piątek, 17 listopada

Program Tuska niczym drugie 500 plus. Konfederacja "trolluje" Koalicję? "Idziemy im na rękę"

Mikołaj Fidziński / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się inicjatywami partii politycznych dotyczącymi zwiększenia kwoty wolnej od podatku. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Jeden z pierwszych projektów ustaw wniesionych do nowego Sejmu zakłada podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Jego autorem jest Konfederacja. Zmiana miałaby wejść w życie już od 1 stycznia 2024 roku
  • Projekt to realizacja obietnicy wyborczej Konfederacji, ale nie da się ukryć, że także "sprawdzam" powiedziane Donaldowi Tuskowi nowej większości w Sejmie
  • Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł to sztandarowa zapowiedź Koalicji Obywatelskiej. Treść umowy koalicyjnej sugeruje jednak, że ewentualna reforma mogłaby wejść w życie dopiero w 2025 r.
  • Samo podniesienie kwoty wolnej (nieobudowane innymi reformami systemu podatkowego) byłoby najbardziej korzystne dla klasy średniej i osób dobrze zarabiających. Osoby z niższymi zarobkami (czy emeryturami) nie zyskiwali na niej nic lub niedużo
  • "Według mnie podniesienie kwoty wolnej od podatku to jest jedna z takich obietnic, przy których Koalicja Obywatelska przelicytowała"
  • Co dalej? Ale nie jest oczywiście tak, że podwyżka kwoty wolnej to pomysł totalnie bez sensu, za którym nie stoją żadne argumenty. Bo stoją. "Jeżeli ktoś pracuje 10-12 godzin na dobę, to musi mieć więcej od kogoś, kto siedzi w domu i czeka na zasiłek"
następna sekcja

Jeden z pierwszych projektów ustaw wniesionych do nowego Sejmu zakłada podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Jego autorem jest Konfederacja. Zmiana miałaby wejść w życie już od 1 stycznia 2024 roku

Podniesienie kwoty wolnej od podatku PIT z 30 do 60 tys. zł już od stycznia 2024 r. – tego dotyczy jeden z pierwszych projektów ustaw wniesionych do Sejmu w ledwo co rozpoczętej kadencji. Jego autorami jest grupa posłów Konfederacji.

Do projektu już trzeba było wnosić autopoprawki, bo pomylono w nim kwotę wolną od podatku od kwoty zmniejszającej podatek, a PIT z VAT-em. Przypadkiem podniesiono też stawkę dla drugiego progu podatkowego z 32 do 44 proc. To raczej chluby współprzewodniczącemu Konfederacji Sławomirowi Mentzenowi – doradcy podatkowemu - nie przynosi, ale to na marginesie.

W każdym razie w bólach, ale powstał projekt, który – jak już obiecał marszałek Sejmu Szymon Hołownia – nie trafi do sejmowej zamrażarki, ale będzie bez zwłoki procedowany.

- Idziemy Platformie Obywatelskiej na rękę – z uśmiechem mówił kilka dni temu w RMF FM Krzysztof Bosak, drugi z liderów Konfederacji, wicemarszałek Sejmu.

następna sekcja

Projekt to realizacja obietnicy wyborczej Konfederacji, ale nie da się ukryć, że także "sprawdzam" powiedziane Donaldowi Tuskowi nowej większości w Sejmie

Podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. zł to jeden ze stu przedwyborczych konkretów Koalicji Obywatelskiej. Bosak wyjaśniał, że złożony w Sejmie projekt to mariaż programu wyborczego KO i Konfederacji. Jego ugrupowanie proponowało w kampanii, aby kwota wolna od podatku wynosiła dwunastokrotność płacy minimalnej (czyli od początku 2024 r. byłoby to blisko 51 tys. zł), KO rzuciło 60 tys. zł. Konfederacja wymyśliła więc w złożonym w Sejmie projekcie konstrukcję „dwunastokrotność płacy minimalnej, ale nie mniej niż 60 tys. zł”. Bosak zapewniał w RMF FM, że Konfederacja złożonym projektem nie „trolluje” KO, a jedynie zachęca ją do realizacji swojego programu.

