Sikorski, Sienkiewicz, ale też kilka zaskakujących nazwisk. Znamy personalną układankę rządu
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią rozmów w sprawie składu nowego rządu tworzonego przez KO, Trzecią Drogę i Lewicę. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Zaufani Tuska - Budka, Kierwiński, Sienkiewicz i Sikorski - by jak najszybciej "posprzątać po PiS", ale także Machnowska-Góra czy K. Jagiełło - to kuluarowe spekulacje w sprawie przyszłych personaliów nowego układu rządowego
- Opozycja chce zachować "pakiet kontrolny", czyli mieć większość w Prezydium Sejmu, tak jak PiS obecnie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kandydatką PiS na wicemarszałka jest Elżbieta Witek, co budzi kontrowersje w ugrupowaniach tworzących większość
- Z nieoficjalnych informacji wynika, że choć większość resortów jest już rozdysponowanych między cztery partie koalicyjne, nie ma zgody w sprawie obsady resortów edukacji i spraw zagranicznych
- MEN ma być oddzielony od nauki. Najczęściej wymienianym w kuluarach kandydatem na ministra nauki i szkolnictwa wyższego jest Tomasz Grodzki. Wicepremierem z Lewicy, a zarazem ministrem cyfryzacji ma być Krzysztof Gawkowski
- Co dalej? Z kuluarowych informacji wynika też, że nawet jeśli jakiś resort ma przypaść jednej z partii, inne będą mogły desygnować do niego wiceministrów. PSL ma otrzymać resort rolnictwa i infrastruktury, a Polska 2050 m.in. Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Zaufani Tuska - Budka, Kierwiński, Sienkiewicz i Sikorski - by jak najszybciej "posprzątać po PiS", ale także Machnowska-Góra czy K. Jagiełło - to kuluarowe spekulacje w sprawie przyszłych personaliów nowego układu rządowego
Marszałkiem Sejmu będzie Szymon Hołownia, dotychczasowy marszałek Senatu Tomasz Grodzki zostanie ministrem nauki. W rządzie Tuska kluczowe resorty obsadzone zostaną przez najbardziej zaufanych – Borysa Budkę, Marcina Kierwińskiego, Bartłomieja Sienkiewicza i Radosława Sikorskiego – by jak najszybciej posprzątać po PiS. W rządzie jednak będą także takie osoby jak wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra czy działaczka ekologiczna Katarzyna Jagiełło – oto kuluarowe spekulacje w sprawie przyszłych personaliów nowego układu rządowego. Ostateczny skład rządu Tuska może być jednak znany dopiero w grudniu, gdy gabinet ten będzie mógł formalnie powstać.
W środę marszałek-senior Marek Sawicki z PSL rozpoczął negocjacje z klubami parlamentarnymi w sprawie przebiegu pierwszego posiedzenia Sejmu w poniedziałek 13 listopada, rozdziału miejsc na sali i pomieszczeń w budynkach parlamentu, a także miejsc w komisjach sejmowych.
W Sejmie pojawił się też lider Polski 2050 Szymon Hołownia, który jest już niemal pewnym kandydatem na marszałka izby, choć funkcja ta ma być "rotacyjna" i w połowie kadencji ma go zastąpić Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Sam Hołownia zapewnił dziennikarzy, że jego kandydatura "jest na stole", ale wszystkie najważniejsze decyzje personalne, przynajmniej te dotyczące miejsc w prezydiach Sejmu i Senatu, zostaną ogłoszone przez liderów KO, Polski 2050, PSL i Lewicy w piątek, gdy parafowane ma być porozumienie koalicyjne.
Opozycja chce zachować "pakiet kontrolny", czyli mieć większość w Prezydium Sejmu, tak jak PiS obecnie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kandydatką PiS na wicemarszałka jest Elżbieta Witek, co budzi kontrowersje w ugrupowaniach tworzących większość
Hołownia powiedział dziennikarzom, że trwają rozmowy z przedstawicielami wszystkich sił parlamentarnych, czy każdy klub będzie miał swojego wicemarszałka Sejmu. „Chcemy przede wszystkim, żeby ten Sejm sprawnie pracował, a nie kojarzył się ludziom z cyrkiem, tylko miejscem, gdzie można pracować, mając różne poglądy. Nie będzie więc przepychanek o stołki w Prezydium Sejmu” – zapewniał Hołownia.
