poniedziałek, 17 lipca

Ukraina jak Izrael? Albo Korea? Jak powstrzymać kolejną rosyjską wojnę?

Agnieszka Lichnerowicz / TOK FM

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się sytuacją Ukrainy po niedawnym szczycie NATO w Wilnie. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • NATO obiecało, że Kijów zostanie przyjęty, ale nie wiadomo kiedy. Ten pakt muszkieterów jest na razie poza zasięgiem Ukrainy
  • Póki NATO nie przyjmie Ukrainy, Kijów będzie po wojnie potrzebował tymczasowego modelu odstraszania. Najczęściej pada analogia do Izraela
  • “Bez jasnej ścieżki do członkostwa w NATO wróci dyskusja o tym, czy Ukraina potrzebuje broni atomowej”
  • “Mocniejszą”, ale rozważaną w dyskusjach opcją są porozumienia dwustronne. Jako inspirację przywołuje się umowy Stanów Zjednoczonych z Japonią i Koreą Południową
  • Co dalej? “Członkostwo w NATO to nie tylko jedyna efektywna i skuteczna gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale także najtańsza i osiągalna”
następna sekcja

NATO obiecało, że Kijów zostanie przyjęty, ale nie wiadomo kiedy. Ten pakt muszkieterów jest na razie poza zasięgiem Ukrainy

Jaki sens ma odbudowa Ukrainy, jeśli Moskwa po odzyskaniu sił może znów zaatakować? NATO obiecało, że Kijów zostanie przyjęty do Sojuszu, ale nie wiadomo kiedy. Stuprocentowe gwarancje nie istnieją, ale artykuł 5 Sojuszu Północnoatlantyckiego uważany jest za najbliższy ideałowi. Zgodnie z treścią tego artykułu, jeśli jedno z państw padnie ofiarą ataku zbrojnego, pozostali członkowie NATO udzielą mu pomocy. To potężne narzędzie odstraszania, bo potencjalni agresorzy muszą kalkulować, że gdy zaatakują nawet małe państwo, z odsieczą może ruszyć koalicja sojuszników, wśród nich globalne potęgi.

Ten “pakt muszkieterów” jest jednak na razie poza zasięgiem Ukrainy. Niektórzy członkowie Sojuszu obawiają się, że akcesja napadniętej Ukrainy mogłaby doprowadzić do eskalacji obecnej wojny i wciągnięcia Zachodu w bezpośrednią konfrontację z Rosją. Część ekspertów uważa te obawy za mocno przesadzone. W każdym razie na szczycie NATO w Wilnie Ukraińcy usłyszeli co prawda, że zaproszenie dostaną, ale bez konkretnych wskazań kiedy.

następna sekcja

Póki NATO nie przyjmie Ukrainy, Kijów będzie po wojnie potrzebował tymczasowego modelu odstraszania. Najczęściej pada analogia do Izraela

Zachód zamierza wspierać Kijów m.in. dostawami broni, współpracą wywiadowczą i polityczną, ale co się stanie po tym, gdy już skończy się wojna? Jeśli rosyjski reżim nie przejdzie głębokiej “deraszyzacji”, nie zrezygnuje z imperialnych ambicji, to należy zakładać, że – tak jak wcześniej – wykorzysta czas uspokojenia do wzmocnienia armii i przygotowania kolejnej agresji. Jak Kijów ma budować swoją przyszłość? Zablokowanie reform i modernizacji Ukrainy w kierunku Zachodu to przecież jeden z celów Moskwy

– Ukrainie chodzi o to, żeby tak podnieść stawkę, by Rosja nie uważała ponownego ataku na Ukrainę za sensowny strategicznie – podsumowuje Jewhen Hlibowicki, ekspert ds. strategii z think tanku Pro.mova. Póki NATO nie przyjmie Ukrainy w swoje szeregi, Kijów będzie po wojnie potrzebował tymczasowego modelu odstraszania. Czy taki jest możliwy do wypracowania?

W debatach publicznych najczęściej padają porównania do sytuacji Izraela. Ostatnio przywołał tę analogię sam prezydent Joe Biden. Ta opcja miałaby polegać na tym, że Zachód z USA na czele potężnie uzbroją Ukrainę (w zakresie szkoleń, uzbrojenia i zdolności wywiadowczych), tak by mogła poradzić sobie sama w odparciu potencjalnego ataku. W żargonie eksperckim nazywa się to QME (ang. “qualitative military edge”), czyli jakościową przewagą militarną. – Tak zwanego modelu izraelskiego nie da się skopiować w Ukrainie – odpowiada jednak były minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin.

