytat na koniec

"W moim odczuciu wszystkie te nowe kierunki lekarskie nie utrzymają się. Szczególnie - gdy słyszymy, w jakich warunkach powstają. To pokazuje, że nie wszystkie powinny mieć możliwość kształcenia przyszłych medyków. Część z nich jednak zostanie i będzie nadal kształcić – co jest dobrym trendem, bo lekarzy w publicznym systemie jest zbyt mało"

Wojciech Konieczny – lekarz, specjalista w dziedzinie neurologii, senator z ramienia Lewicy, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Władysław Krajewski – wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL [link]
  • Damian Patecki – lekarz anestezjolog, współorganizator strajku głodowego rezydentów [link]
  • Wojciech Konieczny – lekarz, specjalista w dziedzinie neurologii, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie [link]

Komentarze i źródła:

  • Stanowisko Europejskiego Stowarzyszenia Młodych Lekarzy z dnia 1 listopada: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!