Ludzkie tarcze, czyli izraelska wojna informacyjna. "Nie może być tak, że walka z Hamasem usprawiedliwia wszystko"
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się konfliktem między Izraelem a Hamasem. Oto najważniejsze punkty materiału:
- W sobotę 7 października rano Hamas przeprowadził atak na Izrael. "Od początku obecnej eskalacji w Strefie Gazy, w mediach pojawiło się wiele niedomówień i manipulacji. Nie może być tak, że walka z Hamasem usprawiedliwia wszystko"
- "Nawet jeśli Izrael przedstawi dowody na to, że gdzieś pod szpitalem są tunele, których używa Hamas, to też nie oznacza, że można swobodnie taki szpital zbombardować"
- Co dalej? Według danych agendy ONZ ds. koordynacji pomocy humanitarnej zginęło 30 tys. Palestyńczyków, a 70 tys. zostało rannych. "Nie można być oburzonym wydarzeniami z 7 października i jednocześnie milczeć na temat tego, co dzieje się teraz w Gazie"
W sobotę 7 października rano Hamas przeprowadził atak na Izrael. "Od początku obecnej eskalacji w Strefie Gazy, w mediach pojawiło się wiele niedomówień i manipulacji. Nie może być tak, że walka z Hamasem usprawiedliwia wszystko"
Uważa tak dr Ewa Górska, która wielokrotnie odwiedzała terytoria palestyńskie w ramach swojej pracy badawczej, a także humanitarnej i rozwojowej. – Na przykład kiedy Izrael bombarduje szpitale i w tych bombardowaniach giną cywile, to często już w drugim zdaniu pisze się o tym, że to Hamas tych szpitali używa, więc tak naprawdę śmierć tych cywili jest winą Hamasu, a nie Izraela. Słyszałam gdzieś taki "żart", że te bomby, których Izrael używa są tak inteligentne, że nawet jeśli lecą w cel cywilny, to kiedy już trafią, to wtedy nagle ta szkoła czy szpital zmienia się w siedzibę Hamasu.
Górska podkreśla, że nie chce tu wybielać Hamasu, ale chciała raczej podkreślić, że tego typu retoryka "służy Izraelowi do usprawiedliwiania swoich zbrodni". - Nie może być tak, że walka z organizacją, którą określono mianem terrorystycznej, usprawiedliwia wszystko.
Międzynarodowe prawo humanitarne, nazywane również prawem konfliktów zbrojnych, określa, jakie działania militarne są dozwolone w trakcie konfliktu. Dr Ewa Górska, prawniczka z Uniwersytetu Jagiellońskiego objaśnia w rozmowie z jedennewsdziennie.pl jego zawiłości.
– Międzynarodowe prawo konfliktów zbrojnych pozwala walczącym stronom prowadzić działania i osiągać cele militarne, jednak z pewnymi ograniczeniami, które służą ochronie ludności cywilnej. Dozwolone jest atakowanie celów militarnych przeciwnika, ale nie celów cywilnych, takich jak choćby szpitale. Czasami jednak nie jest to jednoznaczne. Na przykład kiedy w Belgradzie zbombardowano budynek, w którym mieściła się stacja telewizyjna, ale jednocześnie wojskowa stacja nadawcza, to sąd później musiał rozstrzygnąć, czy był to cel wojskowy, czy nie, a więc czy zgodnie z prawem on mógł być obiektem ataku. Podobne kwestie należy rozstrzygnąć w kontekście Gazy.