Kilka dni po wyborach Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej zapowiadała, że jej ugrupowanie złoży autopoprawkę już do projektu budżetu na 2024 r., zapewniając podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł. Późniejsze deklaracje z tego obozu nie były już tak jednoznaczne – choć stało się też jasne, że decyzją prezydenta Dudy nowy rząd nie zostanie utworzony tak szybko jak mogłoby się to stać, a więc będzie miał bardzo mało czasu na reformy jeszcze w tym roku.

następna sekcja

Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł to sztandarowa zapowiedź Koalicji Obywatelskiej. Treść umowy koalicyjnej sugeruje jednak, że ewentualna reforma mogłaby wejść w życie dopiero w 2025 r.

Kilka dni po wyborach Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej zapowiadała, że jej ugrupowanie złoży autopoprawkę już do projektu budżetu na 2024 r., zapewniając podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł. Późniejsze deklaracje z tego obozu nie były już tak jednoznaczne – choć stało się też jasne, że decyzją prezydenta Dudy nowy rząd nie zostanie utworzony tak szybko jak mogłoby się to stać, a więc będzie miał bardzo mało czasu na reformy jeszcze w tym roku.

W umowie koalicyjnej słowa o podwyżce kwoty wolnej nie ma, jest wyłącznie zgodna deklaracja stron co do „gotowości do zmniejszenia obciążeń podatkowych nakładanych na pracujących, w celu pobudzenia aktywności zawodowej i wsparcia rodzin”. Ale jest tam za to inna deklaracja – o minimum sześciomiesięcznym vacatio legis dla zmian w prawie podatkowym. To sugerowałoby, że kwotę wolną 60 tys. zł zobaczymy – o ile zobaczymy – najwcześniej w 2025 r. Wydaje się, że jeśli zmianą miałaby być usatysfakcjonowana także koalicyjna Lewica, to jednak zmiany powinny iść w kierunku większej progresji podatkowej (czyli relatywnie wyższych obciążeń osób o wysokich wynagrodzeniach).

następna sekcja

Samo podniesienie kwoty wolnej (nieobudowane innymi reformami systemu podatkowego) byłoby najbardziej korzystne dla klasy średniej i osób dobrze zarabiających. Osoby z niższymi zarobkami (czy emeryturami) nie zyskiwali na niej nic lub niedużo

Co oznaczałaby podwyżka kwoty wolnej od podatku? Gdyby została ona podwojona z dzisiejszych 30 tys. zł, zaliczka na podatek PIT nie byłaby odbijana nawet od pensji brutto rzędu 6 tys. zł i emerytury 5 tys. zł.

Sednem tego pomysłu jest to, że nominalnie większe korzyści przynosiłby osobom średnio i dobrze zarabiającym (zarówno na umowie o pracę, jak i umowach cywilnoprawnych czy osobom samozatrudnionym rozliczającym się na zasadach ogólnych). Przykładowo, dla osoby z wynagrodzeniem 4242 zł brutto (płaca minimalna od stycznia 2024 r.) na umowie o pracę podwojenie kwoty wolnej oznaczałoby wypłatę na rękę o około 109 zł wyższą. Osoba pracująca na część etatu z zarobkami 3 tys. zł brutto miesięcznie nie zyskałaby nic, osoba z pensją 3,5 tys. zł brutto – jakieś 32 zł na miesiąc. Najmocniej na plusie – 300 zł na miesiąc, a więc 3,6 tys. zł rocznie – byłyby osoby z zarobkami rzędu 6,1 tys. zł brutto i wyższymi. Zresztą podobnie sprawa się ma z osobami z dochodami innymi niż z pracy, np. z emerytami. Ci ze świadczeniami do około 2,5 tys. zł brutto już dziś nie płacą podatku PIT, więc podwyżka kwoty wolnej nic im już (na razie) nie da.

Potwierdzają to też wyliczenia Centrum Analiz Ekonomicznych – najuboższe gospodarstwa domowe na podwojeniu kwoty wolnej nie zyskałyby prawie nic, a skala korzyści z reformy rosłaby wraz z poziomem dochodów (do maksymalnie 300 zł korzyści na miesiąc). To budzi opór części ekspertów, bo zwiększałoby nierówności dochodowe. Poddają oni w wątpliwość czy wpakowanie gros ze 40 mld zł – a tyle wyniosłyby łączne korzyści z reformy dla podatników (a koszty dla finansów publicznych) – do kieszeni klasy średniej i osób zamożnych to najlepszy sposób wydania tych pieniędzy. 40 mld zł to ponad 1 proc. PKB Polski, niebagatelne pieniądze. To mniej więcej tyle samo co rocznie państwo wydawało na 500 zł na każde dziecko (od stycznia 2024 r. 800 plus będzie już oznaczało około 60 mld zł rocznie dla rodzin z dziećmi).

