Holenderscy aktywiści zatrzymali broń dla Izraela. Teraz ich śladem chcą pójść inne państwa
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się zakazem eksportu broni z Holandii do Izraela. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Sąd nakazał holenderskim władzom wstrzymanie eksportu części myśliwców F-35 do Izraela w obawie, że mogą one posłużyć do ataków na cywilów w Gazie. Państwo pozwały do sądu organizacje obywatelskie
- Pozew? Nie mieliśmy innego wyjścia. "Spotykaliśmy się z MSZ, Ministerstwem Handlu Międzynarodowego i Współpracy Rozwojowej, nasz dyrektor spotkał się z premierem. Próbowaliśmy przekonać rządzących, że Holandia powinna wstrzymać eksport, niestety nasze starania okazały się być nieskuteczne"
- Dramatyczna zmiana okoliczności. "Izrael nie bierze wystarczająco pod uwagę konsekwencji dla ludności cywilnej podczas przeprowadzania swoich ataków. Sąd stwierdza, że istnieje wyraźne ryzyko popełnienia poważnych naruszeń humanitarnego prawa wojennego w Strefie Gazy przez izraelskie myśliwce F-35"
- Apelacja od apelacji. "Dostawy są decyzją polityczną, w którą holenderski wymiar sprawiedliwości nie powinien ingerować”. Po tym słowach Geoffrey van Leeuwen zyskał miano "holenderskiego Donalda Trumpa"
- Co dalej? Według informacji jedennewsdziennie.pl o pozwie myślą Hiszpania, Dania i Wielka Brytania. "Mamy nadzieję, że więcej grup wytoczy procesy swoim rządom. My jako społeczeństwo też jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje w Gazie"
Sąd nakazał holenderskim władzom wstrzymanie eksportu części myśliwców F-35 do Izraela w obawie, że mogą one posłużyć do ataków na cywilów w Gazie. Państwo pozwały do sądu organizacje obywatelskie
Trzy holenderskie organizacje pozarządowe: Oxfam Novib, PAX Nederland i Rights Forum pod koniec ubiegłego roku podały do sądu holenderski rząd. Powód? Eksport do Izraela części zamiennych do myśliwców F-35, które – alarmują aktywiści – służą do ataków na Gazę.
– Rząd doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że te części prawdopodobnie służą do działań poważnie naruszających międzynarodowe prawo humanitarne, a mimo to nie zatrzymał ich wysyłania do Izraela, łamiąc tym samym międzynarodowe prawa dotyczące eksportu broni – mówi jedennewsdziennie.pl Dirk Jan Jalvingh z Oxfam Novib.
Organizacje zarzucają Holandii, że jako państwo, które chwali się m.in. tym, że przestrzega konwencji genewskich i międzynarodowego prawa humanitarnego, jednocześnie łamie ich zapisy mówiące o tym, że kraj nie może wysyłać broni do państw objętych wojną, jeśli jest poważne ryzyko, że posłuży ona zbrodniom wojennym. A do nich – mówią aktywiści – dochodzi właśnie w Gazie.
Pozew? Nie mieliśmy innego wyjścia. "Spotykaliśmy się z MSZ, Ministerstwem Handlu Międzynarodowego i Współpracy Rozwojowej, nasz dyrektor spotkał się z premierem. Próbowaliśmy przekonać rządzących, że Holandia powinna wstrzymać eksport, niestety nasze starania okazały się być nieskuteczne"
Jak zdradza Dirk Jan Jalvingh, decyzja o pozwie poprzedzona była licznymi spotkaniami i konsultacjami organizacji z rządem. – Spotykaliśmy się z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Handlu Międzynarodowego i Współpracy Rozwojowej, nasz dyrektor spotkał się z premierem. Próbowaliśmy przekonać rządzących, że Holandia powinna przestrzegać zobowiązań międzynarodowych i wstrzymać eksport, niestety nasze starania okazały się być nieskuteczne. To przykre, ale nie widzieliśmy innego wyjścia, jak tylko skierować sprawę do sądu – mówi.
– To nie była łatwa decyzja – napisały w oświadczeniu o pozwie przeciwko własnemu państwu NGO’sy. – Państwo było zawsze naszym partnerem w walce o lepszą przyszłość. Ale na szczęście żyjemy w państwie prawa, gdzie organizacje obywatelskie mają możliwość rozliczać władze z przestrzegania prawa. Prawa, które Holandia sama na siebie nałożyła w zapisach konstytucji i którego zobowiązała się przestrzegać w umowach międzynarodowych. Na początku wygrana nie była taka oczywista. Sąd rejonowy w Hadze jeszcze w grudniu ub.r. poparł stanowisko rządu i zezwolił mu na kontynuowanie eksportu. Innego zdania niż sąd pierwszej instancji był jednak sąd apelacyjny w Hadze.
