poniedziałek, 1 kwietnia

"USA straciły cierpliwość". Regionalne porozumienie jest jedynym rozwiązaniem

Katarzyna Juszczak van Rooijen

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się sytuacją w Strefie Gazy Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą do natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Radzie udało się zatwierdzić dokument, gdyż podczas głosowania Stany Zjednoczone - największy sojusznik Izraela - wstrzymały się od głosu
  • Jest jednak impas. "Izrael nie wspiera rozwiązania powstania dwóch państw, a ludność w Gazie nie chce zaakceptować izraelskiej dominacji wojskowej i okupacji"
  • Co dalej? Regionalne porozumienie jest jedynym rozwiązaniem. Eksperci wątpią, aby Hamasowi i Izraelowi udało się znaleźć wyjście z tego konfliktu. Do tego konieczne jest zaangażowanie zewnętrznych graczy, takich jak Jordania, Egipt, Arabia Saudyjska, Katar i USA
następna sekcja

Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą do natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Radzie udało się zatwierdzić dokument, gdyż podczas głosowania Stany Zjednoczone - największy sojusznik Izraela - wstrzymały się od głosu

- To znacząca zmiana w porównaniu z tym, co widzieliśmy kilka miesięcy temu - ocenia w rozmowie z jedennewsdziennie.pl dr Tom Buitelaar, ekspert ds. wojny, pokoju i sprawiedliwości w Instytucie Bezpieczeństwa i Spraw Globalnych Uniwersytetu w Leiden. - Wówczas mówiłem, że to jest raczej niemożliwe, aby Amerykanie zmienili swoje bezwarunkowe wsparcie dla Izraela, ale teraz to miało miejsce. To pokazuje, że USA straciły cierpliwość. Co jest interesujące, w ostatni piątek USA także zaproponowały rezolucję, która wzywała do zawieszenia broni, ale Rosja i Chiny ją zawetowały. Dla mnie to oznacza, że Rosja i Chiny nie chcą wspierać tego, co robią Amerykanie.

Uchwała wzywa do natychmiastowego zawieszenia broni na czas Ramadanu i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zakładników. Rada Bezpieczeństwa miała nadzieję, że zawieszenie broni faktycznie nastąpi i będzie później kontynuowane. Kilka dni od przyjęcia rezolucji walki w Gazie nadal trwają. Biuro izraelskiego premiera stwierdziło w oświadczeniu, że decyzja USA szkodzi wysiłkom wojennym przeciwko Hamasowi i podważa próby uwolnienia zakładników. Premier Netanjahu odwołał wizytę izraelskiej delegacji w Waszyngtonie, która miała dotyczyć planowanej ofensywy w Rafah. Hamas zaś z zadowoleniem przyjął rezolucję ONZ, a w wydanym później oświadczeniu odrzucił plan rozejmu proponowany przez USA, Katar i Egipt.

Reakcję Izraela na przyjętą rezolucję można tłumaczyć istniejącym w społeczeństwie przekonaniem, że "świat jest przeciwko i nieważne co się wydarzy, to i tak Izrael będzie za to obwiniany". To jest syndrom oblężonej twierdzy - mówił nam dr Nimrod Rosler, szef Międzynarodowego Programu Rozwiązywania Konfliktów i Mediacji z Uniwersytetu w Tel Awiwie. - Rezolucja wzmacnia to poczucie, a premier Netanjahu jest mistrzem w graniu na nim. Jednak w reakcji izraelskich polityków nastąpiło przesunięcie, gdyż Benny Gantz, lider Partii Jedności Narodowej i członek gabinetu wojennego zareagował zupełnie odwrotnie na decyzję Rady Bezpieczeństwa. Wyraził wiele obaw o izraelskie relacje z USA, wskazując, że USA nie będą ryzykować swojego prawa weta. To są teraz dwie ścierające się opcje i trudno powiedzieć, która z nich przeważy.

następna sekcja

Jest jednak impas. "Izrael nie wspiera rozwiązania powstania dwóch państw, a ludność w Gazie nie chce zaakceptować izraelskiej dominacji wojskowej i okupacji"

Kilka dni od uchwalenia rezolucji izraelskie media donosiły, że izraelska delegacja jednak uda się do Waszyngtonu na rozmowy, zaś negocjacje z Hamasem zostaną wznowione, mimo że ta organizacja odeszła od stołu. Reuters podał także, że Waszyngton, pomimo rezolucji Rady Bezpieczeństwa, zatwierdził przekazanie Izraelowi bomb i myśliwców F35A o wartości miliardów dolarów. Palestyńskie władze w Ramallah skrytykowały USA za niekonsekwencję w działaniach. Informacje te nie dają jednak odpowiedzi na pytanie, jak długo jeszcze Palestyńczycy będą musieli czekać na wstrzymanie ognia, a Izraelczycy na uwolnienie ich bliskich przetrzymywanych przez Hamas.

Dr Buitelaar przyznaje, że obie strony utknęły w miejscu. - To są trudności wynikające z rozmów pokojowych. Izrael nie wspiera rozwiązania powstania dwóch państw, a populacja w Gazie nie chce zaakceptować izraelskiej dominacji wojskowej i okupacji. Więc najbardziej prawdopodobny scenariusz to taki, że dojdzie do zamrożenia konfliktu, który będzie się gotował i w pewnym momencie wypłynie ponownie. Była taka nadzieja, że ten konflikt będzie momentem przełomowym, że po obu stronach pojawi się potrzeba zawarcia pokoju, ale niestety tak to teraz nie wygląda.

