środa, 29 listopada

Najlepszy izraelski snajper miał zostać zabity przez Hamas. Problem w tym, że nigdy nie istniał

Jowita Kiwnik Pargana / Deutsche Welle

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem dezinformacji w konflikcie Izraela z Hamasem. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Post o śmierci Bariba Yariela, jednego z najlepszych izraelskich snajperów zastrzelonego przez Hamas, przeczytało 3,7 mln internautów. Tyle że – ustalili fact checkerzy – człowiek o takim nazwisku nigdy nie istniał, a jego rzekome zdjęcie przedstawia przypadkowego żołnierza
  • Stare zdjęcia i nowe nagłówki. Tak powstają fake newsy. "Dezinformacja i fake newsy opierają się na tendencyjności w naszym myśleniu. Nie lubimy otrzymywać informacji, które są sprzeczne z tym, jak postrzegamy świat. Wolimy wiadomości, które potwierdzają nasze przekonania"
  • Co dalej? Rosja też w tym macza palce. "Można powiedzieć, że to, co się teraz dzieje między Izraelem a Hamasem jest dla Rosji prezentem, przynajmniej w sensie dezinformacyjnym"
następna sekcja

Post o śmierci Bariba Yariela, jednego z najlepszych izraelskich snajperów zastrzelonego przez Hamas, przeczytało 3,7 mln internautów. Tyle że – ustalili fact checkerzy – człowiek o takim nazwisku nigdy nie istniał, a jego rzekome zdjęcie przedstawia przypadkowego żołnierza

13 mln ludzi zobaczyło filmik przedstawiający ekrany reklamowe przy Siódmej Alei w Nowym Jorku, gdzie napis "Popieramy Ukrainę” wypchnięty zostaje przez napis "Popieramy Izrael”, a flaga ukraińska zastąpiona izraelską. W rzeczywistości taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, na telebimie wyświetlana była zapowiedź animowanego filmu dla dzieci „Trolle 3”, a krążący po sieci klip został po prostu zmanipulowany przy użyciu AI.

Z kolei nagranie z TikToka, które dotarło do 200 tys. internautów przedstawiać miało bezdomnych Palestyńczyków śpiących na ulicy – tak naprawdę pokazywało Światowe Dni Młodzieży w sierpniu w Lizbonie i śpiących w śpiworach pielgrzymów. 700 tys. użytkowników zobaczyło Adele trzymającą palestyńską flagę, okazało się, że była to flaga meksykańska wręczona artystce przez fana podczas koncertu w Las Vegas. Ponad 2 mln tiktokerów widziały zdjęcia Izraelczyków uciekających w przerażeniu do schronów, ale zapewne nie wszyscy zorientowali się, że była to scena z filmu science-fiction Invasion Planet Earth nakręcona w 2013 r. w Birmingham (ten sam kadr został też zresztą wykorzystany przez Rosję i miał przedstawiać sytuację w Ukrainie). Milion internautów zobaczył rzekome zdjęcie Palestynki na schodach kompletnie zrujnowanego domu, w rzeczywistości przedstawiało ono jednak Syryjkę, która wróciła do zbombardowanego domu w mieście Homs po zabawkę dla dziecka.

W sieci chętnie rozpowszechniane było też zdjęcie zawiniętych w białe prześcieradło „zwłok”, które trzymały w rękach smartfona, co miało pokazywać, że Palestyńczycy manipulują, jeśli chodzi o ofiary. Jak się okazało była to fotografia z 2022 roku przedstawiająca tajskie dzieci w przebraniach na Halloween. Podobne przykłady można mnożyć.

następna sekcja

Stare zdjęcia i nowe nagłówki. Tak powstają fake newsy. "Dezinformacja i fake newsy opierają się na tendencyjności w naszym myśleniu. Nie lubimy otrzymywać informacji, które są sprzeczne z tym, jak postrzegamy świat. Wolimy wiadomości, które potwierdzają nasze przekonania"

Shayan Sardarizadeh, dziennikarz BBC specjalizujący się w weryfikacji dezinformacji, który od początku wojny między Izraelem i Hamasem zajmuje się obnażaniem fake newsów m.in. na swoim koncie na X (kiedyś: Twitter), pisze, że w sieci najczęściej pojawiają się dwie narracje: pierwsza o tym, że Izrael sam dokonał masakry 7 października i druga o tzw. Pallywood (połączenie słów „Palestyna” i „Hollywood”) zakładająca, że ofiary cywilne wśród Palestyńczyków to po prostu podstawieni aktorzy.

Fejk newsy roznoszą się błyskawicznie. Ten o nieistniejącym snajperze Baribie Yarielu rozpowszechnił Jackson Hinkel, amerykański komentator polityczny, brylujący w prawicowym Fox News, a także mediach rosyjskich, jak Russia Today, który uznawany jest za największego szerzyciela dezinformacji dotyczącej wojny Izrael-Hamas w serwisie X. Jego profil śledzi ponad 2 mln internautów.

– Czasem krążą treści wygenerowane przez sztuczną inteligencję, ale większość fake newsów to przerobione lub stare fotografie, które nie mają nic wspólnego z konfliktem. Po prostu dodaje się do nich nowe nagłówki tak, żeby pasowały – mówi jedennewsdziennie.pl Asa Shapira z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Mówi, że jednym z pierwszych fake newsów, który zaczął krążyć po izraelskich stronach internetowych po ataku Hamasu, było zdjęcie przedstawiające mieszkających w Izraelu muzułmanów rzekomo cieszących się z masakry, do której doszło 7 października.

