poniedziałek, 4 grudnia

"Płasko". Kto liczy na rychłe spadki stóp, będzie srodze zawiedziony

Mikołaj Fidziński / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem stóp procentowych w nadchodzącym 2024 roku. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że stopy procentowe w Polsce czeka w 2024 r. kilka cięć. Dziś bardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym obniżek nie zobaczymy w ogóle, ewentualnie jedną-dwie
  • Ekonomiści mówią o "zmianie funkcji reakcji RPP” po wyborach 15 października. Część ma na myśli ewidentną niechęć prezesa Glapińskiego i części członków RPP do wspierania niższymi stopami polityki rządu. Inni zwracają jednak uwagę na niepewność, którą wzbudzają niesprecyzowane jeszcze co do skali, sposobu i czasu realizacji obietnice wyborcze nowej większości sejmowej
  • Zgodnie z najnowszą projekcją NBP, już przy obecnych stopach cel inflacyjny będzie w zasięgu ręki dopiero za około dwa lata. Jednocześnie gospodarka ma wyraźnie rosnąć. RPP będzie miała jasne uzasadnienie, aby przy stopach nic nie mieszać
  • Ewentualne obniżki stóp mogą być reakcją na mniej luźną od spodziewanej politykę nowego rządu, chwilowe spadki bieżącej inflacji oraz ruchy banków centralnych za granicą
  • Co dalej? Stabilizacja stóp w połączeniu z utrudnionym dostępem do wakacji kredytowych będzie oznaczać na wielu złotówkowiczów wzrost kosztów obsługi swojego kredytu o połowę
następna sekcja

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że stopy procentowe w Polsce czeka w 2024 r. kilka cięć. Dziś bardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym obniżek nie zobaczymy w ogóle, ewentualnie jedną-dwie

"Płasko" - odpowiada jednym słowem Arkadiusz Balcerowski, ekonomista mBanku, pytany o prognozę stóp NBP na 2024 r. Eksperci mBanku zakładają brak jakichkolwiek obniżek w całym przyszłym roku. I nie są tu odosobnieni. Podobną projekcję przedstawiał kilka dni temu w rozmowie z PAP Biznes główny ekonomista Credit Agricole Polska, Jakub Borowski. Tylko trochę więcej nadziei na obniżki mają analitycy PKO BP, Pekao czy Santander Banku, którzy obecnie prognozują główną stopę NBP na koniec 2024 r. na poziomie 5,25 proc., a więc o 50 punktów bazowych niżej niż obecnie (czyli o dwie standardowe obniżki o 25 punktów bazowych).

Bardzo wiele zmieniło się tu w zasadzie w ostatnich tygodniach. Gdy we wrześniu i październiku Rada Polityki Pieniężnej ostro ścięła stopy - łącznie o 100 punktów bazowych, wydawało się, że kolejne obniżki są tylko kwestią czasu. Jeszcze przed listopadowym posiedzeniem RPP ekonomiści Pekao prognozowali główną stopę procentową NBP na koniec 2024 r. na poziomie ledwie 4 proc., a PKO BP 4,50 proc.

Teraz przewidują, że Rada będzie szafować obniżkami znacznie ostrożniej. Co więcej, Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP, mówi w rozmowie z jedennewsdziennie.pl, że aktualna prognoza 5,25 proc. na koniec 2024 r. jest obarczona większym ryzykiem w górę niż w dół. Czyli - że bardziej prawdopodobne jest, że obniżek stóp będzie w przyszłym roku jeszcze mniej, niż że będzie ich więcej.

Zresztą oddajmy głos tym, którzy o stopach decydują, czyli członkom Rady Polityki Pieniężnej. - Uporczywość inflacji w Polsce daje mocne przesłanki do strategii "higher for longer" dla stóp procentowych, a jeśli kolejne projekcje pokażą tempo dezinflacji zbliżone do zakładanego obecnie, to przestrzeni do obniżek stóp nie będzie przez dłuższy czas - powiedział w ubiegłym tygodniu PAP Biznes Henryk Wnorowski. A kilka dni wcześniej w rozmowie z ISBNews Cezary Kochalski orzekł, że "stabilizacja stóp procentowych w całym 2024 r. jest możliwym scenariuszem". Obaj należą do frakcji "decyzyjnej” w RPP (tj. tej, która ma w Radzie większość i od miesięcy głosuje zawsze tak samo).