– Po pierwsze, Izrael ma broń atomową. My jej nie mamy, mają ją za to Rosjanie. Po drugie, porozumienie Izraela z USA oparte jest na tzw. QME. Izrael po prostu ma zdolności, by utrzymywać przewagę nad przeciwnikami. Trudno sobie wyobrazić, by Ukraina zbudowała taką przewagę nad Rosją – wylicza Klimkin. Ekspert zaznacza przy tym, że strategia oparta na odstraszaniu zachodnimi dostawami uzbrojenia nie jest strategicznie wiarygodna. – Biorąc pod uwagę nieustanne dyskusje o tym, jaką broń należy Ukrainie dostarczyć, a jakiej nie oraz towarzyszące temu międzynarodowe obawy przed eskalacją, koncepcja “decydującej przewagi odstraszania” zamienia się w żart – tłumaczy.

następna sekcja

“Bez jasnej ścieżki do członkostwa w NATO wróci dyskusja o tym, czy Ukraina potrzebuje broni atomowej”

Były szef dyplomacji Ukrainy uważa więc, że “bez jasnej ścieżki do członkostwa w NATO wróci dyskusja o tym, czy Ukraina potrzebuje broni atomowej”. Taka broń miałaby być skutecznym, alternatywnym dla członkostwa w NATO instrumentem odstraszania.

Słyszę te spekulacje [o broni atomowej], ale to jedynie spekulacje. Zdobycie broni atomowej wymaga niewiarygodnie dużych nakładów finansowych, silnego politycznego przekonania i szerokiego poparcia w kraju, i miałoby konsekwencje w stosunkach z wieloma krajami, ponieważ zmieniłoby równowagę i dynamikę bezpieczeństwa w regionie. Zanim zaczniemy dyskusję, musimy zrozumieć, z czym dokładnie się to wiąże, a nie widziałem żadnych wiarygodnych analiz na ten temat. Nie widzę więc sensu brać udziału w tej dyskusji. W średniej perspektywie, gdy wojna się skończy, członkostwo w NATO będzie bardziej niezawodną gwarancją bezpieczeństwa niż opcja atomowa – komentuje Jewhen Hlibowicki.

Ukraina zrezygnowała z broni atomowej w 1994 roku, po tym jak uzyskała gwarancje od USA, Wielkiej Brytanii i Rosji w ramach tzw. memorandum budapesztańskiego. Porozumienie nie miało jednak mocy wiążącej i gdy Rosja dokonała aneksji Krymu w 2014 roku, obietnice gwarancji zostały zignorowane przez sygnatariuszy. Innymi słowy, Kijów ma podstawy, by nie dowierzać zapewnieniom i zabiegać o konkretne gwarancje z konkretną mocą prawną. Co jeśli Biden obieca jakieś wsparcie, ale potem przegra wybory i zastąpi go Trump albo ktoś “trumpopodobny”?

Republikanie są coraz bardziej sceptyczni w kwestii wspierania Ukrainy. – Pojawiły się sugestie, że warto, by Kongres przyjął prawo podobne do uchwalonego w 1979 roku dla Tajwanu; zobowiązuje ono prezydenta do takiego wsparcia, “które może być potrzebne, żeby Tajwan miał możliwość utrzymać wystarczające zdolności obronne - podsumowuje dr Bruno Tertrais, wicedyrektor francuskiej Fundacji Badań Strategicznych (FRS).

następna sekcja

“Mocniejszą”, ale rozważaną w dyskusjach opcją są porozumienia dwustronne. Jako inspirację przywołuje się umowy Stanów Zjednoczonych z Japonią i Koreą Południową

“Mocniejszą”, ale rozważaną w dyskusjach opcją są dwustronne porozumienia. Jako inspirację przywołuje się umowy Stanów Zjednoczonych z Japonią (od 1951 roku) i Koreą Południową (od 1953 roku). – Składają się na nie klauzule o wzajemnej obronie, w obu krajach stacjonują amerykańscy żołnierze, kraje są też pod osłoną amerykańskich sił powietrznych i marynarki – wylicza specjalizujący się w sprawach międzynarodowych niemiecki instytut DGAP (Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik). Jednak ta opcja z kilku powodów wydaje się mało realna, przede wszystkim z racji niechęci USA lub innych państw do brania na siebie takiego indywidualnego zobowiązania.

– Jednak nie widzę na stole podobnych propozycji. A praca nad tego rodzaju porozumieniami prawdopodobnie pchnęłaby strony na niezbadane wody. Jakiekolwiek dwustronne porozumienie będzie trudne politycznie, ale także proceduralnie – wtóruje niemieckim badaczom Jewhen Hlibowicki.

Według DGAP bardziej realistyczne jest związanie się z Ukrainą koalicji chętnych państw, tzn. tych, które są zainteresowane szerszym wsparciem Ukrainy i wspólnym odstraszaniem Rosji. Wśród nich wymienia się m.in. Wielką Brytanię (mocarstwo atomowe), państwa Europy Środkowo-Wschodniej (w tym Polskę), Kanadę oraz Francję – kolejne mocarstwo atomowe – ostatnio bardziej przekonaną do gwarancji dla Ukrainy. Jedną z propozycji w tym duchu jest The Kyiv Security Compact – model, który opiera się na wiążących na dekady zobowiązaniach wzmocnienia na różne sposoby zdolności obronnych Ukrainy.

