piątek, 21 lipca

Rosja blokuje pomoc dla ofiar tureckiego trzęsienia ziemi. “Doświadczyliśmy śmierci już chyba na każdy sposób”

Patryk Strzałkowski / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem blokowania przez Rosję pomocy dla ofiar trzęsienia ziemi w Turcji. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Trzęsienie ziemi w Turcji pochłonęło dziesiątki tysięcy ofiar i było jednym z najgorszych od lat. Bilans okazał się porażający
  • Po pół roku skutki kataklizmu nadal są widoczne. Tysiące ludzi wciąż nie ma domów
  • Trzęsienie ziemi tylko pogłębiło kryzys humanitarny w ostatnim bastionie syryjskich rebeliantów. "Reakcja świata na katastrofę w Syrii była nieporównywalnie mniejsza"
  • Rosja i Asad blokują pomoc humanitarną, skazując ludzi na jeszcze większe cierpienie. "Wokół dostarczania pomocy toczy się brudna polityczna gra, która uderza w ludzi"
  • Po trzęsieniu ziemi pozostał kryzys zdrowia psychicznego po obu stronach granicy. "Cały czas się boimy"
  • Co dalej? Syryjczycy pozostają pogrążeni w beznadziei. Po tureckiej stronie granicy skutki trzęsienia ziemi było o wiele bardziej rozległe, jednak większe są też możliwości odbudowy
następna sekcja

Trzęsienie ziemi w Turcji pochłonęło dziesiątki tysięcy ofiar i było jednym z najgorszych od lat. Bilans okazał się porażający

Po kilku dniach media przestały podawać na bieżąco aktualizacje liczby ofiar trzęsienia ziemi, które w lutym tego roku nawiedziło wschód Turcji i północną Syrię. Ale gdy odgruzowano budynki i przeliczono zaginionych, bilans okazał się porażający: zginęło w sumie 59 tys. ludzi, z tego prawie 52 tys. w Turcji. To jedno z pięciu najgorszych pod względem liczby ofiar trzęsień ziemi w XXI wieku.

Gdy skończyły się akcje ratunkowe, uwaga świata przeszła dalej, tymczasem problemy zostały. Wkrótce minie pół roku od kataklizmu, a miliony mieszkańców regionu pozostają w trudnej sytuacji – czasami w skrajnie trudniej. Skala zniszczeń w Turcji była ogromna. Północno-zachodnia Syria była mniej dotknięta trzęsieniem ziemi, ale potrzeby i tutaj są ogromne.

Po miesiącach zagrożenie nie daje o sobie zapomnieć. Od 6 lutego odnotowano 28 tysięcy (!) wstrząsów wtórnych. Większość z nich nie jest silna, choć zdarzają się i takie na tyle mocne, że stwarzają zagrożenie. Niestety gdy mieszkańcy zaczynają czuć wstrząs, nie wiedzą, czy będzie lekki, czy może właśnie zaczyna się nowy kataklizm, dlatego każdy może budzić przerażenie i przywracać traumę.

następna sekcja

Po pół roku skutki kataklizmu nadal są widoczne. Tysiące ludzi wciąż nie ma domów

– Trzęsienie ziemi wraz z bardzo silnymi wstrząsami wtórnymi to kilka dni. Ale kolejne wstrząsy wtórne występowały jeszcze miesiącami. A skutki [katastrofy] są widoczne do dziś – mówi Draginja Nadaždin, dyrektorka biura Lekarzy bez Granic (MSF) w Polsce. Jak podkreśla, wciąż wiele osób nie wróciło do domów, bo nawet te, które się nie zawaliły, często nie nadają się do zamieszkania, nie są bezpieczne. Ludzie wciąż mieszkają w namiotach, a brakuje infrastruktury medycznej, szczególnie w mniejszych ośrodkach. – Niektóre miejsca są tak zniszczone, że wiele osób może ostatecznie zdecydować o opuszczeniu tego regionu – dodaje.

– Jednym z naszych podstawowych działań jako MSF było zapewnienie dostępu do wody pitnej, ale ten problem wciąż nie jest rozwiązany. Potrzeby dotyczące wody bieżącej i urządzeń sanitarnych są cały czas ogromne – mówi. Z nadejściem zimy wiele wymienionych problemów będzie dawać się we znaki jeszcze mocniej.

Skutki trzęsienia ziemi to także kryzys zdrowotny. – Ogromna jest skala osób, które ocalały z trzęsienia, ale doznały obrażeń i będą przez resztę życia zmagać się z niepełnosprawnością – mówi przedstawicielka MSF.

W szczególnie trudnej sytuacji są uchodźcy z Syrii. Kataklizm dotknął tereny przygraniczne, a to właśnie tam żyje ogromna większość z 3,5 mln Syryjczyków w Turcji. Już wcześniej ci ludzie byli dotknięci marginalizacją, mieli trudności z dostępem do opieki zdrowotnej, pracy.