Z kolei niedoszły kandydat na marszałka Borys Budka z KO przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że nawet jeśli każdy klub będzie miał swojego wicemarszałka, większość czterech ugrupowań powinno zachować "pakiet kontrolny", czyli mieć większość w Prezydium Sejmu, tak jak PiS w trwającej jeszcze kadencji. Oznaczać to może, że każdy klub ma po jednym wicemarszałku, ale KO i PiS mają po dwóch. Budka przyznał też, że jeszcze nie jest rozstrzygnięte, czy PiS będzie miał prawo zgłosić każdego kandydata, czy ustalona zostanie jakaś „czarna lista” nazwisk. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kandydatką PiS na wicemarszałka jest dotychczasowa marszałek Elżbieta Witek, co budzi kontrowersje w ugrupowaniach tworzących większość.
Hołownia poinformował też, że "rotacyjność" marszałka obejmie również Senat. To spowodowało, że wróciła koncepcja, by marszałkiem Senatu w pierwszej połowie kadencji był przedstawiciel Lewicy. Stąd w kuluarach pojawia się w tym kontekście nazwisko senator Magdaleny Biejat, choć dotąd najpewniejszym kandydatem na marszałka Senatu była Małgorzata Kidawa-Błońska z KO. Sama Biejat w środę w TVN24 pytana o nominację dla siebie nie zaprzeczyła, odsyłając do komunikatu liderów. Według innej koncepcji stanowisko marszałka Senatu podzielą między siebie KO i PSL.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że choć większość resortów jest już rozdysponowanych między cztery partie koalicyjne, nie ma zgody w sprawie obsady resortów edukacji i spraw zagranicznych
Lider Polski 2050 zapowiedział, że umowa koalicyjna będzie obejmować, oprócz priorytetów programowych, także "podział działów odpowiedzialności za państwo", czyli rozdział stanowisk w rządzie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że cały czas tego właśnie dotyczą spory między koalicjantami i nie wiadomo, czy wszystko uda się uzgodnić przed piątkiem.
Borys Budka przyznał nawet, że skoro prezydent Andrzej Duda nie desygnuje Donalda Tuska, tylko Mateusza Morawieckiego, nie ma konieczności przedstawiania składu rządu opinii publicznej już teraz.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że choć większość resortów jest już rozdysponowanych między cztery partie koalicyjne, nie ma zgody w sprawie obsady resortów edukacji i spraw zagranicznych. Na pierwszy resort ma ochotę Lewica, kandydatką jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ale także Koalicja Obywatelska, gdzie najpewniejszą kandydatką jest Katarzyna Lubnauer. Spór między KO a Polską2050 toczy się natomiast o MSZ. Kandydatką partii Hołowni jest Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dawna ambasador i wiceminister spraw zagranicznych. W KO z kolei jako kandydatów na ministra wymienia się Radosława Sikorskiego i Pawła Kowala.
Jeżeli resort ten otrzyma KO, co jest dziś niemal pewne, większe szanse, jak można usłyszeć, ma Sikorski. Jego powrót na stanowisko ministra mieści się bowiem w koncepcji Donalda Tuska, by najważniejsze resorty objęli ludzie doświadczeni i zaufani, by sprawnie i szybko dokonać „sprzątania” po PiS. Stąd w kontekście ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego pojawia się nazwisko Borysa Budki, który był ministrem sprawiedliwości w 2015 roku, a teraz miałby być również wicepremierem, skoro nie udało się przeforsować jego kandydatury na marszałka Sejmu.