"Nawet jeśli Izrael przedstawi dowody na to, że gdzieś pod szpitalem są tunele, których używa Hamas, to też nie oznacza, że można swobodnie taki szpital zbombardować"
- Norweski lekarz, Mads Gilbert, który pracował w szpitalu al-Szifa w Gazie, od lat opowiada o tym, że podczas 16 lat pracy w tym szpitalu nigdy nie widział żadnych śladów, żeby tam było centrum dowodzenia Hamasu. Więc jeśli Izrael ma na to dowody – a przecież jest to kraj znany ze skuteczności swoich służb wywiadu – to powinien te dowody przedstawić. Jak dotąd jednak tego nie zrobił. Nawet jeśli Izrael przedstawi dowody na to, że gdzieś pod szpitalem są tunele, których używa Hamas, to też nie oznacza, że można swobodnie taki szpital zbombardować. Wtedy sąd będzie musiał zbadać, czy atak, w którym zginęli cywile, jest proporcjonalny, a więc czy osiągnięcie określonego danego celu wojskowego usprawiedliwia poświęcenie życia cywilów - podkreśla dr Górska.
Pod koniec października ubiegłego roku Mads Gilbert udzielił wywiadu portalowi Democracy Now, w którym domagał się, aby premier Netanjahu przedstawił dowody na to, że w szpitalu znajduje się centrum dowodzenia palestyńskiego ruchu oporu.
– Słyszymy te oskarżenia od 2009 roku – powiedział lekarz. - Dwukrotnie nam grożono, zmuszając nas do opuszczenia szpitala – w 2009 i 2014 roku. Pracowałem w tym szpitalu przez 16 lat, chodziłem swobodnie po całym budynku, zrobiłem wiele zdjęć i nagrań, czasem nawet tam spałem podczas bombardowań. Gdyby było tam centrum dowodzenia Hamasu, to nie pracowałbym tam, bo przestrzegam Konwencji Genewskich.
Jak dodaje lekarz, jeśli Izrael twierdzi, że jest to mieszany, cywilno-wojskowy cel – nie można przecież zaprzeczyć, schroniły się tam dziesiątki tysięcy osób, a 2 tysięcy pacjentów jest tam leczonych – to środki ostrożności wobec ludności cywilnej mają priorytet nad celami wojskowymi. - Zgodnie z Konwencjami Genewskimi nie można bombardować szpitali, o ile nie mają wyraźnej wojskowej funkcji. W mojej opinii, tego typu oskarżenia są częścią celowej kampanii zastraszania Palestyńczyków - ocenia lekarz.
Wywiad przeprowadzono 30 października, a więc niecały miesiąc od początku eskalacji po wydarzeniach z 7 października. Doktor Gilbert apelował o zawieszenie broni i mówił ze wzburzeniem o tym, że jego koledzy w Gazie są przeciążeni, bo pracują od rana do nocy.
On sam nie może dziś pojechać do Gazy, by operować rannych Palestyńczyków, którzy ucierpieli w izraelskich bombardowaniach. Ostatnio był tam latem 2014 roku, kiedy w ciągu 7 tygodni nalotów zginęło ponad dwa tysiące osób. Następnie opuścił Strefę, a kiedy jesienią chciał tam wrócić, dowiedział się, że izraelskie władze bezterminowo zakazały mu wstępu. Oficjalnie „ze względów bezpieczeństwa”. W rzeczywistości najprawdopodobniej jest to związane z jego krytycznymi wobec działań Izraela wypowiedziami.
Co dalej? Według danych agendy ONZ ds. koordynacji pomocy humanitarnej zginęło 30 tys. Palestyńczyków, a 70 tys. zostało rannych. "Nie można być oburzonym wydarzeniami z 7 października i jednocześnie milczeć na temat tego, co dzieje się teraz w Gazie"
Według danych agendy ONZ ds. koordynacji pomocy humanitarnej (United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs. - OCHA) w ciągu 140 dni działań zbrojnych (od 7 października 2023 do 23 lutego 2024 roku), zginęło 29 514 Palestyńczyków, a 69 619 zostało rannych. Z kolej po stronie Izraela zginęło ok. 1162 osób. Szacunki OCHA opierają się na danych podawanych przez obie strony.
Są jednak tacy, którzy nie wierzą w dane podawane przez Ministerstwo Zdrowia Gazy, argumentując, że to przecież „hamasowskie” ministerstwo. Bardzo często zresztą w zachodnich mediach informacji o zbombardowaniu szpitala czy szkoły, albo o danych podanych przez Ministerstwo Zdrowia Gazy towarzyszy dopełniacz: „Hamasu”.