– Syryjscy uchodźcy w Turcji kolejny raz stracili swoje schronienie. Stracili dobytek, który zaczęli odbudowywać na uchodźstwie. Ale powrót do kraju wciąż nie jest dla nich bezpieczny – podkreśla Nadaždin

następna sekcja

Trzęsienie ziemi tylko pogłębiło kryzys humanitarny w ostatnim bastionie syryjskich rebeliantów. "Reakcja świata na katastrofę w Syrii była nieporównywalnie mniejsza"

W Syrii żywioł dotknął północny zachód, przede wszystkim region Idlib – ostatni, który pozostaje pod kontrolą zbrojnej opozycji do reżimu Baszara al-Asada. W regionie żyje ok. 5 mln ludzi, w tym kilka milionów uciekinierów z innych części kraju. Ich sytuacja już przed trzęsieniem ziemi była katastrofalna. Ponad 10 lat wojny domowej wiąże się nie tylko z bezpośrednimi skutkami walk, ale też wpędziło ludzi w skrajną biedę, fatalne warunki życia i całkowity brak perspektyw.

Pomoc dla tych obszarów jest bardzo ograniczona i było to widać od razu po samym trzęsieniu ziemi. – Reakcja świata na katastrofę w Syrii była nieporównywalnie mniejsza i wolniejsza w stosunku do tego, co robiono w Turcji. Jako MSF otworzyliśmy nasze magazyny, wysłaliśmy karetki, ale to kropla w morzu potrzeb. Ludzie słyszeli swoich bliskich pod gruzami, ale nie było dość sprzętu i ratowników, by ich odratować. Wyobraź to sobie: matka słysząca, jak jej syn umiera, a ona nie może nic z tym zrobić. Dlatego staramy się też nieść wsparcie psychologiczne – mówi Ahmad Rahmo z Lekarzy bez Granic.

Warunki w obozach i przeludnionych miastach regionu Idlib są fatalne. Szczególnie zimą mieszkający w schronieniach z folii ludzie cierpią z powodu zimna i wilgoci. Jeśli zachorują, trudno otrzymać pomoc medyczną. Brak czystej wody i kanalizacji doprowadził do powstania ognisk cholery. Bez szybkiego udzielenia pomocy choroba ta może zabić w kilkadziesiąt godzin.

Jak mówi Rahmo, pół roku po trzęsieniu ziemi prawie nie ma mowy o odbudowie, a mieszkańcy zniszczonych budynków żyją w obozach, gdzie całkowicie polegają na pomocy humanitarnej. A ta od połowy lipca jest niemal wstrzymana – z powodów politycznych.

następna sekcja

Rosja i Asad blokują pomoc humanitarną, skazując ludzi na jeszcze większe cierpienie. "Wokół dostarczania pomocy toczy się brudna polityczna gra, która uderza w ludzi"

Aby zrozumieć, co się dzieje, trzeba spojrzeć na sytuację militarną i polityczną na północnym wschodzie Syrii. To teren, który formalnie jest częścią kraju, ale w praktyce od lat kontrolują go grupy opozycyjne wobec rządu (i gdzie działają organizacje terrorystyczne). Dostarczenie czegokolwiek na te obszary wymaga albo przekroczenia linii frontu (co niemal się nie dzieje), albo dostaw przez granicę z Turcją – to tamtędy trafia ogromna większość pomocy, na którą nie godzi się syryjski reżim. Aby wszystko odbywało się to legalnie, zgodę wydaje Rada Bezpieczeństwa ONZ.

Jednak stali członkowie rady – a takim jest Rosja, sojusznik reżimu w Damaszku – mają prawo weta. I Moskwa korzysta z niego, by utrudniać i ograniczać dostarczanie pomocy na tereny przeciwników Baszara al-Asada. Decyzja rady musi być regularnie odnawiana i Rosja wykorzystywała ten moment, grożąc wetem. Przez lata zmniejszono liczbę przejść granicznych i skrócono okres obowiązywania pozwolenia. W lipcu Rosja zablokowała przedłużenie zgody na dostawy o dziewięć miesięcy. – Wokół dostarczania pomocy przez granicę toczy się brudna polityczna gra, która uderza w ludzi – mówi Rahmo.

Teraz reżim w Damaszku mówi, że zgodził się na dostawy na warunkach, które w praktyce mogą utrudnić i ograniczyć dostarczanie pomocy na terytorium poza kontrolą rządową. Zdaniem ONZ warunki te są “nie do zaakceptowania”, m.in. “pełna współpraca” z rządem Asada i dostarczanie pomocy tylko poprzez organizacje Czerwony Półksiężyc i Czerwony Krzyż, które… nie działają w tym regionie. Pod adresem syryjskiego rządu padają oskarżenia o wykorzystywanie pomocy humanitarnej do własnych celów i do szantażu politycznego.

