środa, 27 marca

Dwa lata rosyjskiej dezinformacji wojennej. "Kreml lubi zamieniać ofiarę z agresorem"

Jowita Kiwnik Pargana / Deutsche Welle

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się rosyjską dezinformacją wojenną. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Chociaż do zorganizowania zamachu w podmoskiewskiej sali koncertowej Crocus City Hall przyznało się tzw. Państwo Islamskie, Putin robi wszystko, żeby o atak oskarżyć Ukrainę. – Narracja Rosji wobec Kijowa pozostaje tak samo oskarżycielska – oceniają eksperci
  • Putin próbuje o śmierć Rosjan oskarżyć Ukrainę „Zbrodnia została dokonana przez radykalnych islamistów, ale jej zleceniodawcą miał być Kijów”
  • Rosja oskarża Ukrainę nawet o popełnione przez siebie zbrodnie wojenne w Mariupolu czy w Buczy
  • Rosja straszy Zachód inflacją, cenami energii, głodem i bronią nuklearną „Te groźby się nie ziściły”
  • Co dalej? Rosja bardzo chętnie dolewa oliwy do ognia „Chce podkopać nasze zaufanie do demokracji i skuteczności państwa”
następna sekcja

Chociaż do zorganizowania zamachu w podmoskiewskiej sali koncertowej Crocus City Hall przyznało się tzw. Państwo Islamskie, Putin robi wszystko, żeby o atak oskarżyć Ukrainę. – Narracja Rosji wobec Kijowa pozostaje tak samo oskarżycielska – oceniają eksperci

Rosja: jako jedyna walczy z neonazistami, jest krajem osaczonym i atakowanym przez Zachód, chce pokoju, ale jej apele są konsekwentnie ignorowane.

Ukraina: gnębi rosyjską mniejszość, ukrywa radykalistów i to nawet w szpitalach położniczych, spiskuje w celu użycia broni jądrowej, buduje potajemne laboratoria biochemiczne, a nawet niszczy prawosławie.

Ukraińcy: nie mają własnej tożsamości narodowej, to tak naprawdę Rosjanie.

Ukraina i Zachód: chcą osłabić, a potem zniszczyć Rosję (ale im się nie uda, bo Rosja jest silna i ma broń atomową)

- tak w ogromnym skrócie wygląda podsumowanie ostatnich lat rosyjskiej dezinformacji ws. Ukrainy. Ta budowana jest konsekwentnie od w 2014 r., kiedy to Rosja zajęła Krym, a nasiliła się po pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r.

– Kłamstwa się roznoszą szybciej niż prawda. A Kreml ma doświadczenie w manipulowaniu i, jak widać po przykładzie Ukrainy, lubi zamieniać miejscami ofiarę z agresorem – mówi jedennewsdziennie.pl Alice Stollmeyer, założycielka i szefowa brukselskiej organizacji Defend Democracy.

następna sekcja

Putin próbuje o śmierć Rosjan oskarżyć Ukrainę „Zbrodnia została dokonana przez radykalnych islamistów, ale jej zleceniodawcą miał być Kijów”

Nawet teraz Putin robi wszystko, żeby winą za atak terrorystyczny w sali koncertowej na obrzeżach Moskwy, w którym zginąć miało 139 osób, obarczyć Ukrainę. I to, mimo że do ataku przyznało się ISIS, a rzekomi zamachowcy zostali zatrzymani, przesłuchani - a wszystko wskazuje także na to, że torturowani - i postawieni przed sądem. W wygłoszonym w telewizji w poniedziałek po zamachu oświadczeniu prezydent Rosji przekonywał, że uciekający terroryści zatrzymani zostali blisko granicy z Ukrainą, gdzie czekać na nich miało „okno”, przez które mieli swobodnie przedostać się w głąb kraju. – Zbrodnia została dokonana przez radykalnych islamistów, ale jej zleceniodawcą miał być Kijów – sugerował Putin, nie przedstawił jednak na to żadnych dowodów.

Jak zresztą zauważa portal Politico, historia pokazuje, że Putin nigdy nie tracił okazji, żeby wykorzystać narodową tragedię na swoją korzyść. I tak, w 1999 r. eksplozje w budynkach mieszkalnych na terenie całego kraju dały Moskwie pretekst do zaatakowania Czeczenii. Do dzisiaj zresztą wielu ekspertów uważa, że bomby podłożone zostały na zlecenie Kremla, tylko po to, żeby wywołać wojnę. Faktem jest, że Putin – wówczas jeszcze premier – już rok później został prezydentem kraju. W 2004 r. czeczeńscy separatyści zajęli podczas rozpoczęcia roku szkolnego szkołę w Biesłanie, biorąc 1200 zakładników, w tym dzieci, rodziców i nauczycieli. Zginęły wówczas 334 osoby, z czego niemal połowę stanowiły dzieci. I chociaż proces odbijania szkoły przez rosyjskie służby spotkał się z ogromną krytyką (to wówczas zginęło najwięcej ofiar), wydarzenia te pozwoliły Putinowi zmienić przepisy, zakazać swobodnych wyborów gubernatorów regionów i skonsolidować w swoim ręku więcej władzy.