– Krótko po ataku w mediach społecznościowych zaczęło krążyć zdjęcie pokazujące izraelskich Arabów celebrujących na skwerze jednego z izraelskich miast. Ludzie zaczęli mówić: „Widzicie! To dowód na to, że oni nas nie lubią i chcą, żebyśmy zginęli!”. Tymczasem to było zdjęcie sprzed 3 lat pokazujące cieszących się ludzi – mówi Shapira. Jak tłumaczy, nasza podatność na fake newsy i dezinformację bierze się z tego, że ich treści zwykle odnoszą się do naszych lęków, przekonań lub uprzedzeń, więc uderzają w czułą strunę.

- Dezinformacja i fake newsy opierają się na tendencyjności w naszym myśleniu. Nie lubimy otrzymywać informacji, które są sprzeczne z tym, jak postrzegamy świat. Wolimy wiadomości, które potwierdzają nasze przekonania. Problem w tym, że wobec takich przekazów jesteśmy mniej krytyczni, więc jeśli dezinformacja będzie zgodna z tym, w co i tak już wierzymy, łatwiej będzie się nam na nią nabrać. Pamiętajmy, dezinformacja ma na celu radykalizację naszego światopoglądu, a nie jego zmianę – tłumaczy ekspert.

następna sekcja

Co dalej? Rosja też w tym macza palce. "Można powiedzieć, że to, co się teraz dzieje między Izraelem a Hamasem jest dla Rosji prezentem, przynajmniej w sensie dezinformacyjnym"

Są dowody na to, że w dezinformacji dotyczącej wojny na Bliskim Wschodzie palce maczają także inne kraje, w tym Chiny, Iran, a przede wszystkim Rosja. – Można powiedzieć, że to, co się teraz dzieje między Izraelem a Hamasem jest dla Rosji prezentem, przynajmniej w sensie dezinformacyjnym – przyznaje w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Martyna Bildziukiewicz, szefowa East Stratcom Force, komórki walczącej z rosyjską dezinformacją w UE. Głównym celem Rosji jest po pierwsze odwrócenie uwagi świata od wojny w Ukrainie, po drugie wywołanie chaosu informacyjnego, bo nim niezmiennie karmi się kremlowska propaganda.

– Pierwsza narracja Kremla, jaką zobaczyliśmy tuż po ataku 7 października to ta, że to wszystko jest winą Zachodu, który tak skoncentrował się na Ukrainie, że nie zauważył narastającego konfliktu w innej części świata – mówi Bildziukiewicz. Z czasem przekaz Moskwy ewoluował. Obecna narracja głosi, że konflikt w Gazie pochłania całą polityczną i wojskową uwagę Zachodu, że blokuje on działania ONZ i Rady Bezpieczeństwa (do której nomen omen należy Rosja) i nie chce mediować w sprawie pokoju, co może zakończyć się tylko w jeden sposób – jego rychłym upadkiem. Ukraina porównywana jest do Hamasu oraz oskarżana o jego dozbrajanie.

– To jest zresztą stała narracja Moskwy, że broń, którą Ukraina dostała z Zachodu, żeby walczyć z Rosją jest przez Ukrainę sprzedawana na czarnym rynku i trafiła wcześniej do ISIS w Syrii, a obecnie do Hamasu – mówi Martyna Bildziukiewicz.

Z kolei Rosja przedstawia się jako kraj zapewniający Gazie pomoc humanitarną. Do kogo skierowany jest ten przekaz? Jak mówi Bildziukiewicz, jest to globalna operacja, bo rosyjska dezinformacja trafia zarówno do państw zachodnich, głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych, jak i krajów arabskich oraz, oczywiście, rodzimych odbiorców.

Asa Shapiro ostrzega, że dezinformacji nie można ignorować. - Dezinformacja to nowa strefa działań wojennych. Tu walka co prawda odbywa się głównie za pośrednictwem klawiatury, ale jest tak samo istotna jak działania wojskowe w terenie, bo na szali są opinia publiczna i poparcie społeczne – wyjaśnia ekspert.

Shayan Sardarizadeh z BBC mówi, że dezinformację w sieci – na przykład przerobione lub umieszczone w mylącym kontekście zdjęcia - można zweryfikować samemu. Zwykle wyszukiwarki, jak choćby Google mają narzędzia (tu: Google Lens) umożliwiające wyszukiwanie obrazu. W ten sposób można ustalić źródło zdjęcia, a także informację o tym, kiedy po raz pierwszy zostało ono opublikowane w sieci. To jednak żmudna praca, dlatego też wiele osób woli po prostu wierzyć w to, co widzi.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Dezinformacja to nowa strefa działań wojennych. Tu walka co prawda odbywa się głównie za pośrednictwem klawiatury, ale jest tak samo istotna jak działania wojskowe w terenie, bo na szali są opinia publiczna i poparcie społeczne"

Asa Shapira, TAU

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Asa Shapira, TAU [link]
  • Martyna Bildziukiewicz, East Stratcom Force [link]

Komentarze i źródła:

  • Shayan Sardarizadeh na X [link]
  • Artykuł o rosyjskiej dezinformacji na stronie EUvsDisinfo: [link]
  • Artykuł o rosyjskiej dezinformacji na stronie EUvsDisinfo: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!