poniedziałek, 18 grudnia

Pomoc humanitarna zmienia się i wyskakuje z “karawany kryzysu”

Patryk Strzałkowski / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem pomocy humanitarnej. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Pomoc humanitarna jest dziś coraz bardziej potrzebna, ale niesie ze sobą bagaż problemów. Niektóre organizacje starają się to naprawić
  • Potrzeby humanitarne na świecie osiągają rekordowy poziom przez konflikty i zmianę klimatu. A fundusze nie nadążają
  • Na świecie społeczności i całe państwa stały się uzależnione od pomocy humanitarnej. To rodzi poważne problemy. Może to prowadzić do sytuacji, w której zagraniczne organizacje z innych państw mają więcej do powiedzenia w kraju niż jego własny rząd
  • Jak pomagać, żeby nie uzależniać? Titus Mbithi z Africa Sand Dam Foundation: Kiedy współpracujemy z ludźmi otrzymującymi wsparcie, oni czują się częścią projektu i efekty są o wiele lepsze
  • Co dalej? Organizacje pomocowe coraz bardziej specjalizują się i szukają nowych form działania, np. wsparcie psychologiczne. "To jedna z lekcji wyniesionych z tego okresu, który opisano w “Karawanie kryzysu”. Na szczęście - już minionego"
następna sekcja

Pomoc humanitarna jest dziś coraz bardziej potrzebna, ale niesie ze sobą bagaż problemów. Niektóre organizacje starają się to naprawić

Mija kilkanaście lat od publikacji reportażu “Karawana kryzysu”. Holenderska dziennikarka Linda Polman zebrała w nim relacje i doświadczenia z opisywania konfliktów i kryzysów humanitarnych w ciągu kilkunastu lat. I ujawniła ciemną stronę pomocy humanitarnej. Choć dostarczanie żywności, leków, opieki medycznej czy namiotów dla uchodźców jest konieczne dla ratowania życia, działaniom wielu opisanych przez nią organizacji daleko do ideału.

Polman opisywała nieefektywne i krótkowzroczne działania (np. oferowanie chorym drogich zabiegów, bez zapewnienia środków na kontynuację leczenia); wykorzystywanie pomocy przez strony konfliktów; nieefektywność wydawania pieniędzy oraz wytworzenie całego "przemysłu" pomocy. Nazwała go "karawaną kryzysu”, bo część organizacji szybko przenosiła się z miejsca jednego konfliktu do drugiego, podążając za bieżącymi wydarzeniami, ale niekoniecznie działając długoterminowo.

Choć od niektórych opisanych przez nią kryzysów mijają dekady, wiele problemów z pomocą pozostało. Ale część organizacji stara się zmieniać na lepsze. Tym bardziej że w ostatnich latach pomoc znów staje się coraz bardziej potrzebna.

- Pomoc humanitarna wyciąga lekcje z tego, co nie działało lub przynosiło szkody obok lub zamiast pożytku. Nie wszystko zmieniło się w 100 proc., ale uczymy się na błędach - mówi Marta Wawrzyniak z Polskiej Akcji Humanitarnej. Według niej to przynosiło efekty: sytuacja ludzi na świecie się polepszała, ubóstwo malało. - To zmieniło się wraz z pandemią COVID i kolejnymi kryzysami ostatnich kilku lat oraz coraz bardziej widocznymi skutkami zmiany klimatu - mówi. Teraz potrzeby są coraz większe.

następna sekcja

Potrzeby humanitarne na świecie osiągają rekordowy poziom przez konflikty i zmianę klimatu. A fundusze nie nadążają

W 2023 roku 360 milionów ludzi potrzebowało pomocy humanitarnej - wynika z szacunków ONZ. To rekordowa liczba i o aż 30 proc. większa niż rok wcześniej. 110 milionów musiało z różnych powodów opuścić swoje domy, a 260 milionów ma trudności z zapewnieniem sobie jedzenia.

