piątek, 19 stycznia

Deszcz pieniędzy dla Polaków. Będzie się działo? "Niespotykana dotychczas skala”

Mikołaj Fidziński / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią wzrostu gospodarczego w Polsce. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Konsumpcja ma być głównym źródłem solidnego wzrostu gospodarczego w Polsce w 2024 roku. "Gospodarka powinna systematycznie przyspieszać, napędzana początkowo głównie przez konsumpcję, a następnie również przez eksport i inwestycje"
  • Ekonomiści skalę wzrostu dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych w Polsce w 2024 r. szacują na 250 mld zł. Przy stałej poprawie naszych nastrojów zakupowych to przepis na boom (lub chociaż "boomek") konsumpcyjny
  • Co dalej? Wydawać czy oszczędzać? To jeden z ekonomicznych zakładów na 2024 rok. Niewykluczone, że sporą część nowych dochodów jednak zachomikujemy, a nie wydamy
następna sekcja

Konsumpcja ma być głównym źródłem solidnego wzrostu gospodarczego w Polsce w 2024 roku. "Gospodarka powinna systematycznie przyspieszać, napędzana początkowo głównie przez konsumpcję, a następnie również przez eksport i inwestycje"

Konsumpcja - to słowo przewija się na czołowych miejscach w prognozach gospodarczych na 2024 r. To właśnie ona ma być motorem napędowym naszej koniunktury. W największym uproszczeniu - będziemy dużo chętniej wydawać pieniądze, więc gospodarka będzie się kręcić coraz szybciej.

"Oczekujemy wzrostu PKB w Polsce o 3,5 proc. Gospodarka powinna systematycznie przyspieszać, napędzana początkowo głównie przez konsumpcję, a następnie również przez eksport i inwestycje” - piszą w swoim scenariuszu na 2024 r. ekonomiści mBanku. „Głównym motorem gospodarki będzie popyt krajowy, wspierany przez solidną odbudowę konsumpcji” - to z kolei przewidywania analityków z Santander Banku. - W 2024 r. krajowa gospodarka będzie rosła w tempie zbliżonym do 4 proc., głównie dzięki konsumpcji prywatnej - to już prognoza Marty Petki-Zagajewskiej, dyrektorki Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, też na pierwszym miejscu wymienia konsumpcję. - Wzrost gospodarczy powinien zaskoczyć pozytywnie i być istotnie powyżej 3 procent. Motorem wzrostu będzie silne odbicie konsumpcji dzięki wysokiej dynamice realnych płac, inwestycje oraz zakończenie cyklu zapasów - mówi.

Ekonomiści z mBanku przewidują, że konsumpcja prywatna urośnie w 2024 roku o 5,1 proc., zaś z Santander Banku - że o 4,4 proc. (a np. z Pekao, że o 4,3 proc.). Byłyby to jedne z wyższych wyników w ostatnich latach. Dla porównania, w 2023 r. ten element, historycznie ważny dla naszego wzrostu gospodarczego, nie dołożył nic.

następna sekcja

Ekonomiści skalę wzrostu dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych w Polsce w 2024 r. szacują na 250 mld zł. Przy stałej poprawie naszych nastrojów zakupowych to przepis na boom (lub chociaż „boomek”) konsumpcyjny

Co takiego się stało albo stanie, że oto w 2024 r. mamy na powrót szeroko rozewrzeć portfele? To mieszanka kilku czynników. Po pierwsze, szerokich podwyżek płac. Zgodnie z zapowiedziami rządu, płace nauczycielskie mają urosnąć o 30 procent (z wyrównaniem od początku roku), w dalszej części roku budżetówka ma dostać podwyżki o 20 proc. Do tego płaca minimalna wzrosła od 1 stycznia r. z 3600 zł do 4242 zł brutto, co na rękę daje skok o około 440 zł (blisko 16 proc.). Od lipca najniższa krajowa jeszcze wzrośnie, do 4300 zł brutto. Gonić mają też w górę inne pensje - zgodnie z prognozami mBanku i Santander Banku średnie płace w gospodarce narodowej mają wzrosnąć w 2024 r. (względem 2023 r.) o około 11-12 proc.