W kontekście MSWiA wymienia się sekretarza generalnego PO Marcina Kierwińskiego, a w kontekście Ministerstwa Aktywów Państwowych Bartłomieja Sienkiewicza. Ten ostatni, jako zaufany Tuska, mógłby według niektórych mediów zostać również ministrem kultury, bo właśnie ten resort będzie miał najwięcej do powiedzenia w sprawie "czyszczenia” mediów publicznych. Innym kandydatem na ministra kultury jest Małgorzata Kidawa-Błońska, jeśli miałaby nie zostać marszałkiem Senatu, a także obecna wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra, której kandydatura jest ukłonem wobec środowiska Rafała Trzaskowskiego.
MEN ma być oddzielony od nauki. Najczęściej wymienianym w kuluarach kandydatem na ministra nauki i szkolnictwa wyższego jest Tomasz Grodzki. Wicepremierem z Lewicy, a zarazem ministrem cyfryzacji ma być Krzysztof Gawkowski
Niezależnie od tego, kto obejmie MEN, resort ten ma zostać oddzielony od nauki. Najczęściej wymienianym w kuluarach kandydatem na ministra nauki i szkolnictwa wyższego jest dotychczasowy marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Koalicja Obywatelska ma też obsadzić resort finansów – tu w mediach jako prawdopodobny kandydat wymieniany jest Andrzej Domański, a także zdrowia. W kontekście tego ostatniego resortu wymienia się nazwiska senator Beaty Małeckiej-Libery, a także wybranego do Sejmu dotychczasowego europosła Bartosza Arłukowicza, który był już ministrem zdrowia. W mediach pojawiło się też nazwisko Arkadiusza Myrchy w kontekście resortu sportu, ale ponieważ w rządzie, według planów Tuska, ma nie być przewagi mężczyzn, prawdopodobna jest też kandydatura kobiety (pojawia się m.in. nazwisko byłej siatkarki i posłanki KO Małgorzaty Niemczyk).
Jeśli chodzi o inne partie, już pewnym kandydatem na wicepremiera i szefa MON jest lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Z kolei wicepremierem z Lewicy, a zarazem ministrem cyfryzacji ma być Krzysztof Gawkowski.
Co dalej? Z kuluarowych informacji wynika też, że nawet jeśli jakiś resort ma przypaść jednej z partii, inne będą mogły desygnować do niego wiceministrów. PSL ma otrzymać resort rolnictwa i infrastruktury, a Polska 2050 Ministerstwo Klimatu i Środowiska
PSL ma także otrzymać resort rolnictwa – tu w mediach najczęściej wymieniane są nazwiska Zbigniewa Ziejewskiego i Mirosława Maliszewskiego, a także Ministerstwo Infrastruktury, w którego kontekście pojawia się nazwisko Stefana Krajewskiego.
Lewica poza cyfryzacją ma dostać pracę i politykę społeczną – w kontekście tego resortu, który ma wrócić do dawnej nazwy, z której ma zostać wykreślona rodzina, najczęściej wymienia się nazwisko Katarzyny Kotuli.
Polska 2050 może być na dziś pewna tylko Ministerstwa Klimatu i Środowiska. W kontekście tego resortu wymienia się w kuluarach nazwisko działaczki ekologicznej Katarzyny Jagiełło.
Z kuluarowych informacji wynika też, że nawet jeśli jakiś resort ma przypaść jednej z partii, inne będą mogły desygnować do niego wiceministrów. W tym kontekście np. jako potencjalnych sekretarzy stanu w kierowanym przez Krzysztofa Gawkowskiego resorcie cyfryzacji wymienia się Grzegorza Napieralskiego i Arkadiusza Marchewkę z KO. Ich nominacje jednak nie są pewne, ponieważ Donald Tusk, jak można usłyszeć, nie jest zwolennikiem łączenia stanowisk w rządzie z mandatem poselskim, uznając, że nie można dobrze pracować i w rządzie, i w Sejmie. Stąd liczba posłów w rządzie ma być ograniczona do niezbędnego minimum.
Cytat na koniec
"Chcemy przede wszystkim, żeby ten Sejm sprawnie pracował, a nie kojarzył się ludziom z cyrkiem, tylko miejscem, gdzie można pracować, mając różne poglądy. Nie będzie więc przepychanek o stołki w Prezydium Sejmu"