Ten w poniedziałek, 12 lutego, nakazał Holandii wstrzymanie dostaw F-35 do Izraela. Rząd dostał siedem dni na dostosowanie się do wyroku. Chociaż Holandia nie składa, ani nie produkuje F-35, to w położonej przy granicy z Belgią bazie lotniczej w miejscowości Woensdrecht znajduje się magazyn, gdzie przechowywane są produkowane w USA części zamienne do myśliwców. Jak donosi holenderska prasa, mowa tu o setkach milionów części, które eksportowane są do kilku partnerów, w tym Izraela. Zresztą ponad połowa obrotów holenderskiego sektora obronnego pochodzi z eksportu. Szacuje się, że w 2021 r. całkowity dochód w przemyśle obronnym i związanym z bezpieczeństwem wyniósł 4,7 mld euro. Z danych Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Pokojowych (SIPRI) wynika, że w ostatnich latach Holandia znalazła się tuż za pierwszą dziesiątką eksporterów broni na świecie.
Dramatyczna zmiana okoliczności. "Izrael nie bierze wystarczająco pod uwagę konsekwencji dla ludności cywilnej podczas przeprowadzania swoich ataków. Sąd stwierdza, że istnieje wyraźne ryzyko popełnienia poważnych naruszeń humanitarnego prawa wojennego w Strefie Gazy przez izraelskie myśliwce F-35"
Kwestię eksportu uzbrojenia, w tym wywóz części i komponentów reguluje Traktat o handlu bronią (ang. Arms Trade Treaty, ATT) z 2014 r.; podpisane przez 141 państw porozumienie, skupia obecnie 111 państw. Holandia uzyskała zgodę na eksport części do F-35 w 2016 r. i na czas nieokreślony. Dlatego też, jak tłumaczą dzisiaj holenderscy politycy, rząd nie widział potrzeby ponownego jej zrewidowania.
Inaczej widzi to sąd. Ten uznał, że w porównaniu do 2016 r. okoliczności eksportu broni przez Holandię zmieniły się „dramatycznie” w związku z działaniami Izraela po 7 października 2023 r. Stąd też Ministerstwo Handlu Zagranicznego i Współpracy Rozwojowej, odpowiedzialne za wysyłkę broni, miało obowiązek przeglądu licencji eksportowych. Tym bardziej, że istniało i nadal istnieje realne ryzyko tego, że wysyłana przez Holandię broń wykorzystywana jest przeciwko ludności cywilnej.
- Izrael nie bierze wystarczająco pod uwagę konsekwencji dla ludności cywilnej podczas przeprowadzania swoich ataków. Sąd stwierdza, że istnieje wyraźne ryzyko popełnienia poważnych naruszeń humanitarnego prawa wojennego w Strefie Gazy przez izraelskie myśliwce F-35 – napisał w swoim orzeczeniu sąd apelacyjny w Hadze, przyznając, że cele cywilne w Gazie są atakowane nieproporcjonalnie, co prowadzi do dużej liczby ofiar cywilnych, w tym dzieci. Sąd nie zgodził się również ze stanowiskiem holenderskich władz, które twierdziły, że „sytuacja w Gazie jest zbyt skomplikowana, żeby móc ocenić, czy Izrael faktycznie dopuścił się poważnego naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego”. - Fakt, że obecnie nie można wydać ostatecznego orzeczenia prawnego w kwestii tego, czy Izrael poważnie narusza międzynarodowe prawo humanitarne, jest oczywisty. Sąd również nie wydaje takiego wyroku. Ale nie o to chodzi w tej sprawie. Jedyną kwestią w tej sprawie jest to, czy istnieje wyraźne ryzyko, że części F-35 wyeksportowane do Izraela zostaną wykorzystane do popełnienia poważnych przestępstw i naruszeń prawa humanitarnego. Sąd stwierdza, że niezaprzeczalnie istnieje takie ryzyko – uznali sędziowie.
Apelacja od apelacji. "Dostawy są decyzją polityczną, w którą holenderski wymiar sprawiedliwości nie powinien ingerować”. Po tym słowach Geoffrey van Leeuwen zyskał miano "holenderskiego Donalda Trumpa"
Dirk Jan Jalvingh z Oxfam Novib w rozmowie z jedennewsdziennie.pl przyznaje, że organizacje miały nadzieję na taki wyrok. – Najważniejsze jest to, że sędzia zawyrokował, że premier i gabinet faktycznie działali wbrew przepisom prawa, także międzynarodowego – mówi aktywista. Jak dodaje, zwykle sądy nie są chętne do krytyki rządu, skoro więc do niej doszło, oznacza to, że sąd posiadał ku temu wystarczające dowody. – Przekaz był jasny, że władza nie może pozostać ślepa na to, co się dzieje w Gazie. To dotyczy zresztą nie tylko Holandii, ale i innych państw. Jeśli politycy mówią, że nie posiadają wystarczających informacji, to ciśnie się na usta pytanie: gdzie dotychczas byli? Bo wokół jest wystarczająco dużo informacji potwierdzających łamanie praw człowieka w Gazie – mówi Dirk Jan Jalvingh.