- Rok 2024 rozpocznie się od niespotykanej dotychczas skali podwyżek. To wynik wzrostu płacy minimalnej, zapowiadanych podwyżek w budżetówce i oświacie, a także coraz częściej pojawiających się zapowiedzi podnoszenia wynagrodzeń w sektorze prywatnym, np. w dużych sieciach handlowych. Można szacować, że ok. 5-6 mln Polaków dostanie podwyżki i to, według zapowiedzi, dwucyfrowe - zauważał pod koniec grudnia Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

De facto kluczowe jest nie tyle prognozowane tempo nominalnego wzrostu wynagrodzeń, ale wzrosty w ujęciu realnym, czyli w zestawieniu z inflacją. Tutaj wreszcie powinniśmy zobaczyć kilkuprocentowy skok. Wreszcie, bo w 2022 r. przeciętne podwyżki płac nie nadążały za wzrostami cen, w 2023 r. (średnio rzecz biorąc) tylko symbolicznie pokonały inflację. 2024 r. powinien być rokiem odbudowy realnej wartości średniego wynagrodzenia w gospodarce. Słowem - w końcu ma być nas stać na więcej.

Do tego należy dodać kolejne transfery i podwyżki świadczeń. Od stycznia 500 plus zmieniło się w 800 plus, w marcu emerytów i rencistów czeka kolejna wysoka waloryzacja świadczeń (o około 12 proc.), w trakcie roku ma ruszyć też program Aktywny Rodzic (znany bardziej jako „babciowe”), czyli świadczenie 1500 zł miesięcznie dla rodzin dzieci do 3 lat, wypłacane po powrocie matki na rynek pracy.

Ekonomiści Santander Banku skalę wzrostu dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych w Polsce w 2024 r. szacują na aż 250 mld zł. - W tym 25 mld zł pochodzi ze zwiększenia świadczenia 500 plus do 800 zł, 45 mld zł z waloryzacji świadczeń społecznych na poziomie ok. 11,5 proc. [już wiadomo, że będzie to nawet nieco więcej - red.], 15 mld zł z dodatkowych podwyżek pensji dla sektora publicznego, 9 mld zł z tytułu świadczenia dla matek wracających na rynek pracy - wyliczają.

"Szacujemy, że dochody gospodarstw domowych (płace i transfery) wzrosną średnio o 7,5 proc. rok do roku w 2024 r., wobec wzrostu o 2 proc. w 2023 r.” - to z kolei prognoza z Pekao.

następna sekcja

Co dalej? Wydawać czy oszczędzać? To jeden z ekonomicznych zakładów na 2024 rok. Niewykluczone, że sporą część nowych dochodów jednak zachomikujemy, a nie wydamy

Pozostaje mimo wszystko kluczowe pytanie: jak chętnie, w obliczu wzrostu dochodów, będziemy pieniądze wydawać. Przecież równie dobrze możemy je po prostu oszczędzać. Do odbicia konsumpcji dojdzie, ale jego skala to jeden z ekonomicznych zakładów na ten rok.

Z jednej strony, w ostatnich miesiącach z naszymi nastrojami konsumenckimi (czyli skłonnością do zakupów) zdecydowanie nie było najgorzej. Jak wynika ze styczniowych danych GUS, bieżący i wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej są najwyżej od wybuchu pandemii. Oznacza to, że zarówno nasze obecne nastroje konsumenckie, jak i oczekiwania na przyszłość, są najlepsze od niemal czterech lat. Od wybuchu pandemii nie było tak dużej dawki optymizmu (albo - tak mało pesymizmu) m.in. co do oczekiwanej zmiany sytuacji finansowej swojej rodziny w najbliższych 12 miesiącach oraz poczucia gotowości do realizowania "ważnych zakupów". Słowem – już jest solidnie, a spodziewamy się, że będzie jeszcze lepiej.