Zdaniem Klimkina najlepszą opcją przejściową byłaby jednak “obecność oddziałów NATO na terytorium Ukrainy, być może powiązana z rozszerzonymi gwarancjami bezpieczeństwa”. Czyli “NATO w Ukrainie, a nie Ukraina w NATO”.

Wydaje się jednak, że Kijów może liczyć jedynie na więcej tego, co dotąd: dostaw uzbrojenia, szkoleń i współpracy wywiadowczej. Zachód nie jest gotowy iść dalej. Tak wynika z deklaracji G7, a więc grupy najpotężniejszych gospodarek świata, które przy okazji szczytu NATO w Wilnie ogłosiły co prawda, że rozpoczynają negocjacje bilateralnych i multilateralnych gwarancji dla Ukrainy, ale na razie zabrakło szczegółów. G7 obiecała też wsparcie dla reform oraz gospodarki Ukrainy. Hlibowicki podkreśla jednak, że trudno sobie wyobrazić odbudowę i modernizację Ukrainy bez realnych gwarancji bezpieczeństwa.

– Chodzi o ogromne sumy pieniędzy, z których większość prawdopodobnie będzie pochodzić z sektora prywatnego. Będzie po prostu za mało środków dla Ukrainy w sektorach publicznych sojuszników. Jeśli zaś nie będzie gwarancji bezpieczeństwa, żaden zdroworozsądkowy właściciel kapitału nie zainwestuje w Ukrainie. Dopóki Ukraina nie stanie się członkiem NATO, inwestorzy będą się obawiali jej niepewnego statusu. Po 2014 roku Ukraina odbudowała wiele miast, w tym Mariupol, które zostały potem całkowicie zniszczone przez obecną wojnę. Odbudowa miasta nie ma sensu, jeśli może zostać zniszczone w ciągu 10 lat – dodaje Hlibowicki.

następna sekcja

Co dalej? “Członkostwo w NATO to nie tylko jedyna efektywna i skuteczna gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale także najtańsza i osiągalna”

– Członkostwo w NATO to nie tylko jedyna efektywna i skuteczna gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale także najtańsza i osiągalna. Jedyna. Moim zdaniem, nie ma żadnego planu B. Wniosek jest więc taki, że musimy o nią walczyć – podsumowuje Klimkin. – Nie ma alternatywy dla członkostwa w NATO, ponieważ stworzenie alternatywy byłoby tak trudne, że łatwiej, by Ukraina weszła do Sojuszu – wtóruje mu Hlibowicki.

– Kluczowe, aby NATO pozostało zjednoczone i w końcu dostrzegło korzyści płynące z członkostwa Ukrainy. Póki to się nie stanie, Ukraina nie ma innego wyjścia, niż tylko stawać się silniejszą, wzmacniać swoje zdolności, logistykę i szkolenia. Rozumiem, że to jest proces, różne państwa i społeczeństwa potrzebują czasu, aby przyzwyczaić się do tego, że Ukraińcy są “jednymi z nas”, że są tego warci. Wydaje się, że jesteśmy na dobrej drodze. To, co dziś jest normalne, 10 lat temu wydawałoby się niewykonalne. Problem jednak polega na tym, że choć ten trend się rozpędza, to w tym czasie nadal giną ludzie, których można ocalić – dodaje ekspert.

Kolejna polityczna bitwa o członkostwo Ukrainy odbędzie się w przyszłym roku na szczycie NATO w Waszyngtonie. Będzie to spotkanie symboliczne, bo w 75. rocznicę powstania Sojuszu.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Nie ma alternatywy dla członkostwa w NATO, ponieważ stworzenie alternatywy byłoby tak trudne, że łatwiej, by Ukraina weszła do Sojuszu"

Jewhen Hlibowicki– ekspert ds. strategii, założyciel think tanku Pro.mova

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Jewhen Hlibowicki – ekspert ds. strategii, założyciel think tanku Pro.mova [link]
  • Pawło Klimkin, były minister spraw zagranicznych Ukrainy [link]

Komentarze i źródła:

  • Deklaracja G7 [link]
  • Analiza dra Bruno Tertraisa, wicedyrektora Fundacji Badań Strategicznych (FRS) [link]
  • Memorandum budapesztańskie [link]
  • Analiza niemieckiego ośrodka analitycznego DGAP [link]
  • propozycja międzynarodowych gwarancji dla Ukrainy przedstawiona Andersa F. Rasmussena [link]

Czas pracy nad materiałem: 10 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!