"Tymczasowe osiedla" lekarstwem na kryzys mieszkaniowy w Holandii
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem braku mieszkań w Holandii, także w kontekście napływu imigrantów. Oto najważniejsze punkty materiału:
- “Domy tymczasowe” sposobem na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. W tym roku do Holandii przyjedzie około 70 tysięcy imigrantów, nie licząc uchodźców z Ukrainy
- Jakość domów tymczasowych i tych tradycyjnych jest porównywalna. Za jednorodzinny trzeba zapłacić około 100 tysięcy euro
- Aby zachęcić inwestorów, konieczne są gwarancje rządowe. Osiedle tymczasowe może stać w jednej lokalizacji maksymalnie 15 lat
- "Pracownicy zarobkowi z Europy Wschodniej zazwyczaj szukają lokalu na własną rękę lub zapewnia im go pracodawca"
- Co dalej? Mieszkańcy zmieniają nastawienie do osiedli tymczasowych. Do uchodźców trafia około 10 proc. dostępnych mieszkań socjalnych
“Domy tymczasowe” sposobem na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. W tym roku do Holandii przyjedzie około 70 tysięcy imigrantów, nie licząc uchodźców z Ukrainy
Kryzys mieszkaniowy w Holandii staje się coraz bardziej dotkliwym problemem. W 2024 r. według szacunków może brakować ok. 400 tys. mieszkań, zwłaszcza w dużych miastach. Brakuje mieszkań socjalnych dla młodzieży, studentów, osób rozwiedzionych, pracowników tymczasowych, bezdomnych, imigrantów zarobkowych z krajów UE oraz 20 tys. cudzoziemców już posiadających status uchodźcy, którym gminy muszą na zlecenie rządu zapewnić mieszkanie.
Liczby te wzrosną, jeśli się spełnią prognozy rządowe. A te przewidują, że w tym roku do Holandii przyjedzie około 70 tys. imigrantów, nie licząc uchodźców z Ukrainy. Dlatego rząd uznał, że problem można zmniejszyć, inwestując w tymczasowe budownictwo. To rozwiązanie znalazło się wysoko w priorytetach gabinetu ustępującego premiera Marka Rutte. Ministrowie mieli ambicje stawiania rocznie 15 tys. tymczasowych domów oraz przekształcenia pustych biur i sklepów w kolejnych 15 tys. domów. Prowincje i miasta rozwijają projekty budowlane, ale jeszcze nie na taką skalę.
Doradczyni Holenderskiej Agencji Przedsiębiorczości (RVO) Annelies van der Nagel, która zajmuje się opracowywaniem nowych koncepcji mieszkaniowych, uważa, że domy tymczasowe mogą rozwiązać dwa problemy. – Jest to dobry sposób na szybką pomoc potrzebującym, ale także na zagospodarowanie pustych przestrzeni miejskich, przeznaczonych pod zabudowę, ale inwestycje w tych miejscach ruszą dopiero za 5–10 lat. Istotne, aby nowe osiedla powstawały w miastach, a nie na zielonych terenach podmiejskich.
Jakość domów tymczasowych i tych tradycyjnych jest porównywalna. Za jednorodzinny trzeba zapłacić około 100 tysięcy euro
Tymczasowe osiedle, które stawia się jak budowlę z klocków, może powstać nawet w kilka tygodni. Jego zaletą jest to, że w dowolnym momencie można je przetransportować w inne miejsce.
Domy tymczasowe mają różną formę. Mogą to być wyprodukowane w fabryce gotowe moduły lub morskie kontenery transportowe o powierzchni 27 m kw., zaadaptowane na studia. Na to drugie rozwiązanie postawiła m.in. gmina Castricum w prowincji Holandia Północna – w krótkim czasie postawiła kompleks 48 kontenerów, który wygląda jak zwykłe osiedle.
Annelies van der Nagel w rozmowie z serwisem jedennewsdziennie.pl podkreśla, że jakość tych budynków jest porównywalna z jakością tradycyjnych domów. – Oglądając takie modularne osiedle, nie widzimy żadnych różnic, o ile inwestor zadbał o jakość inwestycji. Chcemy, aby domy były użytkowane przez kilkadziesiąt lat i zbudowane z ekologicznych materiałów. Największym problemem jest podłączanie mediów do każdego domu. To wymaga wielu pozwoleń i zajmuje dużo czasu.
Dom tymczasowy nie jest drogi w porównaniu z tradycyjnym. Za jednorodzinną konstrukcję trzeba zapłacić ok. 100 tys. euro. Najdroższe w całym projekcie jest przygotowanie gruntu pod budowę i sama instalacja domu. Inwestorzy wykładają pieniądze dopiero wtedy, gdy są pewni, że budowa przyniesie im zyski. A o te w przypadku mieszkań tymczasowych nie jest łatwo.
Aby zachęcić inwestorów, konieczne są gwarancje rządowe. Osiedle tymczasowe może stać w jednej lokalizacji maksymalnie 15 lat
Obecnie głównymi inwestorami na rynku mieszkań tymczasowych są małe spółdzielnie mieszkaniowe, gdyż prywatni deweloperzy nie widzą w tym sektorze wystarczających zysków. Aby więcej przedsiębiorców chciało inwestować, konieczne są więc zmiany w projektowaniu modułów, w regulacjach prawnych i w nastawieniu mieszkańców do tego typu inwestycji.
