piątek, 8 marca

"Teflonowy premier" i "zaklinacz Trumpa". Mark Rutte z coraz większą szansą na szefa NATO?

Jowita Kiwnik Pargana / Deutsche Welle

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią wyboru nowego szefa NATO. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Odchodzący premier Holandii Mark Rutte ma już poparcie dwóch trzecich państw należących do NATO. Czy uda mu się do siebie przekonać Europę Wschodnią? – Wszystko zależy od ceny, jaką im zaoferuje za to stanowisko – mówią jedennewsdziennie.pl unijni eksperci
  • Zachód za Rutte, Wschód ma z nim na pieńku „Nie możemy poprzeć kandydata, który chciał nas rzucić na kolana”
  • Europa Wschodnia chce unijnych stanowisk, a Holandia szefowała NATO już trzy razy. „To jak? Jesteśmy równi, czy nie jesteśmy?”
  • Co dalej? "Teflonowy", bo nie imają się go afery, "zaklinacz”, bo ułagodził Trumpa. "Ma dobrą osobowość mediatora"
następna sekcja

Odchodzący premier Holandii Mark Rutte ma już poparcie dwóch trzecich państw należących do NATO. Czy uda mu się do siebie przekonać Europę Wschodnią? – Wszystko zależy od ceny, jaką im zaoferuje za to stanowisko – mówią jedennewsdziennie.pl unijni eksperci

Chociaż Jens Stoltenberg, obecny sekretarz generalny NATO, będzie piastował swoje stanowisko przynajmniej do października tego roku, to w UE już od kilku miesięcy rozgrywa się giełda nazwisk jego następcy. Na liście była już obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która jednak w czwartek oficjalnie nominowana została przez partię EPL jako kandydatka na drugi mandat w KE, padło nazwisko premier Estonii Kai Kallas i byłego premiera, a obecnego ministra spraw zagranicznych Łotwy Krisjanisa Karinsa, zainteresowanie stołkiem szefa NATO wyraził również prezydent Rumunii Klaus Iohannis.

Jednak największe szanse unijni eksperci dają Markowi Rutte, czyli odchodzącemu już premierowi holenderskiego rządu. Pod warunkiem, że uda mu się do siebie przekonać Europę Wschodnią. A zwłaszcza Węgry, które właśnie publicznie oświadczyły, że kandydatury Holendra nie poprą.

następna sekcja

Zachód za Rutte, Wschód ma z nim na pieńku „Nie możemy poprzeć kandydata, który chciał nas rzucić na kolana”

Aby objąć stanowisko Mark Rutte potrzebuje jednomyślnej zgody wszystkich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tej chwili ma poparcie dwóch trzecich z 32 (do NATO właśnie w pełni weszła Szwecja) państw NATO, w tym Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. - Dzięki swojemu ogromnemu doświadczeniu, doskonałej znajomości polityki bezpieczeństwa i silnym umiejętnościom dyplomatycznym jest on znakomitym kandydatem – napisał w lutym na X Steffen Hebestreit, rzecznik kanclerza Olafa Scholza.

Ruttego nie popierają natomiast państwa, które z Holandią lub z nim mają z różnych powodów na pieńku. Jak Turcja, która zarzuca mu faworyzowanie niektórych państw Sojuszu; media donoszą, że Rutte już stara się o spotkanie z prezydentem Erdoganem. Przeciwne kandydaturze Ruttego są również Węgry. - Z pewnością nie możemy poprzeć wyboru osoby na stanowisko sekretarza generalnego NATO, która wcześniej chciała rzucić Węgry na kolana – oświadczył we wtorek węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto. Faktycznie Rutte jest od lat krytycznie nastawiony do rządów Orbana, w 2021 r. kiedy węgierskie władze wprowadziły przepisy uderzające w społeczność LGBT+, powiedział, że „Węgry nie mają już żadnego interesu, żeby być w Unii Europejskiej”. Unijni eksperci uważają jednak, że nie ma oporu, którego nie udało by się złamać.