Kim Ghattas - dziennikarka i autorka wydanej w Polsce książki “ Czarna fala”, opisującej kulisy rewolucji islamskiej na Bliskim Wschodzie pod koniec lat 70., w wywiadzie dla holenderskiej TV NOS porównała obecną wojnę w Gazie do tej z lat 80. w Libanie. - W 1982 Izrael wkroczył do Libanu, aby rozprawić z PLO Jasera Arafata, które podobnie jak Hamas teraz, był uznany za organizację terrorystyczną. PLO zniknęło, ale pojawiły się nowe dużo bardziej radykalne grupy, takie jak Hezbollah czy Hamas. Obie strony utwierdziły się na swoich stanowiskach, a umowy pokojowej między Izraelem a Libanem do tej pory nie ma.

Z takim porównaniem polemizuje dr Rosler. Widzi podobieństwa, ale też zasadnicze różnice. - Wówczas w Libanie trwała wojna domowa, a w konflikt była zaangażowana też Syria. Tutaj istnieje konflikt między Izraelem a Hamasem, nie bierze w nim udziału palestyński Fatah. Dlatego ta wojna jest inna, bo Hamas jest odizolowany, oni nie mają prawie żadnego wsparcia, o czym świadczą ostatnie sondaże.

następna sekcja

Co dalej? Regionalne porozumienie jest jedynym rozwiązaniem. Eksperci wątpią, aby Hamasowi i Izraelowi udało się znaleźć wyjście z tego konfliktu. Do tego konieczne jest zaangażowanie zewnętrznych graczy, takich jak Jordania, Egipt, Arabia Saudyjska, Katar i USA

To pozwoli zbudować alternatywę dla Hamasu. - Do tej pory sytuacja była niestabilna i nie do zniesienia dla Palestynczyków. 7 października stała się także taka dla Izraelczyków. Regionalne porozumienie to jedyny sposób, aby przywrócić Izraelczykom poczucie bezpieczeństwa. Obie strony mają głęboki brak zaufania do siebie. Społeczny proces pojednania jest długi i może nie być osiągnięty w ciągu nawet 5 lat. Nagłe wycofanie się teraz z wojsk z Gazy nie byłoby korzystne dla całego procesu - ocenia w rozmowie z jedennewsdziennie.pl dr. Rosler.

Obecnie nie ma żadnej alternatywy dla Hamasu w Gazie. - Premier Netanjahu nawet nie próbuje takiej znaleźć. Izrael nie będzie mógł kontrolować Gazy przez dłuższy czas bez płacenia wysokiej ceny. Jeśli nagle wycofa się z Gazy, Hamas przejmie ją ponownie. Więc jesteśmy w impasie. Osobiście nie popieram natychmiastowego wycofania z Gazy właśnie z tych powodów. Jeśli Hamas przejmie władzę, to Izraelczycy nie będą widzieć żadnego rodzaju bezpieczeństwa. Alternatywa dla Hamasu musi zostać zbudowana, ale to można osiągnąć jedynie regionalnie - mówił dr Rosler.

Izraelczycy i Palestyńczycy wielokrotnie w przeszłości szukali, przy wsparciu międzynarodowym, najlepszego dla obu stron rozwiązania. Jednak - jak mówi dr Buitelaar - utrzymać ich przy stole negocjacyjnym było trudno. Tak może być i tym razem.

-Ariel Szaron chciał rozmawiać z Jaserem Arafatem kilka dekad temu, po intifadzie, która kosztowała obie strony zbyt wiele. Pojawiła się przestrzeń na negocjacje, ale utrzymanie obu stron przy stole negocjacyjnym wymaga wielkiego wysiłku i presji międzynarodowej. Joe Biden chce naciskać na Izrael, zwłaszcza jeśli zostanie prezydentem na drugą kadencję. Ale jeśli Donald Trump wygra wybory, to Netanjahu nie będzie odczuwał żadnej presji. Nie bez powodu ten konflikt trwa od 75 lat, jest tak wiele czynników, które muszą być właściwe w tym samym momencie.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Izrael nie wspiera rozwiązania powstania dwóch państw, a populacja w Gazie nie chce zaakceptować izraelskiej dominacji wojskowej i okupacji. Więc najbardziej prawdopodobny scenariusz to taki, że dojdzie do zamrożenia konfliktu, który będzie się gotował i w pewnym momencie wypłynie ponownie. Była taka nadzieja, że ten konflikt będzie momentem przełomowym, że po obu stronach pojawi się potrzeba zawarcia pokoju, ale niestety tak to teraz nie wygląda"

Tom Buitelaar - ekspert ds. wojny, pokoju i sprawiedliwości w Instytucie Bezpieczeństwa i Spraw Globalnych Uniwersytetu w Leiden

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Tom Buitelaar - expert ds wojny, pokoju i sprawiedliwości w Instytucie Bezpieczeństwa i Spraw Globalnych Uniwersytetu w Leiden [link]
  • Dr Nimrod Rosler - szef Międzynarodowego Programu Rozwiązywania Konfliktów i Mediacji z Uniwersytetu w Tel Awiwie Rezolucja ONZ [link]

Komentarze i źródła:

  • Depesza Reutersa: [link]
  • Artykuł The Times of Israel: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!