Za potrzebami nie idzie równie szybki wzrost nakładów na pomoc w kryzysach. Według szacunków ONZ potrzeby humanitarne na ten rok to ponad 55 miliardów dolarów (o 20 proc. więcej niż rok wcześniej). Do końca września udało się zapewnić mniej niż ⅓ tych środków. Według prognoz na rok 2024 potrzeby mogą być nieco mniejsze, jednak wciąż potężne (a prognozy siłą rzeczy nie biorą pod uwagę sytuacji zupełnie nieprzewidzianych). - Organizacje pomocowe ratują życie, walczą z głodem, chronią dzieci w wielu z najbardziej kryzysowych sytuacjach na świecie. Jednak niezbędne wsparcie ze strony społeczności międzynarodowej nie nadąża za potrzebami - alarmował w grudniu Martin Griffiths, podsekretarz ONZ ds. humanitarnych.

Co stoi za rosnącymi potrzebami? Po pierwsze: konflikty. Wojna Rosji przeciwko Ukrainie, krwawy konflikt w Sudanie, wojna w Górskim Karabachu czy w Strefie Gazy to niektóre z nowych konfliktów; obok nich trwają starsze, czasem zamrożone wojny, które mimo to zagrażają ludziom w Syrii czy Jemenie.

Coraz więcej osób znajduje się w potrzebie ze względu na skutki zmiany klimatu. Rok 2023 zakończy się jako najgorętszy w historii pomiarów, a możliwe, że w 2024 temperatura będzie jeszcze wyższa. Skutki zmiany klimatu widać na całym świecie: pożary w Kanadzie i wielu innych częściach świata; fale upałów; silne huragany.

Coraz głośniej mówi się o potrzebie mobilizowania nowych środków konkretnie na łagodzenie skutków zmiany klimatu. Na szczycie klimatycznym COP28 zaakceptowano kształt tzw. funduszu strat i szkód. Bogatsze kraje rozwinięte (które też dopowiadają za większość emisji gazów cieplarnianych) mają zasilać go pieniędzmi, które trafią do uboższych państw (które emitują nieporównywalnie mniej, a jednocześnie bardziej cierpią z powodu zmiany klimatu). O “klimatycznych reparacjach” mówiło się już od lat, chociaż same kraje Zachodu jak ognia unikają mowy o "odszkodowaniach” i nazywają to wsparciem. Dlaczego? Bo fundusz z pewnością nie pokryje całości strat, a przyznanie - nawet pośrednie - że krajom Globalnego Południa należy się zadośćuczynienie za skutki zmiany klimatu otworzyłoby furtkę do pozwów.

następna sekcja

Na świecie społeczności i całe państwa stały się uzależnione od pomocy humanitarnej. To rodzi poważne problemy. Może to prowadzić do sytuacji, w której zagraniczne organizacje z innych państw mają więcej do powiedzenia w kraju niż jego własny rząd

Bez odpowiedniego planowania, a także perspektyw na rozwiązanie kryzysu może dojść do uzależnienia danej społeczności czy nawet kraju od pomocy. To rodzi poważne problemy. Może to prowadzić do sytuacji, w której zagraniczne organizacje z innych państw mają więcej do powiedzenia w kraju niż jego własny rząd - a przecież nie odpowiadają w żaden sposób przed obywatelami.

Bywa, że pomoc humanitarna i współpraca rozwojowa (która w odróżnieniu od pomocy humanitarnej odpowiada na bardziej chroniczne i systemowe problemy, jak ubóstwo, brak podstawowych usług w sektorze edukacji czy ochrony zdrowia) staje się jedynym wyjściem przez brak rozwiązania politycznego konfliktu.