– Orban zażąda ceny. Erdogan już ją podał, on chce określonych systemów militarnych z USA. Węgry dostaną coś innego. Co? Zobaczymy – komentuje w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Roland Freudenstein, założyciel organizacji Brussels Freedom Hub. Jak dodaje, Węgry doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają żadnych realnych szans, żeby zaprezentować alternatywnego kandydata na najwyższe stanowisko w NATO i to takiego, który cieszyłby się taki poparciem jak Rutte. Dlatego będą coś chciały na tej sytuacji ugrać. – Turcy mają na to stare dobre słowo „bakszysz”. Będą go od Ruttego oczekiwać i Recep Erdogan, i Viktor Orban – mówi brukselski ekspert.

Chęć kandydowania niespodziewanie wyraził niedawno także prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Tu – zdaniem ekspertów – także w grę wchodzą osobiste animozje, a przede wszystkim fakt, że rząd Ruttego bardzo długo blokował wejście Rumunii (i Bułgarii) do strefy Schengen; ostatecznie obydwa kraje wejdą do Schengen z końcem marca tego roku.

następna sekcja

Europa Wschodnia chce unijnych stanowisk, a Holandia szefowała NATO już trzy razy. „To jak? Jesteśmy równi, czy nie jesteśmy?”

Kandydaturą nie są zachwycone także państwa Europy Wschodniej, zwłaszcza bałtyckie, które po pierwsze zarzucają Ruttemu, że przez 13 lat swojego urzędowania nie udało mu się doprowadzić do tego, żeby Holandia przeznaczała na obronność 2 proc. PKB (dopiero w tym roku wydatki obronnościowe kraju mają osiągnąć 1,95 proc. PKB), a po drugie wytykają pomijanie regionu przy przyznawaniu wysokich stanowisk w UE; przy czym Holandia szefowała NATO już wcześniej trzykrotnie.

– To jak? Jesteśmy równi, czy nie jesteśmy? – pytała niedawno w rozmowie dla Politico premier Estonii Kaja Kallas. Jak dotąd najwyższe stanowiska w UE piastowała jedynie Polska – Donald Tusk był szefem Rady Europejskiej, a Jerzy Buzek przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Zdaniem Rolanda Freudensteina, Estonka nie ma wielkich szans na szefowanie Sojuszowi, ma natomiast spore szanse na inne stanowisko. – Myślę, że jeśli Europa Wschodnia nie dostanie stanowiska w NATO, to będzie miała bardzo mocny argument, żeby walczyć o fotel wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych [dzisiaj to stanowisko piastuje Josep Borrell – przyp.red.]. To stanowisko raczej na pewno trafi do Środkowowschodniej Europy, plus dodatkowo kilka mocnych stanowiska w Komisji Europejskiej – ocenia Freudenstein.

Odkąd Ursula von der Leyen zapowiedziała, że w nowej KE powstanie pozycja komisarza UE ds. obronności albo przemysłu obronnego, na stanowisko to typowany jest Radosław Sikorski, dzisiaj szef MSZ w rządzie Donalda Tuska. – Bardzo możliwe, że trafi ono do Sikorskiego. Wówczas unijną dyplomację przejęłaby prawdopodobnie Kallas, a Radę Europejską socjaldemokraci. Pamiętajmy, że rodziny polityczne odgrywają ogromną rolę przy rozdawaniu stanowiska – tłumaczy ekspert. Jeśli chodzi o stanowisko Polski, to - jak donosi tygodnik Polityka – ani nie popiera ona, ani nie zwalcza kandydatury Ruttego.

następna sekcja

Co dalej? "Teflonowy", bo nie imają się go afery, "zaklinacz”, bo ułagodził Trumpa. "Ma dobrą osobowość mediatora"