Holenderska ekspertka wyjaśnia, że zgodnie z przepisami osiedle tymczasowe może stać w jednej lokalizacji maksymalnie 15 lat. – Po upływie tego okresu musi ono zostać przewiezione w inne miejsce. Choć sama operacja nie jest skomplikowana technicznie, to znalezienie nowej lokalizacji już jest wyzwaniem. Jeśli inwestor nie dojdzie do porozumienia z gminą, to musi rozebrać domy i w ten sposób traci pieniądze. Dlatego inwestorzy przy planowaniu inwestycji muszą uzgodnić z gminą także drugą lokalizację.
– Jeśli znalezienie nowej lokalizacji dla osiedla okaże się niemożliwe, wówczas inwestor otrzyma rekompensatę finansową – mówi serwisowi jedennewsdziennie.pl Frank Wassenberg, ekspert z think tanku Platform 31, który zajmuje się problemem mieszkalnictwa w Holandii. – Od 1 maja tego roku inwestorzy mogą zgłaszać się do rządu po gwarancje finansowe. Jeśli taka zostanie przyznana, ryzyko inwestora zostaje ograniczone. 60 proc. kosztów pokryje państwo, 25 proc, gmina, a pozostałe 15 proc. inwestor. Na ten cel rząd przeznaczył 220 mln euro.
Według Annelies van der Nagel uruchomienie rynku używanych domów tymczasowych zwiększyłoby poczucie bezpieczeństwa u inwestorów. – Jeśli taka firma kończyłaby swoją działalność, mogłaby swoje moduły odsprzedać. Te jednak muszą być wysokiej jakości i dostać gwarancję na kolejnych 15 lat. Prowincja Utrecht wspólnie z rządem i inwestorami szuka sposobu na wdrożenie tego pomysłu.
“Pracownicy zarobkowi z Europy Wschodniej zazwyczaj szukają lokalu na własną rękę lub zapewnia im go pracodawca”
Frank Wassenberg zwraca uwagę, że formuła tymczasowych mieszkań z umowami na okres do 5 lat może sprzyjać nadużyciom. – Spółdzielnie mieszkaniowe mogą co roku podnieść czynsz nie więcej niż o 3 proc. Jednak od nowego najemcy mogą zażądać dowolnej stawki, przez co istnieje uzasadnione ryzyko, że każdy kolejny lokator będzie płacił dużo wyższy czynsz, a to prowadzi do stresu i niepewności. Z drugiej strony długoterminowe umowy mogą skutkować zmniejszeniem liczby nowych mieszkań dla młodzieży i innych potrzebujących osób.
Aby dostać mieszkanie socjalne, wystarczy zapisać się we własnej gminie na listę. Czas oczekiwania jest długi, bo może wynieść nawet 10 lat. Pracownicy zarobkowi z Europy Wschodniej zazwyczaj szukają lokalu na własną rękę lub zapewnia im go pracodawca – podkreśla Frank Wassenberg. – Osoby o statusie uchodźcy, ofiary przemocy czy przypadków losowych (takich jak pożar, powódź) mają pierwszeństwo na liście. Obecnie trwa dyskusja, czy podobnie powinni być traktowani bezdomni i osoby rozwiedzione.
Pojawiają się głosy, że niesprawiedliwe jest udzielanie pierwszeństwa uchodźcom przy przyznawaniu mieszkania, podczas gdy inni mieszkańcy Holandii o niskich dochodach muszą czekać na lokal kilka lat. Frank Wassenberg przyznał, że proces przyznawania mieszkań socjalnych budzi niepokoje. – Pierwszeństwo w otrzymaniu mieszkania mają osoby ze statusem uchodźcy, np. z Syrii czy Afganistanu. Jeśli gmina wynajmuje większość mieszkań tym osobom, to inni, którzy są na liście oczekujących od 8 lat, postrzegają to negatywnie. Aby temu zapobiec, stawiamy coraz więcej mieszkań tymczasowych.
Co dalej? Mieszkańcy zmieniają nastawienie do osiedli tymczasowych. Do uchodźców trafia około 10 proc. dostępnych mieszkań socjalnych
Eksperci przyznają, że rozbudowie osiedli tymczasowych nie sprzyja wizerunek tego rodzaju budownictwa w społeczeństwie. Mieszkańcy dzielnic, w których powstają osiedla tymczasowe, obawiają się nowych sąsiadów – mówi Annelies van der Nagel.
– Najczęściej obawiają się, że relacje z nowymi sąsiadami będą napięte, a ich osiedle zamieni się w ośrodek dla azylantów. Ale do takiej sytuacji nie dojdzie, gdyż z założenia nowe mieszkania przydzielane są osobom z różnych grup społecznych. Do uchodźców trafia około 10 proc. dostępnych mieszkań socjalnych na osiedlu. Jeśli ten balans jest zachowany, to mieszkańcy dzielnicy postrzegają taką tymczasową inwestycję jak każdą inną.
Cytat na koniec
"Pierwszeństwo w otrzymaniu mieszkania mają osoby ze statusem uchodźcy, np. z Syrii czy Afganistanu. Jeśli gmina wynajmuje większość mieszkań tym osobom, to inni, którzy są na liście oczekujących od 8 lat, postrzegają to negatywnie. Aby temu zapobiec, stawiamy coraz więcej tymczasowych mieszkań"