Na przykład w Strefie Gazy (na długo przed nową wojną Izraela z Hamasem) pomoc humanitarna była jedyną możliwością zapewnienia podstawowych potrzeb. Bez trwałego pokoju, w warunkach blokady, nie ma mowy o normalnym rozwoju gospodarczym. Krajem uzależnionym od pomocy był także Afganistan przez lata wojny z Talibami. Zagraniczna pomoc stanowiła 45 proc. PKB kraju i w 2019 roku pokrywała 3/4 wydatków państwa. Polityczna niestabilność i trwająca wojna utrudniały budowę samodzielnie funkcjonującego państwa. Ale niezależnie od tego, uzależnienie od pomocy okazało się fatalne, gdy strumień zagranicznych środków niemal wysechł po przejęciu kontroli nad krajem przez Talibów. Bez niej miliony ludzi stanęły w obliczu głodu, a funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej - pod znakiem zapytania.

Teraz zmiana klimatu nie tylko jest permanentnym kryzysem - wiemy też, że jej skutki będą się jeszcze zaostrzać. Już teraz ich skutki są liczone w miliardach dolarów straty i tysiącach ofiar. A nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach klimat jeszcze sporo się ociepli, zanim zatrzymamy wzrost globalnej temperatury.

następna sekcja

Jak pomagać, żeby nie uzależniać? Titus Mbithi z Africa Sand Dam Foundation: Kiedy współpracujemy z ludźmi otrzymującymi wsparcie, oni czują się częścią projektu i efekty są o wiele lepsze

- Zamiast uzależniać ludzi w potrzebie od pomocy, którą przywozi “biały człowiek” z innego kontynentu, trzeba szukać rozwiązań dostępnych na miejscu. Takich, które angażują lokalną społeczność i pozwalają jej samej dalej się rozwijać - mówi Marta Wawrzyniak z PAH.

Nie chodzi o to, by kraje rozwinięte i organizacje międzynarodowe w ogóle przestały pomagać - sama Polska Akcja Humanitarna działa na kilku kontynentach - ale by robić to inaczej. Takie zmiany wśród niektórych organizacji działających widzi Titus Mbithi z Africa Sand Dam Foundation. Kenia - gdzie od lat działa PAH - mierzy się z kryzysem żywnościowym, za który częściowo odpowiadają susza i zmiany klimatu. Ale PAH nie dostarcza tam paczek żywnościowych (choć w niektórych sytuacjach może to być konieczne dla ratowania życia). Razem z Africa Sand Dam Foundation - która jest ich lokalnym partnerem - budują tamy piaskowe i instalacje, które zapewniają rolniczym społecznościom dostęp do wody. To pozwala nawadniać pola i sady, produkować jedzenie na własny użytek i uzyskać dochód np. ze sprzedaży owoców. Gdy projekt się skończy, cała infrastruktura, a także wiedza i umiejętności zostają na miejscu.

- Kiedy dostarczasz żywność, przynosisz tylko czasową ulgę. Ale jeśli nasze wsparcie sprawia, że dana społeczność sama może produkować żywność, to ci ludzie mogą sami zapanować nad swoimi problemami - mówi Mbithi - W południowo-wschodniej Kenii zapewnienie dostępu do wody daje dalekosiężne skutki. Posiadanie wody pozwala społecznościom uprawiać ziemię, zapewnić sobie żywność, poprawić higienę.

Projekt takie jak tamy piaskowe są przykładem tego, co w klimatyczno-pomocowym żargonie nazywa się “budowaniem odporności”. Susza jest w Kenii potężnym zagrożeniem i wraz z ociepleniem będzie jeszcze bardziej dotkliwa. To nie jest kryzys, który rozwiążą paczki żywnościowe. Ale instalacja, która pozwala gromadzić wodę i uprawiać ziemię mimo suszy - to już konkretne rozwiązanie. Może być też o wiele bardziej efektywne kosztowo, bo jednorazowa inwestycja będzie służyć całej społeczności na lata.