następna sekcja

"Według mnie podniesienie kwoty wolnej od podatku to jest jedna z takich obietnic, przy których Koalicja Obywatelska przelicytowała"

Mówi o tym w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Mateusz Urban, ekonomista Oxford Economics. Jak zwraca uwagę, baza elektoratów dotychczasowej opozycji to raczej właśnie osoby średnio bądź bardziej zamożne, które na podwyżce kwoty wolnej zyskaliby najwięcej. - Natomiast według mnie, jeżeli już mamy wydać kolejne 40 miliardów, to jest szereg innych priorytetów, na których powinniśmy się skupić – ocenia Urban. W tym kontekście wymienia choćby ochronę zdrowia.

W rozmowie z TOK FM dr hab. Michał Brzeziński z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego zwracał z kolei niedawno uwagę, że poprzez reformę podatkową atrakcyjną głównie dla osób o średnich i wysokich dochodach, rząd może wpakować się w pułapkę. – Pamiętajmy, że w przeszłości w dużej mierze populiści przejęli władzę w odpowiedzi na duże i rosnące nierówności oraz małą redystrybucją dochodów. Zwiększanie nierówności znowu dałoby paliwo dla partii populistycznych, radykalnych, do których może nie chcielibyśmy wracać - mówił Brzeziński, sugerując takie modyfikacje w pomyśle podniesienia kwoty wolnej do 60 tys. zł, aby korzyści dla osób najbogatszych zostały ograniczone.

Jest jeszcze jeden aspekt podniesienia kwoty wolnej do 60 tys. zł. Oznaczałoby to łącznie 40 mld zł rocznie ubytku we wpływach podatkowych państwa. Już dziś obciążenia fiskalne są w Polsce na tle Unii relatywnie niskie – dochody podatkowe i składki na ubezpieczenie społeczne w relacji do PKB, wyniosły dla Polski w 2022 r. 35,3 proc., wobec ponad 41 proc. średnio dla UE. Wśród części ekonomistów pojawiają się obawy, że dalszy ubytek wpływów podatkowych z PIT mógłby w dłuższym okresie oznaczać mniej wydatków m.in. na usługi publiczne i wyższe podatki pośrednie (m.in. VAT).

Co więcej, około połowa wpływów z PIT trafia do jednostek samorządu terytorialnego, przede wszystkim do gmin. Słowem, podwyżka kwoty wolnej wyjęłaby samorządom z kieszeni około 20 mld zł rocznie. - To idzie w poprzek deklaracjom, że samorządy powinny być finansowo bezpieczne, żeby nie musiały ciąć na przykład wydatków inwestycyjnych – ocenia Mateusz Urban z Oxford Economics. W Koalicji Obywatelskiej uspokajają: samorządy nie ucierpią. - Mamy na to kilka pomysłów, ostateczną decyzję podejmiemy, kiedy dokładnie będziemy mogli przyjrzeć się finansom publicznym. Być może całe podatki dochodowe powinny trafiać do samorządów. Trzeba to dokładnie skalibrować, które samorządy na tym zyskają, a które stracą. I wprowadzić mechanizm korekcyjny – mówiła tuż przed wyborami w rozmowie z „Magazynem Kontakt” Izabela Leszczyna, posłanka KO, w latach 2013-2015 wiceministerka finansów.

następna sekcja

Co dalej? Ale nie jest oczywiście tak, że podwyżka kwoty wolnej to pomysł totalnie bez sensu, za którym nie stoją żadne argumenty. Bo stoją. "Jeżeli ktoś pracuje 10-12 godzin na dobę, to musi mieć więcej od kogoś, kto siedzi w domu i czeka na zasiłek"

Po pierwsze - "godnościowe”. Trybunał Konstytucyjny już w 2015 r. orzekł, że dochody przynajmniej do minimum egzystencji nie powinny być opodatkowane. Tej granicy jeszcze długo nie przekroczymy – w 2022 r. średniorocznie minimum egzystencji wyniosło około 650-780 zł na osobę miesięcznie w zależności od typu gospodarstwa domowego (a więc mniej niż 10 tys. zł rocznie). Niemniej z każdym kolejnym rokiem – i każdą kolejną podwyżką płacy minimalnej, waloryzacją emerytur i rent itd. – grono osób, których dochody nie są opodatkowane, będzie się kurczyło.