"Wskaźniki oceniające bieżącą sytuację oraz oczekiwania konsumentów są już powyżej swoich historycznych średnich. Poprawa nastrojów dokonywała się przez ostatnie 13 miesięcy i działo się to w szybszym tempie niż w trakcie wychodzenia gospodarki z dołka w 2013-2015 r." - piszą ekonomiści Santander Banku. Zwracają uwagę, że ważnym zjawiskiem jest szybsze tempo poprawy nastrojów w zakresie apetytu na duże wydatki niż w zakresie oceny własnej sytuacji finansowej oraz możliwości oszczędzania. "Historycznie takie relacje między składnikami badania koniunktury konsumenckiej (np. w 2017 r.) dobrze wróżyły konsumpcji prywatnej. Powtórzenie takiego układu sugeruje, że w konsumpcja prywatna powinna dalej przyspieszać”.

Z drugiej strony, np. ekonomiści Pekao przekonują: boom konsumpcyjny w 2024 r. będzie mimo wszystko stłumiony. „Paliwo do konsumpcji będzie, mamy wątpliwości, czy zostanie w całości użyte” – komentują. Dlaczego? Ich zdaniem przyczynią się do tego wciąż wysokie stopy procentowe. Po pierwsze, w obliczu końca powszechnych wakacji kredytowych (w 2024 r. będą przysługiwać wyłącznie osobom spełniającym kryterium dochodowe) wzrosną wydatki odsetkowe wielu rodzin z kredytami mieszkaniowymi w złotych. Po drugie - wysokie stopy są zachętą dla gospodarstw domowych do oszczędzania. Tym bardziej, że - jak zwracają uwagę ekonomiści z Pekao - realna (czyli po uwzględnieniu inflacji) wartość oszczędności Polaków (dodając do depozytów także jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych oraz obligacje) nie wróciła do poziomu sprzed 2022 r. i pozostaje poniżej wieloletniego trendu. - Naszym zdaniem w 2024 r. konsumenci spróbują "nadgonić” z oszczędzaniem - przewidują. Z danych GUS wynika zresztą, że wzrost naszego optymizmu konsumenckiego nie odbywa się kosztem skłonności do oszczędzania, ale idzie z nią w parze – jest ona w zasadzie najwyższa od połowy 2021 r. "Mierzona przez GUS skłonność do oszczędzania wprawdzie rośnie nieprzerwanie od roku, ale w ślad za tym wzrostem podąża też chęć dokonywania istotnych zakupów. Oba zjawiska to pewnie efekt poprawy dynamik dochodów realnych” - piszą eksperci z mBanku.

Skala odbicia konsumpcji w 2024 r. będzie istotna nie tylko dla tempa wzrostu gospodarczego. Może od niej zależeć także poziom inflacji, wszakże wzmożony popyt może windować ceny części towarów i usług. Wzrost dochodów ludności i ożywienie konsumpcji wśród ryzyk w górę dla inflacji wymieniają m.in. eksperci z Santander Banku. Z drugiej strony, np. Pekao przekonuje, że związek jest wręcz odwrotny i to spadek inflacji umożliwi rozsądne odbicie konsumpcji.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Co ważne dla perspektyw szybszego wzrostu konsumpcji, odczucia konsumentów związane z prowadzeniem domowego budżetu wróciły do normalności. Struktura odpowiedzi na pytanie o sytuację finansową nie odbiega już od obrazu z okresu solidnej koniunktury przed pandemią. To duża zmiana względem stanu sprzed roku, gdy zdecydowanie mniej osób mówiło, że regularnie dysponuje nadwyżkami, możliwymi do przeznaczenia np. na wydatki dyskrecjonalne [w tym kontekście: swobodne - red.], a to sprzyjało odkładaniu części popytu konsumpcyjnego na finansowo bezpieczniejsze czasy"

Ekonomiści Santander Banku

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego [link]
  • Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju [link]
  • Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP [link]

Komentarze i źródła:

  • „Scenariusz na 2024 rok”, mBank: [link]
  • "Perspektywy 2024: Na przekór trendom", Santander Bank Polska [link]
  • "Dobry 2024, znakomity 2025”, raport specjalny Pekao [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!