Holandia się broni. Odchodzący już minister handlu zagranicznego i współpracy rozwojowej Geoffrey van Leeuwen napisał na X, że "dostawy są decyzją polityczną, w którą holenderski wymiar sprawiedliwości nie powinien ingerować”. Podobno po tych słowach, podważający kompetencje sądu van Leeuwen, zyskał przydomek „holenderskiego Donalda Trumpa”. Zresztą rząd już złożył apelację do Sądu Najwyższego o kasację wyroku sądu apelacyjnego. W opublikowanym oświadczeniu rząd co prawda zapewnia, że zastosuje się do wyroku sądu i zawiesi eksport części F-35, ale jednocześnie zauważa, że „w oczach rządu wysyłka części do amerykańskich F-35 nie jest sprzeczna z prawem”. - Rząd wierzy, że polityka zagraniczna jest kompetencją państwa. Złożymy skargę kasacyjną, ponieważ uważamy, że sąd apelacyjny nie wziął tego pod uwagę w wystarczającym stopniu – argumentują holenderscy politycy.
- Oczywiście jesteśmy bardzo rozczarowani reakcją rządzących. Demokracja zakłada, że powinieneś respektować wyroki sądu – mówi jedennewsdziennie.pl Wilma van der Maten z biura prasowego Oxfam Novib.
Rząd wyraził także zaniepokojenie faktem, że wyrok położy się cieniem na współpracy Holandii z USA i Izraelem. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby przekonać naszych sojuszników i partnerów, że Holandia pozostaje wiarygodnym partnerem w projekcie F-35 oraz w europejskiej i międzynarodowej współpracy obronnej. Współpraca ta jest ważna dla bezpieczeństwa narodowego Holandii, ale jest również niezbędna dla Izraela, ponieważ samolot F-35 ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Izraela, w szczególności w odniesieniu do zagrożeń pochodzących z regionu, na przykład z Iranu, Jemenu, Syrii i Libanu – napisano w rządowym oświadczeniu, dodając jednocześnie, że państwo nadal nawoływać będzie do wstrzymania ognia i dopuszczenia pomocy humanitarnej do Gazy.
Aktywiści widzą to jednak inaczej. - Jest ryzyko, że holenderska broń wykorzystywana jest w zbrodniach wojennych. Nie można tego tłumaczyć ani rachunkiem ekonomicznym, ani chęcią utrzymania potencjalnych stosunków dyplomatycznych – mówi Dirk Jan Jalvingh.
Aktywiści skrytykowali też gabinet za to, że od samego początku opowiedział się wyłącznie po jednej stronie konfliktu – izraelskiej. – Dopiero teraz język holenderskiego rządu stał się nieco bardziej stanowczy – przyznaje aktywista. Co ciekawe, informacja o wyroku sądu apelacyjnego dotarła do premiera Holandii Marka Rutte akurat w momencie, kiedy składał on wizytę w Izraelu.
Co dalej? Według informacji jedennewsdziennie.pl o pozwie myślą Hiszpania, Dania i Wielka Brytania. "Mamy nadzieję, że więcej grup wytoczy procesy swoim rządom. My jako społeczeństwo też jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje w Gazie"
Wilma van der Maten mówi, że organizacje zdają sobie sprawę z tego, że decyzja holenderskiego sądu nie zatrzyma wojny w Gazie, ale mają nadzieję, że stanie się przyczynkiem dyskusji o eksporcie broni przez państwa członkowskie, a także swoistym precedensem. Już dzisiaj zresztą śladem Holendrów planują pójść organizacje z innych krajów. Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć jedennewsdziennie.pl pozwanie rządów za wysyłkę broni do Izraela planują m.in. organizacje z Hiszpanii, Danii i Wielkiej Brytanii.
– Mamy nadzieję, że więcej grup wytoczy procesy swoim rządom. My jako społeczeństwo też jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje w Gazie. Tu nie chodzi tylko o ten proces, to jest ten moment, żeby rozpocząć dyskusję o eksporcie broni w ogóle, przecież na to idą nasze podatki, które przekazywane są na zakup broni i jej sprzedaż – mówi jedennewsdziennie.pl ekspertka.
Jak potoczy się dalej sprawa holenderska? Aktywiści mówią, że eksport części do F-35 od przyszłego tygodnia będzie zamrożony i tak pozostanie przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy. – Sprawa kasacyjna zajmie miesiące, będzie to bardzo długi i wyczerpujący proces, który – mamy nadzieję – skończy się podtrzymaniem dotychczasowego wyroku – ocenia Dirk Jan Jalvingh. I dodaje, że zwycięstwo organizacji jest dowodem na to, że oddolne inicjatywy mają sens. - Pokonanie rządu w sądzie jest bardzo rzadkie, ale nasz przykład pokazuje, że jest możliwe – kwituje.
Cytat na koniec
"Mamy nadzieję, że więcej grup wytoczy procesy swoim rządom. My jako społeczeństwo też jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje w Gazie. Tu nie chodzi tylko o ten proces, to jest ten moment, żeby rozpocząć dyskusję o eksporcie broni w ogóle, przecież na to idą nasze podatki, które przekazywane są na zakup broni i jej sprzedaż"