Z kolei atak bombowy w moskiewskim metrze w 2010 r. zaowocował zainstalowaniem na ulicach kraju kamer monitoringu z systemem rozpoznawania twarzy. Dzisiaj jest ich pół miliona i służą głównie do śledzenia aktywistów. Nie wiadomo jeszcze jak Kreml wykorzysta atak w sali koncertowej, choć już wyraźnie widać zaostrzenie narracji wobec Ukrainy.

następna sekcja

Rosja oskarża Ukrainę nawet o popełnione przez siebie zbrodnie wojenne w Mariupolu czy w Buczy

Unijny projekt EUvs.Disinfo od niemal dekady rozprawiający się z rosyjską dezinformacją, przeanalizował najczęściej pojawiające się w ciągu ostatnich dwóch lat rosyjskie przekazy propagandowe. Począwszy od tego, że początkowo Rosja określała atak na Ukrainę „trzydniową operacją specjalną”, której celem była m.in. denazyfikacja Ukrainy, zapewnienie bezpieczeństwa Rosji przez uniemożliwienie Ukrainie wejścia do NATO i ochrona rosyjskiej ludności zamieszkującej wschód kraju, bo ta – według rosyjskiej propagandy - miała być dyskryminowana. Wraz z trwaniem wojny – w lutym br. minęła druga rocznica inwazji – słowo „wojna” zaczęło się pojawiać także i w rosyjskiej narracji.

– Jeśli chodzi o rosyjską dezinformację wojenną to jedno się nie zmienia: to nadal Ukraina jest wszystkiemu winna – mówi w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Alice Stollmeyer. Faktycznie, nawet o popełnione przez siebie zbrodnie wojenne w Mariupolu czy Buczy, Rosja oskarżała Ukrainę. Jak podaje EUvs.Disinfo, kiedy w Mariupolu ostrzelany został szpital położniczy nr 3, gdzie zginęło wielu cywilów, w tym dzieci i ciężarnych kobiet, wysoko postawieni rosyjscy urzędnicy przekonywali, że placówka była kryjówką „radykalistów”. Rosja zaprzeczała też i kłamała w sprawie okrucieństw w Buczy, twierdząc np. że obrazy leżących na ulicach ciał pomordowanych cywili to „ukraińska prowokacja”, inscenizacja i spisek Zachodu. Z drugiej strony, jak podają unijni eksperci od dezinformacji, w ciągu dwóch ostatnich lat kremlowscy dezinformatorzy zaostrzyli swoją retorykę nuklearną, aby tworzyć fałszywy obraz „osaczonej Rosji”, która próbuje się bronić i odwieść Zachód od popierania Ukrainy i reagowania na rosyjską aneksję tymczasowo okupowanych terytoriów Ukrainy.

- Kiedy ta retoryka okazała się nieskuteczna, pojawiła się inna, bardziej prymitywna prokremlowska narracja dezinformacyjna na ten temat. Wysoko postawieni kremlowscy urzędnicy i prokremlowskie media sięgnęły po stary zarzut, jakoby Kijów zamierzał zdetonować brudną bombę lub broń radiologiczną, a potem zrzucić winę za katastrofę na Rosję – zauważają autorzy analizy. Do tego dochodzi też dehumanizowanie Ukraińców, odzieranie ich z tożsamości narodowej i nazywanie nazistami połączone z otwartym nawoływaniem do ludobójstwa. Zresztą już były prezydent Rosji Miedwiediew mówił otwarcie, że „chce by Ukraina i Ukraińcy przestali istnieć”.

następna sekcja

Rosja straszy Zachód inflacją, cenami energii, głodem i bronią nuklearną „Te groźby się nie ziściły”

Wrogiem Rosji jest nie tylko Kijów, ale i Zachód, który próbuje Rosję osaczyć, osłabić i zaatakować siłami NATO. Stąd też rosyjskie władze bardzo chętnie podsycają paranoję społeczną wobec wrogiego Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych.