Wielkich nadziei na obniżki nie dawał też podczas listopadowej konferencji prasowej prezes NBP (i przewodniczący RPP) Adam Glapiński, podkreślając m.in. niepewność co do polityki fiskalnej nowego rządu. Tajemniczo też mówił, że przez najbliższy rok nie spodziewa się sporów w RPP co do stóp procentowych. Biorąc pod uwagę, że dotychczas "opozycja" w Radzie Polityki Pieniężnej (Joanna Tyrowicz, Ludwik Kotecki, Przemysław Litwiniuk) była duża bardziej jastrzębia od reszty (wnioskowała o kolejne podwyżki stóp lub głosowała przeciwko obniżkom), sugerowało to raczej wstrzemięźliwość RPP z kolejnymi obniżkami.

Przypomnijmy, że w listopadzie – według szybkiego szacunku GUS - inflacja wyniosła 6,5 proc. Oznacza to już tylko symboliczny spadek, bo w październiku wyniosła 6,6 proc. Prognoza Komisji Europejskiej zakłada, że w 2024 r. inflacja w Polsce będzie najwyższa ze wszystkich krajów UE.

następna sekcja

Ekonomiści mówią o "zmianie funkcji reakcji RPP” po wyborach 15 października. Część ma na myśli ewidentną niechęć prezesa Glapińskiego i części członków RPP do wspierania niższymi stopami polityki rządu. Inni zwracają jednak uwagę na niepewność, którą wzbudzają niesprecyzowane jeszcze co do skali, sposobu i czasu realizacji obietnice wyborcze nowej większości sejmowej

Wielu ekonomistów mówi o "zmianie funkcji reakcji RPP po wyborach”. Można to rozumieć na dwa sposoby. Po pierwsze, jako zmianę reguł gry przez Radę po przejęciu władzy przez dotychczasową opozycję. Przypomnijmy sobie, jak szeroko komentowane były niespodziewanie duże cięcia stóp przed wyborami (łącznie o 100 punktów bazowych).

- Uważam, że w świetle wypowiedzi prezesa NBP sprzed wyborów, które miały pewne zabarwienie polityczne, należy przyjąć, że gotowość większości członków Rady do wspierania nowego rządu, poprzez łagodzenie polityki pieniężnej, będzie teraz mniejsza - przewiduje w wywiadzie dla PAP Biznes Jakub Borowski z Credit Agricole. Przypomina, że nowa ekipa ma też zakusy na postawienie prezesa Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. A to przyjaźni między oboma obozami budować nie będzie.

W podobnym tonie wypowiada się Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. - Wydaje mi się, że zniknęła motywacja polityczna, aby wspierać politykę gospodarczą rządu mimo inflacji powyżej celu - mówi w rozmowie z jedennewsdziennie.pl.

Ale „zmianę funkcji reakcji RPP” zdaniem Marty Petki-Zagajewskiej z PKO BP można wiązać nie tylko z sympatiami i antypatiami politycznymi, ale też ściśle z gospodarką. - Nie da się uciec od faktu, że czekamy na rząd, który będzie miał większość, i nie wiemy nic o jego planach w obszarze polityki fiskalnej - mówi ekonomistka. Zwraca uwagę, że w zasadzie jedynym punktem odniesienia są programy wyborcze partii, które budują większość w parlamencie. - A te przynosiły kolejne obietnice, które należy traktować jako potencjalny impuls fiskalny. Dużą zagadką jest to, jak szybko i w jakiej skali te propozycje wyborcze znajdą odbicie w gospodarce. Gdyby np. od razu weszły zmiany podatkowe obniżające efektywne opodatkowanie [m.in. podwyżka kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł - red.], to byłby to bardzo silny impuls prokonsumpcyjny. Mieliśmy propozycję Kredytu 0 procent w miejsce Kredytu 2 procent oraz wysokich podwyżek płac w sektorze publicznym. Tutaj nie chodzi o to, czy to jest dobre czy złe, tylko jak przełoży się na procesy inflacyjne. Ewidentnie scenariusz przechylił się nam w stronę luźniejszej polityki fiskalnej, a to z kolei może nam spowalniać i opóźniać procesy dezinflacji - komentuje w rozmowie z jedennewdziennie.pl Petka-Zagajewska, dodając, że te niepewności uzasadniają bardzo dużą ostrożność w kontynuacji obniżek stóp procentowych.

