Co jeśli Węgry zablokują pomoc dla Ukrainy? Znamy scenariusze
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią czwartkowego szczytu UE. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Czwartkowy szczyt Rady Europejskiej w Brukseli zdominuje kwestia odblokowania pakietu 50 mld euro pomocy finansowej dla Ukrainy, a raczej to, czy środki te nadal zamierzają blokować Węgry. – Unia traci cierpliwość do Viktora Orbana – mówią eksperci
- Przycisnąć Orbana? "Z naszej perspektywy zapewnienie stabilnego finansowania Ukrainy jest niezmiernie ważne. Nie możemy czekać, te środki muszą trafić do Ukrainy do marca
- Co dalej? Weto za weto? "To niemożliwe?" "Jeśli Orban teraz się nie nagnie i faktycznie zablokuje pakiet dla Ukrainy, to myślę, że to już będzie za wiele i podejście wobec niego się całkowicie zmieni". Niewykluczone nawet przesunięcie prezydencji Węgier w UE
Czwartkowy szczyt Rady Europejskiej w Brukseli zdominuje kwestia odblokowania pakietu 50 mld euro pomocy finansowej dla Ukrainy, a raczej to, czy środki te nadal zamierzają blokować Węgry. – Unia traci cierpliwość do Viktora Orbana – mówią eksperci
Grudniowy szczyt Rady Europejskiej, podobnie jak i poprzednie, nie przyniósł konsensusu w sprawie Ukrainy. Co prawda - wbrew powszechnym obawom - Viktor Orban nie zablokował rozpoczęcia przez UE rozmów akcesyjnych z Ukrainą, bo po prostu nie było go na sali, kiedy odbywało się głosowanie w tej sprawie.
Ta bezprecedensowa sytuacja, bo jeszcze nie zdarzyło się, żeby państwo członkowskie celowo opuściło głosowanie, okrzyknięta została mianem "konstruktywnej nieobecności".
I chociaż premier Węgier ugiął się wtedy co do sprawy rozmów członkowskich z Kijowem, to nie zmienił zdania co do odblokowania pieniędzy unijnych dla Ukrainy. I nie wiadomo, czy zmieni je teraz.
Przycisnąć Orbana? "Z naszej perspektywy zapewnienie stabilnego finansowania Ukrainy jest niezmiernie ważne. Nie możemy czekać, te środki muszą trafić do Ukrainy do marca"
Chodzi o czteroletni pakiet pomocy finansowej dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro, który wpisany miałby zostać w ramy wieloletniego budżetu UE. A na to, zgodnie z Traktatami, zgoda musi zapaść jednogłośnie. Przy wecie Orbana grudniowy szczyt zakończył się pod tym względem fiaskiem. Szef Rady, Charles Michel, postanowił wrócić do negocjacji w nowym roku i zwołał specjalny szczyt Rady na czwartek 1 lutego. Część szefów rządów i głów państw przyjechała do Brukseli już w środę, między innymi po to, żeby wziąć udział w nieformalnej kolacji zorganizowanej przez Charlesa Michela.
Chociaż spotkanie miało charakter nieformalny, to w unijnych kuluarach mówiło się o tym, że będzie ono de facto nieoficjalnym początkiem rozmów o kwestii ukraińskiej. Państwa członkowskie co prawda przygotowały plan B, w razie gdyby nie udało się przełamać węgierskiego weta. Zgodnie z nim pomoc finansowa Ukrainie udzielona zostałaby nie przez UE jako całość, ale przez 26 państw Unii na podstawie umów bilateralnych tych krajów z Kijowem. Jak przyznają unijni politycy nie jest to jednak wyjście idealne.
