Ukraińska lekcja. "Musimy umieć bronić się sami". Wraca obowiązkowa służba wojskowa na Łotwie
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się obronnością na Łotwie i powrotem do obowiązkowej służby wojskowej w tym kraju. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Na Łotwie wraca obowiązkowa służba wojskowa. Według Łotyszy potrzebna jest większa rezerwa na wypadek ataku na kraj
- Ryga jako ostatnia ze stolic bałtyckich przywróciła obowiązkową służbę, Estonia nigdy z poboru nie zrezygnowała, Litwa wznowiła go w 2015 roku
- By przełamać niechęć, szczególnie młodych, do służby wojskowej, nowy system ma być wprowadzany stopniowo. 600 euro miesięcznie na zachętę
- Jedną czwartą mieszkańców Łotwy stanowi mniejszość rosyjskojęzyczna i pochodzenia rosyjskiego. Część obywateli z tej grupy jest sceptyczna wobec Zachodu
- “Kobieta nie ma obowiązku uczyć się zabijać. To nie jest zadanie kobiet”. Na razie Łotyszki mogą zgłaszać się do wojska na ochotnika
- Co dalej? Wydatki na Łotwie na obronność mają wzrosnąć do 2,5 proc. PKB. Na wypadek ataku w przyszłości gotowych do walki ma być 40-50 tys. osób
Na Łotwie wraca obowiązkowa służba wojskowa. Według Łotyszy potrzebna jest większa rezerwa na wypadek ataku na kraj
“Wojna w Ukrainie zmieniła nasze rozumienie, czego potrzebujemy, by choć przez krótki czas bronić się samemu” – mówi serwisowi jedennewsdziennie.pl dr Toms Rostoks z Łotewskiej Akademii Obrony Narodowej. W Łotwie mieszka niecałe 1,9 mln osób; w chwili rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2022 roku tamtejsza armia liczyła niecałe 7 tys. żołnierzy, do tego kilka tysięcy rezerwistów i 8 tys. ochotników w Gwardii Narodowej (łotewskiemu odpowiedniku Wojsk Obrony Terytorialnej).
“Te liczby są po prostu niewystarczające. To, co działo się na ukraińskich terytoriach okupowanych, przekracza najgorsze wyobrażenia, uświadomiło nam, jak fatalna jest początkowa utrata kontroli nad własnym terytorium. Uznaliśmy, że potrzebujemy większej rezerwy” - podkreśla Rostoks. Rezerwy, czyli przeszkolonych obywateli, którzy w razie potrzeby dołączą z bronią w ręku do obrony.
We wtorek w Wilnie, ok. 40 km od granicy z Białorusią, rozpoczyna się dwudniowy szczyt NATO. Stolica Litwy przypomina fortecę, a na lotnisku rozstawiono system obrony przeciwlotniczej Patriot.
Ryga jako ostatnia ze stolic bałtyckich przywróciła obowiązkową służbę, Estonia nigdy z poboru nie zrezygnowała, Litwa wznowiła go w 2015 roku
17 lat temu, zgodnie z postzimnowojennym trendem, parlament łotewski jednomyślnie zrezygnował obowiązkowej służby i postawił na armię zawodową. Kraj był już wówczas członkiem NATO i UE, Władimir Putin zaś nie wygłosił jeszcze antyzachodniego przemówienia w Monachium. Było to też jeszcze przed rosyjską agresją na Gruzję.
Dziś Europa znów się zbroi, a kolejne państwa albo przywracają pobór, albo to rozważają. Ryga i tak jako ostatnia ze stolic bałtyckich przywróciła obowiązkową służbę wojskową. Estonia nigdy z poboru nie zrezygnowała, Litwa natomiast wznowiła go w 2015 roku, czyli po pierwszym rosyjskim napadzie na Ukrainę. Łotwa zdecydowała się na to samo, gdy 24 lutego 2022 roku Moskwa rozpętała już regularną wojnę.