następna sekcja

Zgodnie z najnowszą projekcją NBP, już przy obecnych stopach cel inflacyjny będzie w zasięgu ręki dopiero za około dwa lata. Jednocześnie gospodarka ma wyraźnie rosnąć. RPP będzie miała jasne uzasadnienie, aby przy stopach nic nie mieszać

Kolejnymi pytaniami są te o dalsze mrożenie cen energii i gazu na relatywnie niskich poziomach od stycznia 2024 r. (do tego nowa większość w Sejmie się skłania, acz wiążących decyzji ustawowych na razie nie ma) oraz stawkę VAT na żywność (tu nie można wykluczyć powrotu do 5 proc. z obecnych 0 proc.). Zresztą właśnie na szeroką niepewność, głównie w kontekście przyszłej polityki rządu, powoływała się Rada Polityki Pieniężnej w komunikacie po listopadowym posiedzeniu (brak zmiany stóp) oraz personalnie prezes Adam Glapiński podczas konferencji prasowej kolejnego dnia. Glapiński nawet jasno powiedział, że gdyby nie wybory, pewnie Rada znowu obniżyłaby stopy w listopadzie.

Presję inflacyjną Kamil Sobolewski z Pracodawców RP widzi także w „przeczekanych” podwyżkach, które możemy w najbliższych miesiącach zobaczyć. - Mówię o odbiorze ścieków, dostawie wody, o biletach komunikacji miejskiej oraz kolejowych. Tego typu kwestie będą się według mnie pojawiać, po wyborach samorządowych przewiduję pewną racjonalizację dochodów spółek komunalnych - komentuje. Do tego dochodzi m.in. podwyżka 500 plus do 800 zł, niemal 20-procentowy wzrost płacy minimalnej, wspomniane już prawdopodobnie duże podwyżki w budżetówce, przewidywany szybki wzrost płac także w innych branżach, a także coraz lepsze nastroje konsumenckie. To wszystko zmiany prokonsumpcyjne, na które RPP będzie z pewnością zwracała uwagę.

Kolejną przesłanką dla RPP, żeby ze stopami nic nie robić, może być projekcja inflacyjna NBP, czyli - w teorii - kluczowy dokument dla Rady. O tym zresztą jasno mówił cytowany wyżej Henryk Wnorowski, członek Rady. Najnowsza projekcja banku centralnego zakłada, że - przy obecnym poziomie stóp - inflacja w Polsce spadnie w okolice 3,5 proc. (górna granica dopuszczalnego odchylenia od celu inflacyjnego) dopiero w drugiej połowie 2025 r. Obniżki stóp tylko by ten moment oddaliły. Z dokumentów NBP wynika, że już jesienne cięcie o 100 punktów bazowych oddaliło nam dojście do akceptowalnego poziomu inflacji o kwartał. Jednocześnie ta sama projekcja inflacyjna zakłada solidny wzrost polskiej gospodarki w 2024 i 2025 r. (o kolejno 2,9 i 3,5 proc.). Gdyby ten scenariusz się realizował, Rada mogłaby uzasadniać, że nie ma sensu jeszcze obniżkami dodawać gospodarce dopalacza.

następna sekcja

Ewentualne obniżki stóp mogą być reakcją na mniej luźną od spodziewanej politykę nowego rządu, chwilowe spadki bieżącej inflacji oraz ruchy banków centralnych za granicą