– Prokremlowskie źródła wielokrotnie zapowiadały możliwą inwazję Zachodu na Rosję, przekonywały, że Ukraina spiskuje z NATO w celu użycia broni jądrowej – mówią unijni eksperci. – Z drugiej strony Rosja od dwóch lat bardzo chętnie i bardzo intensywnie podkreśla też negatywne konsekwencje, jakie ma dla Zachodu wspieranie Ukrainy – mówi jedennewsdziennie.pl Stollmeyer. Mowa tu m.in. o inflacji, rosnących cenach energii czy żywności. I rzeczywiście, Rosja próbowała szantażować Zachód wstrzymaniem dostaw gazu. Wszystko to, żeby wymóc na zachodnich politykach ustępstwa, w tym zniesienie sankcji lub zmuszenie Kijowa do poddania się. Pogróżki te okazały się jednak czcze, bo Europa poradziła sobie bez rosyjskiego gazu i – jak podaje EUvs.Disinfo – „wbrew złowieszczym zapowiedziom nie zamarzła na śmierć zeszłej zimy”.

Rosja próbowała też straszyć Zachód tym, że wojna destabilizuje światowe rynki żywności i zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu. Z kolei krótko przed tzw. wyborami prezydenckimi w Rosji, Władimir Putin podczas kampanii wyborczej straszył Zachód atakiem nuklearnym, jeśli ten wyśle wojska do Ukrainy. - Powinni zrozumieć, że my też posiadamy broń, która może uderzyć w cele na ich terytorium. Wszystko to grozi konfliktem nuklearnym, a tym samym zniszczeniem cywilizacji. Czy oni tego nie rozumieją? – pytał w orędziu do narodu Putin, dodając, że Zachód już chyba zapomniał, co to oznacza wojna.

następna sekcja

Co dalej? Rosja bardzo chętnie dolewa oliwy do ognia „Chce podkopać nasze zaufanie do demokracji i skuteczności państwa”

Co nie znaczy, że świat jest całkowicie odporny na dezinformację Rosji. – W marcu 2022, raptem kilka tygodni po pełnoskalowej inwazji, prowadziłam krótkie warsztaty z komunikacji dla ukraińskich aktywistów. Mówiłam im wtedy, że im dłużej wojna trwa, tym trudniej będzie Ukrainie przebić się ze swoim przekazem. I tak się stało. Na początku niemal każdy na Zachodzie był zszokowany agresją Rosji i był po stronie Ukrainy, dla wszystkich było bardzo wyraźne, kogo za tę sytuację winić. Teraz kiedy wojna się przeciąga i pociąga za sobą konsekwencje gospodarcze niektórzy, czy to biznesy czy rolnicy, zaczynają się na Ukrainę coraz bardziej skarżyć. To nie tylko utrudnia naszym rządom trzymanie kursu na wsparcie Ukrainy, ale także zagłusza narrację Kijowa – uważa Alice Stollmeyer. Dodaje, że w brukselskich kuluarach uważa się, że Rosja może stać za ostatnimi protestami rolników, a przynajmniej je podsycać. – Oczywiście nie ma na to wyraźnych dowodów, ale Rosja – zresztą nie tylko ona, ale także populiści i skrajna prawica – na pewno bardzo chętnie dolewa oliwy do ognia – mówi ekspertka.

Jak uchronić się przed rosyjską propagandą? Stollmeyer przyznaje, że nie jest to takie proste, bo dezinformacja odwołuje się do naszych lęków i przekonań bazowych, dlatego też tak łatwo nam w nią uwierzyć. A Rosja przez dekady budowała swoją machinę dezinformacyjną, tworząc system bardzo sprawnie wykorzystujący te mechanizmy i bardzo skutecznie operujący plotką. – Rosja zawsze to robiła, kreowała tyle sprzecznych narracji i wersji wydarzeń, że na końcu nikt już nie wiedział w co wierzyć. Dodaje, że kluczowym jest, żeby mieć świadomość, że dezinformacje to tylko wierzchołek góry lodowej. – Dezinformacja to nie jest niewinna plotka, tu nie chodzi tylko o źle podane fakty. Tu chodzi – zwłaszcza w obliczu wojny przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko Zachodowi – o przekonanie naszego społeczeństwa do określonej narracji, której celem jest podkopanie naszego zaufania do demokracji czy skuteczności państwa, bo jeśli w nic już nie będziemy wierzyć, to nic nie będziemy robić – kwituje szefowa Defend Democracy.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Kłamstwa się roznoszą szybciej niż prawda. A Kreml ma doświadczenie w manipulowaniu i, jak widać po przykładzie Ukrainy, lubi zamieniać miejscami ofiarę z agresorem"

Alice Stollmeyer, założycielka i szefowa brukselskiej organizacji Defend Democracy

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Alice Stollmeyer, założycielka i szefowa brukselskiej organizacji Defend Democracy. [link]

Komentarze i źródła:

  • Artykuł Politico: [link]
  • Analiza EUvs.Disinfo: [link]

Czas pracy nad materiałem: 11 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!