Łotysze jednak niezbyt dotąd garnęli się do armii, która miała bolączki rekrutacyjne, skoro nie mogła zachęcać wielkim prestiżem czy dobrymi płacami. “Ludzie w moim wieku i starsi w dużej mierze popierają obowiązkową służbę – przecież to nie ich ona obejmuje. Młodsze pokolenie jest nieco bardziej sceptyczne” – przyznaje dr Rostoks.
By przełamać niechęć, szczególnie młodych, do służby wojskowej, nowy system ma być wprowadzany stopniowo. 600 euro miesięcznie na zachętę
Prof. Maris Andzans w analizie dla amerykańskiego Center for European Research Policy pokazywał, że choć 45 proc. badanych Łotyszy popiera pobór, to 42 proc. jest przeciw, a w grupie wiekowej 18–24 lata poparcie spada do 34 proc. (sondaż z 2022 r.). Wiosną tego roku łotewskie ministerstwo obrony opublikowało wyniki sondażu, z którego wynika, że w ciągu ostatniego roku poparcie dla poboru wzrosło. By przełamać niechęć do służby – szczególnie u młodych – nowy system ma być wprowadzany stopniowo.
Pierwsza faza obowiązku poborowego jest wręcz… ochotnicza i zaczęła się 1 lipca. Szkolenie w zamierzeniu ma być atrakcyjne, poborowi – zadowoleni, a ich pozytywna opinia miałaby nieść się po kraju. “Celem jest zmiana postrzegania służby, tak aby rodzice sami chcieli posyłać synów i córki [do wojska]. Są też zachęty finansowe: jeśli zgłosisz się na ochotnika, dostaniesz 600 euro miesięcznie; powoływani będą mogli liczyć na 300” – dodaje dr Rostoks.
Od stycznia przyszłego roku służba będzie już obowiązkowa, obejmie mężczyzn w wieku 18–27 lat, a wyjątki dotyczyć będą m.in. chorych i obciążonych obowiązkiem opiekuńczym. Rekruci mają być losowani, kara za niestawienie się wyniesie 350 euro. “Rozumiemy jednak, że jeśli ktoś jest zdeterminowany, by uniknąć służby, niewiele możemy zrobić. Naszym celem jest, by służba była na tyle dobrym doświadczeniem, by ta niechęć była minimalna” – zaznacza Rostoks.
Jedną czwartą mieszkańców Łotwy stanowi mniejszość rosyjskojęzyczna i pochodzenia rosyjskiego. Część obywateli z tej grupy jest sceptyczna wobec Zachodu
By odciąć się od negatywnych skojarzeń z przemocą w armii sowieckiej i z niedofinansowaną armią łotewską z lat 90., Ryga oficjalnie nie nazywa nowego systemu zasadniczą służbą wojskową, ale “państwową służbą obrony” (Valsts aizsardzības dienests, VAD).
Oferta poborowa ma wychodzić naprzeciw potrzebom cywilów i – wzorem Finlandii – być elastyczna. W planach są cztery formy do wyboru: pierwsza to roczna służba wojskowa (w tym miesiąc urlopu), druga to 5-letni kontrakt z Gwardią Narodową (minimum 21 dni szkoleń rocznie). Trzecia alternatywa to służba cywilna, ale ten model ma być opracowany w przyszłym roku, (a może nawet w kolejnym), bo szpitale czy straż pożarna na razie wcale się nie garną, by przyjmować rekrutów. Czwarta opcja to 50 dni szkoleń rocznie dla studentów.
Jedną czwartą populacji Łotwy stanowi mniejszość rosyjskojęzyczna i pochodzenia rosyjskiego. Część obywateli z tej grupy jest sceptyczna wobec Zachodu, a podatniejsza na narracje Moskwy. “Będziemy wykorzystywać obowiązkową służbę jako ‘międzynarodowy tygiel’ [ang. melting pot], mówiąc inaczej – do integracji i swoistej indoktrynacji” – dodaje ekspert, odwołując się do powszechnego w państwach narodowych przekonania, że armia jest “szkołą narodów” i wzmacnia patriotyzm.