– Technicznie jest to do zrobienia, politycznie to wyzwanie. W części państw decyzja o przekazaniu środków musiałaby zostać poparta przez parlamenty krajowe, co oznaczałoby przedłużenie procedur – mówi jedennewsdziennie.pl jeden z unijnych dyplomatów. Tymczasem, UE zależy, żeby pieniądze trafiły do Ukrainy już w najbliższych tygodniach, w przeciwnym razie państwo to zbankrutuje. – Z naszej perspektywy zapewnienie stabilnego finansowania Ukrainy jest niezmiernie ważne. Nie możemy czekać, te środki muszą trafić do Ukrainy do marca – ocenia unijny polityk. O tym, że Unia planuje zwiększyć naciski na Viktora Orbana, może świadczyć choćby dokument roboczy Rady, który na początku tygodnia trafił w ręce dziennikarzy z Financial Times. Wynika z niego, że w przypadku, jeśli Orban nadal będzie blokował pieniądze dla Ukrainy, UE mogłaby zareagować uderzając w osłabioną już gospodarkę węgierską.
Po tym, jak sprawa stałą się głośna, Rada co prawda tłumaczyła, że dokument, o którym mowa w Financial Times, to była jedynie nota informacyjna napisana przez Sekretariat Rady na jego własny użytek i opisująca jedynie obecny stan węgierskiej gospodarski.
-To dokument opisujący sytuację faktyczną, który nie ma nic wspólnego z trwającymi aktualnie negocjacjami budżetowymi między negocjatorami krajów członkowskich i na szczeblu przywódców UE. Nota nie przedstawia żadnego konkretnego planu dotyczącego Węgier. Rozmowy są w toku i jak zawsze opierają się na znalezieniu kompromisu akceptowalnego dla wszystkich 27 państw członkowskich – komentuje dla jedennewsdziennie.pl jeden z wysoko postawionych urzędników UE. To jednak nie przekonało szefa rządu Węgier, który w rozmowie dla francuskiego tygodnika Le Point powiedział, że była to „instrukcja szantażu Węgier” i że plan ten postawiłby Węgry w obliczu masywnej blokady finansowej.
– To byłby Armageddon – powiedział w wywiadzie Orban, dodając, że nie ma wątpliwości, że dokument był autentyczny, bo "znając Brukselę, ta byłaby do tego zdolna". Wciąż nie wiadomo, jak dokument trafił do mediów i jaka była jego rola. Obserwatorzy zastanawiają się, czy przedstawiał on faktycznie realne plany nacisku na Węgry, czy też celem było zasygnalizowanie Orbanowi, że Unia traci do niego cierpliwość. – Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego. Na pewno pojawia się pytanie, dlaczego została przeprowadzona analiza sytuacji gospodarczej jednego państwa, a nie pozostałych i dlaczego do wycieku doszło do tego akurat przed szczytem UE, kiedy jedyną osobą blokującą decyzje jest właśnie Orban? Nie wierzę, że ktokolwiek w UE uznałby za rozsądne zniszczenie węgierskiej gospodarki. Ale wyciek sam w sobie może pokazywać pewną zmianę w podejściu UE do Orbana i to, że Bruksela zdała sobie sprawę z tego, że Orban – podobnie zresztą jak Putin – rozumie język siły, a nie język kompromisu. Może ktoś uznał, że już wystarczy i że trzeba Orbana przycisnąć? – zastanawia się w rozmowie z jedennewsdziennie węgierski dziennikarz Zoltan Gyevai z Wolnej Europy.
Co dalej? Weto za weto? "To niemożliwe?" "Jeśli Orban teraz się nie nagnie i faktycznie zablokuje pakiet dla Ukrainy, to myślę, że to już będzie za wiele i podejście wobec niego się całkowicie zmieni". Niewykluczone nawet przesunięcie prezydencji Węgier w UE
Jak potoczą się czwartkowe rozmowy? Dzisiaj na stole jest kilka opcji. Co prawda Viktor Orban sygnalizował, że może zrezygnować z weta, ale nie za darmo. W zamian chce dorocznych przeglądów wypłat dla Ukrainy i kontroli ich wydatkowania z założeniem, że w przypadku nieprawidłowości będzie je można zawetować.