57-letni Rutte uważany jest opanowanego, zdolnego i sprawnego negocjatora. Jako najdłużej urzędujący premier Holandii zyskał przydomek "teflonowego”, bo mimo toczących się wokół kryzysów politycznych, żadne afery do niego nie przywierały. Z kolei w 2018 r. Rutte zyskał inny przydomek, a mianowicie: "zaklinacza Trumpa". Podczas jednego ze spotkań szefów unijnych rządów z ówczesnym prezydentem USA doszło do zażartej dyskusji o niewystarczające składki państw członkowskich na obronność, przy czym Trump swoim zwyczajem zaczął straszyć wyjściem USA z Sojuszu. Sytuację miał rozładować właśnie Rutte, który zapewnił, że wydatki na obronność znacznie podskoczyły i to tylko dzięki naciskom amerykańskiego prezydenta. Trump jeszcze tego samego dnia miał w mediach opowiadać, że spędził „dwa wspaniałe dni w Brukseli”, podczas których osiągnął "niesamowity progres".

Jak pisze Politico, możliwe, że umiejętności "zaklinacza" przydadzą się Holendrowi ponownie, zwłaszcza że Trump jako kandydat Republikanów na prezydenta, podczas kampanii wyborczej już zapowiedział wyjście z NATO. Co do współpracy z Trumpem Rutte był dość powściągliwy. Tylko raz podczas któregoś wywiadu wymsknęło mu się, że z Bidenem współpracuje mu się łatwiej. Zresztą także obecny prezydent USA ceni sobie Holendra, którego nazywa „pełnym pasji” i „dobrym komunikatorem”. Unijni eksperci nie mają wątpliwości, że to właśnie Mark Rutte zostanie kolejnym sekretarzem generalnym NATO.

– Są trzy powody. Po pierwsze przez 13 lat był odnoszącym relatywne sukcesy premierem Holandii. Owszem jest kilka rys na jego wizerunku m.in. odnośnie wciąż niskich wydatków kraju na obronność, do tego niektórzy Holendrzy skarżą się, że zostawił kraj w okropnym stanie, co sprawiło, że ostatnie wybory wygrała skrajna prawica z Wildersem na czele, ale są to rzeczy do wybaczenia, jeśli chodzi o fotel szefa NATO – tłumaczy jedennewsdziennie.pl Roland Freudenstein.

Jak dodaje, długoletnie doświadczenie polityczne sprawiło, że Rutte zna wszystkich aktorów NATO, osobiście z nimi współpracował i czuje się w tym środowisku jak ryba w wodzie. – Po drugie ma osobowość, która plasuje go na pozycji mediatora. To coś, w czym Stoltenberg był bardzo dobry i myślę, że Rutte tu też się sprawdzi – mówi ekspert. - I trzeci – najważniejszy – powód: dzisiaj mamy kilka sił w NATO. Trzy najważniejsze to: USA, Europa południowo-zachodnia pod przewodnictwem Francji i Europa północno-wschodnia, czyli flanka wschodnia, kraje nordyckie i do pewnego poziomu Wielka Brytania. Co prawda od początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, Europa Wschodnia jest na fali wznoszącej, ale wciąż jest zbyt słaba, żeby przepchnąć własnego kandydata – ocenia. Dlatego też premier małego, choć liczącego się w UE kraju, jakim jest Holandia, ma dzisiaj największe szanse, na to żeby przekonać do siebie wszystkie siły NATO.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Myślę, że jeśli Europa Wschodnia nie dostanie stanowiska w NATO, to będzie miała bardzo mocny argument, żeby walczyć o fotel wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych. To stanowisko raczej na pewno trafi do Środkowowschodniej Europy, plus dodatkowo kilka mocnych stanowiska w Komisji Europejskiej"

Roland Freudenstein, Brussels Freedom Hub

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Roland Freudenstein, Brussels Freedom Hub [link]

Komentarze i źródła:

  • Artykuł Politico: [link]
  • Artykuł Politico: [link]
  • Wpis Steffena Hebestreita na X: [link]
  • Tygodnik Polityka: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!