Trochę w te tony uderza też Konfederacja w uzasadnieniu swojego projektu złożonego w Sejmie, przekonując, że „skoro racjonalny ustawodawca ustala płacę minimalną na danym poziomie, przyjmując, że niższe zarobki są niedopuszczalne i niewystarczające dla utrzymania godnego poziomu życia, to skrajną niesprawiedliwością i naruszeniem zasady zdolności płatniczej jest jednoczesne nakładanie obciążeń fiskalnych na dochody poniżej tego minimalnego poziomu”. Pisze też, że „Polacy muszą wreszcie mieć możliwość korzystania z owoców własnej pracy”.

Do tego dochodzą argumenty ekonomiczne. Wyższa kwota wolna, a więc niższy klin podatkowy (mniejsze opodatkowanie i oskładkowanie pensji) ma motywować do pracy. Mówią o tym politycy (np. Izabela Leszczyna), mówi część ekonomistów (np. dr hab. Marek Dąbrowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie w „Klubie Ekspertów” dziennika „Rzeczpospolita”). Andrzej Domański, współtwórca programu gospodarczego Koalicji Obywatelskiej, nie owija w bawełnę: „Jeżeli ktoś pracuje 10-12 godzin na dobę, bo chce mieć lepsze ubrania, auto, wakacje albo edukację, to musi mieć więcej od kogoś, kto siedzi w domu i czeka na zasiłek”. W ślad za tą retoryką idzie kolejne przekonanie: że podwyżka kwoty wolnej to wyższy wzrost gospodarczy, wyższa aktywność zawodowa
ludności, wyższe pensje na rękę, wyższa konsumpcja, mniejsza szara strefa. A to wszystko ma zwrócić się państwu z nawiązką.

W debacie pojawia się jeszcze jeden interesujący argument. Chodzi o duże podwyżki płacy minimalnej w ostatnich latach i nieidące za nimi zawsze w parze wzrosty delikatnie wyższych wynagrodzeń. To sprawiło, że bardzo mocno rozrosła się grupa osób, które otrzymują tylko pensję minimalną. Według szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, w przyszłym roku takich osób ma być około 3,6 mln, wobec 1,6 mln raptem w 2021 r. Zrównywanie płac do najniższej krajowej meldowane jest głównie z „Polski powiatowej”. Dlatego w momencie, w którym jedni ekonomiści przestrzegają „podwyżka kwoty wolnej zwiększy nierówności dochodowe”, inni patrzą na sprawę trochę inaczej.

- Na podwyżce kwoty wolnej będą zyskiwać osoby o średnich dochodach. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia ze znaczącym wzrostem płacy minimalnej i kompresją płac – tzn. osoby o troszkę wyższych wynagrodzeniach nie otrzymywały już takich podwyżek jak osoby o wynagrodzeniach niższych. To [podwyżka kwoty wolnej – red.] też jest jakieś rozwiązanie, które przywraca nam tutaj równowagę – mówił na początku listopada w TOK FM dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Uważam, że podwyżka kwoty wolnej w 2022 r. do 30 tys. zł była uzasadniona, bo co do zasady osoby najmniej zarabiające podatku płacić nie powinny. Ale kolejna podwyżka zadziałałaby już bardzo regresywnie, czyli szła dokładnie w przeciwnym kierunku, niż ten, do którego według mnie powinniśmy dążyć"

Mateusz Urban, ekonomista firmy analitycznej Oxford Economics

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Mateusz Urban, ekonomista firmy analitycznej Oxford Economics [link]

Komentarze i źródła:

  • "100 konkretów” Koalicji Obywatelskiej: [link]
  • Rozmowa Roberta Mazurka z Krzysztofem Bosakiem w RMF FM i RMF24: [link]
  • Materiał TOK FM: [link]
  • Magazyn Kontakt "Leszczyna: Polska może być bogatym państwem, ale potrzebuje naprawy na wszystkich poziomach": [link]
  • Komentarz wyborczy Centrum Analiz Ekonomicznych: [link]
  • "Parkiet”, "Wyższa kwota wolna? Tak, ale w pakiecie reform": [link]
  • Materiał TOK FM: "Jak bardzo przyszły rząd będzie się musiał zapożyczyć?" [link]

Czas pracy nad materiałem: 11 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!