- Żeby wiedzieć, jak rzeczywiście pomagać, prowadzimy badania w terenie. Rozmawiamy z członkami społeczności, pytamy, czego potrzebują. Jeśli mamy swój pomysł, to pytamy, czy to ma w tym miejscu, w takich warunkach, sens. To kluczowe, żeby mieli wpływ na to, co i jak robimy - podkreśla przedstawicielka PAH-u. - Trzeba przemyśleć skutki wsparcia. Wyobraźmy sobie, że dajemy gdzieś piecyki, ale nie zastanawiamy się już, skąd ludzie wezmą opał. I może to przyczyni się do wycinek lasów i niszczenia środowiska lub sprawi, że dzieci będą musiały szukać drewna zamiast uczęszczać do szkoły? - opowiada Alicja Ryś z zespołu komunikacji organizacji. Titus Mbithi mówi, że pomocna w tym jest współpraca z organizacjami lokalnymi - taka jak ta między PAH-em a ASDF. - Lokalne organizacje lepiej rozumieją społeczności, z których się wywodzą. Kiedy brakowało tej lokalnej wiedzy, to bywało, że projekty pomocowe nie było dobrze przyjmowane przez społeczności. Kiedy współpracujemy z ludźmi otrzymującymi wsparcie, oni czują się częścią projektu i efekty są o wiele lepsze - powiedział.

następna sekcja

Co dalej? Organizacje pomocowe coraz bardziej specjalizują się i szukają nowych form działania, np. wsparcie psychologiczne. "To jedna z lekcji wyniesionych z tego okresu, który opisano w “Karawanie kryzysu”. Na szczęście - już minionego"

Alicja Ryś mówi, że jednym z nowych trendów jest to, że organizacje coraz bardziej specjalizują się w konkretnym obszarze działań. - PAH przez wiele lat zajmowała się głównie dostępem do wody i higieny. Obecnie prowadzimy także inne, bardzo różnorodne działania - z zakresu wsparcia rolnictwa, szkół, szpitali - ale dalej specjalizujemy się w pomocy wodno-sanitarnej. A inne organizacje zajmują się np. pomocą medyczną i w tym się specjalizują. To jedna z lekcji wyniesionych z tego okresu, który opisano w “Karawanie kryzysu”. Na szczęście - już minionego - opowiada.

Na podstawie wieloletnich doświadczeń zmienia się nawet język pomocy. - To mogą być drobnostki, ale mają one wielkie znaczenie. Nie używamy już słów “misja”, które ma kolonialną konotację. Teraz mamy nie “misje”, tylko biura krajowe - mówi Ryś.

Organizacje działają też w nieoczywisty sposób. W Ukrainie jeszcze przed pełnoskalową inwazją Rosji PAH prowadziła projekty centrów i grup wsparcia psychospołecznego. To coś, co może wydawać się mniej priorytetowe niż opał czy jedzenie, ale np. dla samotnych, starszych mieszkańców okolic (wtedy zamrożonego) frontu w Donbasie było równie ważnym wsparciem, co otrzymywana pomoc rzeczowa. - Liderami takich grup zawsze są członkowie społeczności. Kiedyś taka osoba opowiadała mi, że jedna z członkiń grupy, osiemdziesięcioletnia, przyszła na spotkanie nawet mimo trwającego ostrzału i ostrej zimy. Bo były jej urodziny, wiedziała, że będzie herbata i że zaśpiewają jej sto lat. I to było dla niej ważne - mówi Alicja Ryś.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Uzależnianie od pomocy może działać nawet w bardzo małej skali. Na przykład turysta jedzie do Kenii czy Tanzanii, wie, że jest tam problem ubóstwa i bierze kilka piórników dla dzieci. Może mieć dobre intencje, ale to też buduje uzależnienie. Bo stwarza poczucie, że ktoś przyjedzie i coś da"

Marta Wawrzyniak, PAH

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Alicja Ryś z PAH [link]
  • Marta Wawrzyniak z PAH [link]
  • Titus Mbithi z Africa Sand Dam Foundation [link]

Komentarze i źródła:

  • Informacja ze szczytu COP28: [link]
  • Artykuł Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: [link]
  • “Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej”, Linda Polman [link]
  • Informacja ONZ o pomocy humanitarnej w 2023 roku: [link]
  • Prognozy ONZ nt. pomocy humanitarnej w 2024 roku: [link]

Czas pracy nad materiałem: 15 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!