Chyba nikt nie przewiduje, że ani podczas najbliższego posiedzenia RPP (5-6 grudnia) ani w ogóle do marca coś ze stopami w Polsce się zmieni. Eksperci PKO BP spodziewają się, że w marcu Rada może ściąć stopy o 25 punktów bazowych, widząc spadek inflacji w okolice 4 proc. (pod warunkiem utrzymania przez rząd obecnych rozwiązań "antyinflacyjnych” i nawet mimo przewidywanego odbicia inflacji w dalszej części roku) oraz dysponując nową projekcją inflacyjną, dającą pewność zejścia do celu inflacyjnego w 2026 r. Drugiego i ostatniego cięcia ekonomiści PKO BP spodziewają się w listopadzie, w reakcji na ruchy innych banków centralnych. Na połowę roku zakładają pierwsze obniżki stóp w USA i strefie euro, luzować politykę pieniężną zaczną też kraje naszego regionu. - To według nas wywierałoby istotną presję na umocnienie złotego. A pamiętamy, że historycznie RPP niekoniecznie była zwolennikiem szybkiej aprecjacji naszej waluty, w trosce o opłacalność eksportu - mówi Marta Petka-Zagajewska.

- Nie możemy być niewrażliwi na globalne trendy, które będą się realizować. Jeśli świat będzie szedł w kierunku obniżek stóp, to w warunkach wciąż obniżającej się inflacji w Polsce przestrzeń do tego, aby powoli i ostrożnie stopy obniżać też w Polsce, według mnie będzie - kończy Petka-Zagajewska.

następna sekcja

Co dalej? Stabilizacja stóp w połączeniu z utrudnionym dostępem do wakacji kredytowych będzie oznaczać na wielu złotówkowiczów wzrost kosztów obsługi swojego kredytu o połowę

Stabilizacja stóp w Polsce to zła wiadomość dla kredytobiorców złotowych. Oznacza bowiem, że na dalsze spadki rat nie ma co liczyć. Ba, paradoksalnie wielu z nich może nawet odczuć efekt podobny do wyraźnego zaostrzenia polityki pieniężnej NBP. Chodzi o to, że prawdopodobnie - tak wynika z projektu sejmowego Polski 2050 i niedawnych wypowiedzi posła Andrzeja Domańskiego, gospodarczej „prawej ręki” Donalda Tuska - w 2024 r. wakacje kredytowe zostaną bardzo silnie przycięte i pozostaną dostępne wyłącznie dla osób, którym rata pożera znaczącą cześć dochodów. Z wyliczeń HREIT wynika, że kryteria spełniać będzie tylko co piąty złotówkowicz. Zresztą także konkurencyjny projekt PiS, choć hojniejszy, też wprowadza już pewne ograniczenia (dla osób z kredytami na ponad 400 tys. zł).

Dotychczas można było „uniknąć” (a konkretnie: przesunąć na koniec okresu spłaty, czyli czasem nawet o 20-30 lat w przód) jednej raty na kwartał. Jakby nie patrzeć, konieczność spłaty wszystkich rat bez wyjątku, zamiast dwóch na kwartał, podniesie kwartalne i roczne koszty obsługi kredytu o połowę (przy braku zmian stóp).

następna sekcja

Cytat na koniec

"Jeszcze kilka tygodni temu, przed listopadowym posiedzeniem, wydawało nam się, że RPP może widzieć jeszcze więcej przestrzeni do obniżek stóp procentowych, skupiając się na czysto bieżących trendach inflacyjnych. Teraz widać, że ta perspektywa się zmieniła - co, paradoksalnie, z punktu widzenia zapewnienia równowagi w gospodarce, jest chyba dobrym scenariuszem"

Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Marta Petka-Zagajewska, Dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP [link]
  • https://centrumanaliz.pkobp.pl/autorzy/10029 · Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP [link]

Komentarze i źródła:

  • Stopy procentowe bez zmian do końca '24 z - Borowski, CA (wywiad) [link]
  • Wnorowski: Obecne tempo dezinflacji to brak przestrzeni do obniżek stóp na dłużej [link]
  • Stopy procentowe bez zmian przez cały 2024 rok? Członek RPP zabrał głos [link]

Czas pracy nad materiałem: 15 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!