XXI-wieczni krytycy obowiązkowej służby wojskowej odpowiadają, że równolegle ze wzrostem patriotyzmu wśród poborowych może spaść zaufanie do instytucji demokratycznych. Podważają też efektywność wydatków na ten cel. Spór toczy się m.in. o to, czy lepiej ograniczone środki wydawać na najnowsze technologie militarne dla armii zawodowej, czy na szerokie szkolenie rezerwistów i wzmacnianie odporności społecznej.
“Kobieta nie ma obowiązku uczyć się zabijać. To nie jest zadanie kobiet”. Na razie Łotyszki mogą zgłaszać się do wojska na ochotnika
Łotewscy parlamentarzyści spierali się, czy obowiązek powinien objąć również kobiety. "Trudno bronić tego systemu, który z jednej strony kładzie tak ogromne obciążenie na barki mężczyzn, z drugiej strony oni będą przygotowani na wojnę, kobiety już niekoniecznie” – komentuje Rostoks. Ostatecznie zwyciężyło przekonanie wyrażone przez jednego z posłów, że ”kobieta nie ma obowiązku uczyć się zabijania. To nie jest zadanie kobiet na tym świecie ”.
Łotyszki na razie mogą więc zgłaszać się na ochotniczki. Jednak łotewska armia, tak jak i całe państwo, musi mierzyć się z kryzysem demograficznym spowodowanym m.in. emigracją. W Łotwie mieszka 30 proc. mniej ludzi niż w czasie, gdy kraj odzyskiwał niepodległość. Populacja może w 2050 roku skurczyć się do półtora miliona.
Wyzwaniem będzie też sfinansowanie nowego systemu i dlatego – a także z powodu kosztów – łotewska armia zwlekała z powrotem do obowiązkowego poboru. “Przed 2014 rokiem wojsko nie było priorytetem dla polityków. Gdy 15 lat temu zmagaliśmy się z kryzysem, wydatki na obronność zostały ścięte prawie o połowę” – mówi Rostoks.
Co dalej? Wydatki na Łotwie na obronność mają wzrosnąć do 2,5 proc. PKB. Na wypadek ataku w przyszłości gotowych do walki ma być 40-50 tys. osób
Przed rokiem 2014 Ryga przeznaczała na obronność niecały 1 proc. PKB; w tym roku wydatki mają wzrosnąć do 2,25 proc., a w 2025 r. – nawet do 2,5 proc. Łotyszom nie sprzyja jednak obecna sytuacja gospodarcza, wojsko było przez lata zaniedbywane. A plany są ambitne – na wypadek ataku w przyszłości gotowych do walki ma być 40–50 tys. ludzi.
“Wydaje mi się, że ludzie w ministerstwie obrony liczą, że przechodząc przez służbę wojskową, ludzie inaczej spojrzą na wojnę, jako na coś, co jest możliwe i przygotowania do czego powinniśmy potraktować naprawdę poważnie” – mówi ekspert. Zmienia się więc nie tylko model obronności Łotwy, ale tzw. kontrakt społeczny między obywatelami a państwem, które mogłoby w przyszłości potrzebować obrony.
Cytat na koniec
"Wydaje mi się, że ludzie w ministerstwie obrony liczą, że przechodząc przez służbę wojskową, ludzie inaczej spojrzą na wojnę, jako na coś, co jest możliwe i do czego przygotowania powinniśmy potraktować naprawdę poważnie”
Wykorzystane materiały
Rozmówcy:
- dr Toms Rostoks, dyrektor Centre for Security and Strategic Research w Łotewskiej Akademii Obrony Narodowej [link]
Czas pracy nad materiałem: 12 godzin