wtorek, 23 kwietnia

"Premierowi się nie odmawia". Porządki w rządzie

Piotr Śmiłowicz / Tygodnik Powszechny

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się tworzeniem list do PE. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • W środę zarząd PO zdecyduje o kształcie list do europarlamentu. Jednak już na poniedziałkowym posiedzeniu wstępnie o tym dyskutowano. Wiadomo, że na listach znajdzie się kilku ministrów, choć szef KPRM Jan Grabiec deklaruje, że będzie to bardzo niewielka część rządu
  • "Z kandydowaniem do PE jest tak, że jak szef uzna, że ktoś swoim startem może polepszyć wynik, to znajdzie się na listach, nawet jeśli jest członkiem rządu i nie bardzo ma ochotę kandydować"
  • KO: "Start urzędujących ministrów w wyborach to praktyka stosowane przez wiele partii. Jeśli chodzi o naszą część rządu, to będą to raczej wyjątki niż reguła"
  • Co dalej? PiS: "Nasze listy są tworzone na zasadzie "wszystkie ręce na pokład". Konfederacja: "Ministrowie startujący do PE traktowali rząd jako podwózkę"
następna sekcja

W środę zarząd PO zdecyduje o kształcie list do europarlamentu. Jednak już na poniedziałkowym posiedzeniu wstępnie o tym dyskutowano. Wiadomo, że na listach znajdzie się kilku ministrów, choć szef KPRM Jan Grabiec deklaruje, że będzie to bardzo niewielka część rządu

Politycy ugrupowań koalicyjnych przekonują, że jeśli ministrowie zostaną wystawieni, to głównie po to, by ich partie zrobiły jak najlepszy wynik, a nie dlatego, że premier chce się ich pozbyć.

Choć ostateczne listy ugrupowań koalicji rządowej (tak jak i PiS) mają zostać zatwierdzone do końca tego tygodnia, najwięcej emocji wzbudza to, czy na listach znajdą się ministrowie i ilu ich będzie. Rząd Donalda Tuska działa od czterech miesięcy, czyli niezbyt długo, więc ewentualny start ministrów w wyborach do PE może zostać potraktowany jako sposób pozbycia się ich z rządu, wobec niezadowolenia z nich premiera. Powody startu ministrów są jednak różne.

Ostateczne nazwiska ministrów z KO będą znane dopiero po środowym posiedzeniu zarządu PO i Radzie Krajowej tej partii. Dziś już wiadomo, że niemal pewny jest start ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, możliwy ministra aktywów państwowych Borysa Budki, a w kuluarach pojawia się też nazwisko Izabeli Leszczyny, choć ona sama kategorycznie zaprzecza swojemu startowi.

następna sekcja

"Z kandydowaniem do PE jest tak, że jak szef uzna, że ktoś swoim startem może polepszyć wynik, to znajdzie się na listach, nawet jeśli jest członkiem rządu i nie bardzo ma ochotę kandydować"

- Bo premierowi się nie odmawia – mówi polityk PO.

Pewniejsze niż nazwiska ministrów z KO są nazwiska członków rządu z innych ugrupowań koalicyjnych. Tu padają nazwiska ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Hetmana z PSL (niemal pewne), Czesława Siekierskiego z PSL (prawdopodobne), Pauliny Hennig-Kloski z Polski 2050, a nawet Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z Polski 2050. Do PE nie wybiera żaden z konstytucyjnych ministrów z Lewicy, choć na listach będą wiceministrowie, jak choćby Krzysztof Śmiszek.

Politycy różnych ugrupowań w rozmowie z jedennewsdziennie.pl oceniali, co sądzą o kandydowaniu ministrów cztery miesiące po powstaniu rządu. Zgodnie przekonują, że chodzi głównie o optymalizację wyniku wyborczego.

następna sekcja

KO: "Start urzędujących ministrów w wyborach to praktyka stosowane przez wiele partii. Jeśli chodzi o naszą część rządu, to będą to raczej wyjątki niż reguła"

- Start urzędujących ministrów w wyborach to praktyka stosowane przez wiele partii. Jeśli chodzi o naszą część rządu, to będą to raczej wyjątki niż reguła, a będą to osoby wzmacniające listy – mówi Mariusz Witczak z KO. Zapewnia, że konkretne osoby znajdą się na listach dlatego, że mają wysoki potencjał wyborczy, a nie dlatego, że premier chce się ich pozbyć.

Magdalena Sroka z Trzeciej Drogi też przekonuje, że każdemu ugrupowaniu zależy, by jego listy były silne. - Jeśli ktoś się podejmuje zobowiązania pracy w rządzie, nie powinien startować w wyborach, ale są indywidualne przypadki, w których uzgodnienia czasem są inne – zaznacza w rozmowie z jedennewsdziennie.pl.

Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy przyznaje, że ewentualny start ministrów w wyborach do PE można potraktować symbolicznie. - Jeżeli mamy rząd, który dopiero się rozkręca, w ministerstwach kończone są audyty, to start do europarlamentu w takim momencie nie jest właściwy wizerunkowo – mówi jedennewsdziennie.pl posłanka Lewicy. Przyznaje jednak, że ministrowie, czyli ludzie o znanych nazwiskach mogą być dobrymi lokomotywami wyborczymi, więc ich start w wyborach do PE może być politycznie uzasadniony. - Może być też tak, że taki jest wymóg polityki międzynarodowej, żeby wystartowali, bo agenda, którą
się zajmują, powinna znaleźć przestrzeń do dyskusji w Parlamencie Europejskim. Każdy przypadek trzeba więc analizować jednostkowo – zaznacza Kucharska-Dziedzic.

następna sekcja

Co dalej? PiS: "Nasze listy są tworzone na zasadzie "wszystkie ręce na pokład". Konfederacja: "Ministrowie startujący do PE traktowali rząd jako podwózkę"

Także poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk przekonuje, że listy jego ugrupowania będą tworzone na zasadzie „wszystkie ręce na pokład”. - Taka reguła obowiązuje w każdej partii politycznej, więc jeśli jest ocena ludzi pod tym kątem, że przysporzą dodatkowych głosów, to każda partia próbuje ich wykorzystać, nawet jak są w rządzie – ocenia w rozmowie z jedennewsdziennie.pl.

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak z Konfederacji ocenia z kolei, że rząd obecnej koalicji był tworzony trochę przypadkowo i trafiły do niego osoby, które chciały od początku dostać się do europarlamentu. - Osoby te traktowały rząd jako podwózkę do kolejnej instytucji, choć na pewno wywołuje to pewien chaos w rządzie – mówi Bosak jedennewsdziennie.pl. - Zresztą dotyczy to także wyborów samorządowych, bo wiceminister odpowiedzialny za mieszkalnictwo z lewicy został właśnie prezydentem Włocławka (chodzi o wiceministra rozwoju i technologii Krzysztofa Kukuckiego), co powoduje, że po pół roku rządzenia jesteśmy w punkcie zero, jeśli chodzi o mieszkalnictwo – zaznacza wicemarszałek Sejmu.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Jeśli ktoś się podejmuje zobowiązania pracy w rządzie, nie powinien startować w wyborach, ale są indywidualne przypadki, w których uzgodnienia czasem są inne"

Magdalena Sroka z Trzeciej Drogi

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Mariusz Witczak z KO [link]
  • Magdalena Sroka z Trzeciej Drogi [link]
  • Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy [link]
  • poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk [link]
  • Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak z Konfederacji [link]

Komentarze i źródła:

  • Materiał Gazeta.pl: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!