– Ograniczenie pomocy dostarczanej przez granicę z Turcją sprawi, że stracimy ogromną większość dostaw. To najgorszy możliwy scenariusz – ocenia przedstawiciel Lekarzy bez Granicy w Syrii. Jednak według niektórych ekspertów obwarowana “warunkami” zgoda Asada może w praktyce pozwolić na dostawy pomocy, a polityczne negocjacje będą toczyć się swoim torem. Poza tym, o ile agencje ONZ na dostawy pomocy potrzebują zgody – ze strony Damaszku albo Rady Bezpieczeństwa – o tyle inne organizacje mogą działać jedynie na podstawie ustaleń z tym, kto de facto kontroluje granicę (czyli Turcja i rebelianci).

następna sekcja

Po trzęsieniu ziemi pozostał kryzys zdrowia psychicznego po obu stronach granicy. "Cały czas się boimy"

Poza problemami ze zdrowiem fizycznym czy utratą dobytku kataklizm spowodował też falę długoterminowych problemów ze zdrowiem psychicznym. – Wielu ludzi wciąż czuje bezradność i szok po utracie bliskich. Niektórzy widzieli na własne oczy, jak znika ich dom czy kawałek miasta. Nie mają poczucia bezpieczeństwa – mówi Draginja Nadaždin.

Mieszkańcy po obu stronach granicy mówią o tym w rozmowach z przedstawicielami MSF. “Przez pierwsze dni spaliśmy w samochodzie. Teraz mamy namioty, do domu nie możemy wchodzić. Cały czas się boimy. Wstrząsy wtórne potrafiły zdarzać się kilka razy dziennie” – mówił im Abdurrahman Can ze wsi w tureckiej prowincji Adıyaman. “Po trzęsieniu ziemi trudno nam wrócić do siebie. Boimy się nawet przebywać sami w pokoju. Zawsze trzymamy się w grupie, żeby dodawać sobie otuchy” – opowiadał mężczyzna z miasta Adıyaman.

W Syrii wojna i jej konsekwencje odcisnęły piętno na psychice praktycznie wszystkich mieszkańców, a katastrofa z lutego tylko pogorszyła sytuację. – Po trzęsieniu ziemi rozmawiałem ze starszym mężczyzną. Powiedział do mnie ze łzami w oczach: “W Syrii doświadczyliśmy śmierci już chyba na każdy sposób. Giniemy od kul, bomb, broni chemicznej; od chorób, z zimna, z głodu; tonąc w morzu w drodze Europy; a ostatnio w trzęsieniu ziemi. Jedyne, co nas jeszcze nie zabija, to wulkany” – wspomina Ahmad Rahmo.

następna sekcja

Co dalej? Syryjczycy pozostają pogrążeni w beznadziei. Po tureckiej stronie granicy skutki trzęsienia ziemi było o wiele bardziej rozległe, jednak większe są też możliwości odbudowy

Po tureckiej stronie granicy skutki trzęsienia ziemi było o wiele bardziej rozległe, jednak większe są też możliwości odbudowy. Część mieszkańców może zdecydować się na wyjazd do innych części kraju, jednak po kryzysach ludzie zazwyczaj chcą wrócić lub pozostać w swoich domach – nawet jeśli najbliższa zima będzie trudna do przetrwania dla tych, którzy nie mają trwałego domu. Odbudowa będzie wymagała czasu i pieniędzy. Turcja szacuje koszty na 100 mld dolarów i by zebrać te środki, zapowiedziano m.in. podwyżkę podatków dla przedsiębiorstw. Inne skutki trzęsienia ziemi, jak problemy psychiczne i niepełnosprawności, zostaną z częścią mieszkańców tego regionu na długo.

W północnej Syrii sytuacja rysuje się jeszcze gorzej. Tamtejsza wojna domowa od kilku lat nie jest w “gorącej” fazie i praktycznie nie dochodzi do zmian linii frontu. Nie znaczy to, że nie dochodzi do bombardowań, ostrzału artyleryjskiego czy lokalnych starć. W czerwcu w rosyjskim bombardowaniu targu w Idlibie zginęło dziewięć osób. Z roku na rok pogłębia się kryzys gospodarczy. Ogromna część mieszkańców porzuciła domy, setki tysięcy koczują w obozach. Szczególnie ci w regionie Idlib są praktycznie pozbawieni perspektyw na przyszłość.


Można się spodziewać, że organizacje pomocowe i ONZ znajdą sposoby, by dostarczać niezbędną pomoc. Jednak jak mówili nasi rozmówcy: to, co docierało dotychczas, to tylko kropla w morzu potrzeb.

następna sekcja

Cytat na koniec

"W północno-zachodniej Syrii trwa jeden z najgorszych kryzysów humanitarnych na świecie, a polityka między krajami tylko go pogarsza. Pomoc humanitarna nie może być uzależniona od polityki, powinna być dostarczana bez względu na spory między krajami"

Ahmad Rahmo, koordynator projektu Lekarzy bez Granic w regionie Idlib w Syrii

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Ahmad Rahmo, koordynator projektu Lekarzy bez Granic w regionie Idlib w Syrii [link]
  • Draginja Nadaždin, dyrektorka biura Lekarzy bez Granic (MSF) w Polsce [link]

Komentarze i źródła:

  • Publikacje dot. decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ [link]
  • Sytuacja w obozach i ogniska cholery (tekst Gazeta.pl) [link]
  • Depesza Reutersa [link]

Czas pracy nad materiałem: 8 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!