– Orban chce porzucić jedno weto, pod warunkiem, że otrzyma prawo do nowego weta. Nie jestem pewien, czy unijna "26" będzie chciała zapłacić tę cenę – mówi Zoltan Gyevai.
Unijni urzędnicy przyznają, że nie ma na to szans, bo to oznaczałoby, że Orban co 12 miesięcy mógłby szantażować UE. – To niemożliwe, pozostałe kraje UE na to nie pójdą – ocenia w rozmowie w jedennewsdziennie.pl unijny dyplomata. Jak dodaje, Orbanowi nie tyle chodzi o Ukrainę, co korzysta z okazji, żeby zaszantażować UE i zmusić ją do odblokowania funduszy unijnych dla Węgier. Dzisiaj nadal zablokowanych pozostaje ponad 11 mld euro ze środków spójności i ponad 10 mld euro z funduszu odbudowy.
– Orban miał do wyboru dwie drogi, aby odmrozić te pieniądze: spełnienie kamieni milowych albo szantaż. Obrał tę drugą – mówi unijny polityk. Czy komuś uda się przekonać Orbana do zmiany stanowiska? Wiadomo, że z premierem Węgier kontaktował się w tej sprawie m.in. premier Holandii Mark Rutte. Rozmowy toczyły się również na szczeblu Rady i Komisji Europejskiej.
– W ostatnich tygodniach przedstawiliśmy Viktorowi Orbanowi kilka propozycji – zdradza w rozmowie z jedennewsdziennie.pl wysoki urzędnik Rady. - Wiele osób oczekuje, że przekonam Viktora Orbana do pewnych działań, ale mimo naszej kiedyś wieloletniej przyjaźni, a potem wieloletniej współpracy, a potem wieloletniej różnicy zmian, nie jestem dzisiaj pewien, czy ja jestem tym człowiekiem, którego Viktor Orban chętnie posłucha - mówił jeszcze podczas grudniowego szczytu Rady premier Donald Tusk.
Dziennikarz Zoltan Gyevai uważa, że dzisiaj jest więcej argumentów „za” porozumieniem niż przeciwko niemu. – Oczywiście Orban nie sprzeda swojej skóry tanio, przecież musi zachować twarz. Jednak w pewnym momencie będzie musiał podjąć konkretną decyzję i albo złamie się w zamian za coś np. obietnicę, że będzie mógł utrzymać niższe stopy procentowe, albo dojdzie do tego, że przekroczy granice – mówi Gyevai. Jak dodaje, dotychczas UE miała bardzo duża cierpliwość do Orbana, ta jednak zaczyna się kończyć. - Jeśli Orban teraz się nie nagnie i faktycznie zablokuje pakiet dla Ukrainy, to nawet jeśli UE znajdzie wyjście z tej sytuacji [np. decyzja 26 bez Orbana - przyp.red.], to myślę, że to już będzie za wiele i podejście wobec niego się całkowicie zmieni. Nie mówię tu o natychmiastowym uruchomieniu art. 7 i odebraniu pieniędzy Węgrom, ale mogło by to doprowadzić odebrania głosu Węgrom w Radzie i do jeszcze większej izolacji. W brukselskich kuluarach mówi się również o możliwym przesunięciu prezydencji Węgier w Radzie. Węgry powinny przejąć rotacyjną prezydencję w lipcu tego roku, może jednak zdarzyć się tak, że przedłużony zostanie dotychczasowy mandat Belgii na tym stanowisku lub prezydencję obejmie kolejne państwo na liście, czyli Polska. – Ta opcja nie jest wykluczona – mówią unijni urzędnicy.
Cytat na koniec
"Nie wierzę, że ktokolwiek w UE uznałby za rozsądne zniszczenie węgierskiej gospodarki. Ale wyciek (do FT - red.) sam w sobie może pokazywać pewną zmianę w podejściu UE do Orbana i to, że Bruksela zdała sobie sprawę z tego, że Orban – podobnie zresztą jak Putin – rozumie język siły, a nie język kompromisu. Może ktoś uznał, że już wystarczy i że trzeba Orbana przycisnąć?"