- Bez względu na to, co o nim myślicie, Hamas jest organizacją rządzącą w Strefie Gazy, a więc logicznie Ministerstwo Zdrowia znajduje się pod jego jurysdykcją – argumentuje młody palestyński aktywista, Mohammed el-Kurd. Zdaniem tego 25-latka z dzielnicy Jerozolimy Szejk Dżarra, sformułowania takie jak „szpital prowadzony przez Hamas”, czy „Ministerstwo Zdrowia Hamasu” stworzone są po to, by karmić naszą stronniczość.
- Stajesz się wtedy obojętny wobec pacjentów, którzy leżą w tych szpitalach. Dehumanizujesz ich i myślisz o nich jako mniej wartych bycia ofiarami. Te frazy poddają w wątpliwość dane pochodzące od tych instytucji; pokazują je nie jako instytucje medyczne, prowadzone przez profesjonalistów od ochrony zdrowia, ale straszne i niewiarygodne instytucje prowadzone przez "dzikich".
Kiedy 7 października bojownicy Hamasu pokonali izraelską blokadę, przedostając się do Izraela, a następnie wzięli do Gazy zakładników, przez chwilę cały świat był w szoku. Na Zachodzie dominującą postawą była solidarność wobec Izraelczyków. Jednak nie wszystko, co wtedy powiedziano i napisano było prawdą. Wielu – w tym sam prezydent Biden – uwierzyło w to, że Hamas pozbawił głowy 40 dzieci z kibucu Kfar Aza. Tę informację najpierw podał izraelski portal I-news. Szybko jednak okazało się to kłamstwem, a sam Biden się z tego wycofał. Z kolei Antony Blinken, amerykański sekretarz stanu, w swoim wystąpieniu przed Kongresem opisywał sceny okrucieństw, do których miało tamtego dnia dojść: min. o matce, której obcięto piersi. Opisywał te zbrodnie prawie tak, jakby sam był świadkiem, ale nigdy nie zobaczyliśmy dowodów, które by je potwierdzały. Amerykański sekretarz stanu argumentował przy tym, że Izrael ma "prawo do obrony”, jak określana jest izraelska ofensywa w okupowanej Gazie. Brutalne historie opowiadane przez prezydenta i sekretarza stanu posłużyły więc jako usprawiedliwienia dla zbiorowego karania Palestyńczyków za atak Hamasu.
- Jeśli ktoś wierzy w uniwersalne wartości, tak ja - mówi Hassan Mneimneh, amerykański badacz libańskiego pochodzenia specjalizujący się w świecie islamu. - Chciałbym wierzyć, że oburzenie z powodu okrucieństw nie wynika z tego, że ich ofiary podzielają naszą religię, język lub w jakikolwiek inny sposób nas przypominają. Zgadzam się, że nawet porwanie jednego Izraelczyka, czy to mężczyzny, kobiety czy dziecka, jakiegokolwiek cywila i zabranie go do Gazy jest zbrodnią wojenną. Ale uważam też, że skala przemocy i okrucieństwa, do jakich dochodzi dziś w Strefie Gazy, już dawno przekroczyła to, co wydarzyło się 7 października. Tak więc, opowiadając się za uniwersalnymi wartościami, nie można być oburzonym wydarzeniami z 7 października i jednocześnie milczeć na temat tego, co dzieje się teraz w Gazie.
Cytat na koniec
"Zgadzam się, że nawet porwanie jednego Izraelczyka, czy to mężczyzny, kobiety czy dziecka, jakiegokolwiek cywila, i zabranie go do Gazy jest zbrodnią wojenną. Ale uważam też, że skala przemocy i okrucieństwa, do jakich dochodzi dziś w Strefie Gazy, już dawno przekroczyła to, co wydarzyło się 7 października. Tak więc, opowiadając się za uniwersalnymi wartościami, nie można być oburzonym wydarzeniami z 7 października i jednocześnie milczeć na temat tego, co dzieje się teraz w Gazie"