Od tej reformy na rynku pracy już nie ma odwrotu. Obiecaliśmy w KPO. "Odwagi!"
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem ozusowania umów, co wynika z KPO. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Najprawdopodobniej od 2025 r. wejdzie w życie pełne oskładkowanie umów zleceń. To jeden z kamieni milowych z KPO
- Dziś istnieją furtki, aby przedsiębiorcy optymalizowali koszty i nie płacili za pracowników (formalnie: zleceniobiorców) pełnych składek społecznych. Polskie przepisy są ewenementem w skali UE
- Można szacować, że w 2023 r. nieodprowadzone od umów zleceń składki ZUS wyniosły ponad 4 mld zł
- Co dalej? Ekspert sugeruje, aby rząd „przy okazji” przeprowadził większą reformę rynku pracy w Polsce, m.in. zwiększając preferencje dla firm zatrudniających pracowników na etat
Najprawdopodobniej od 2025 r. wejdzie w życie pełne oskładkowanie umów zleceń. To jeden z kamieni milowych z KPO
Pełne ozusowanie umów zleceń – to jeden z kamieni milowych, których realizację obiecaliśmy w Krajowym Planie Odbudowy. De facto reforma była planowana jeszcze przed pandemią, ale rządowi PiS zawsze wyskakiwało coś, co przesuwało ją w czasie. Tym razem o spychaniu tematu ma nie być mowy i – jak potwierdził Business Insider Polska oraz „Dziennik Gazeta Prawna” w kilku ministerstwach – zmiana ma wejść w życie od początku 2025 r., bo do tego zobowiązaliśmy się wobec Brukseli. Możliwe, że obejmie nie tylko umowy zlecenia, ale też umowy o dzieło.
O co chodzi? O to, żeby przy zbiegu tytułów do ubezpieczenia społecznego (czyli przy dwóch umowach/typach zatrudnienia) płacić składki od każdego. Dziś pełne oskładkowanie umów zleceń dotyczy wyłącznie sytuacji, gdy wykonujemy dodatkową pracę dla naszego pracodawcy (z którym wiąże nas umowa o pracę). W innych sytuacjach – m.in. łączenia umowy o pracę z umową zlecenia dla innego podmiotu, łączenia działalności gospodarczej z umową zlecenia albo pracy na kilku umowach zlecenia – sytuacja jest bardziej skomplikowana. Obłożona składkami na ubezpieczenie społeczne jest wyłącznie umowa (ewentualnie suma kilku umów) w wysokości płacy minimalnej. Na przykładzie: jeśli mamy dwie umowy zlecenia na kwoty 4242 zł brutto (obecne minimalne wynagrodzenie), to składki społeczne można opłacać tylko od jednej. To oznacza, że z tej drugiej dostajemy więcej na rękę. Jednocześnie niższe są koszty pracy dla zleceniodawcy. Różnica między pełnym obłożeniem składkami społecznymi umowy zlecenia na kwotę 4242 zł brutto a brakiem jej ozusowania to blisko 400 zł na pensji netto i niespełna 900 zł po stronie kosztów dla zleceniodawcy.
Konsekwencją nieopłacenia składek społecznych od umowy zlecenia jest natomiast niższa emerytura renta albo zasiłek z ZUS. Jak zauważa w rozmowie z jedennewsdziennie.pl dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, Polska jest tu ewenementem w Europie. Powołując się na raport Fundacji Instrat przypomina, że w innych krajach albo oskładkowane są wszystkie umowy, albo te na najwyższą kwotę. U nas wystarczy zapłacić składki od umowy zlecenia na najniższą krajową.
Dziś istnieją furtki, aby przedsiębiorcy optymalizowali koszty i nie płacili za pracowników (formalnie: zleceniobiorców) pełnych składek społecznych. Polskie przepisy są ewenementem w skali UE
Powszechne więc były sytuacje, gdy pracownik (formalnie: zleceniobiorca) miał dwie umowy: jedną, oskładkowaną, na symboliczną kwotę, a drugą, nieoskładkowaną, na dużo więcej. To właśnie te przepisy, pośród szeregu innych czynników, są wymieniane wśród „winowajców” dynamicznego wzrostu osób niemających prawa nawet do emerytury minimalnej.
Oczywiście każda sytuacja jest inna, ale często praca na umowie-zlecenie nie wynika z woli pracownika (zleceniobiorcy), ale optymalizacji kosztów po stronie firm. Problem od lat był i jest znany m.in. w firmach biorących udział w przetargach, gdzie liczy się jak najniższa cena oferty. Dodatkową „zaletą” umów-zleceń z punktu widzenia firm jest większa elastyczność zatrudnienia niż przy etacie, w tym np. łatwiejsza możliwość zwolnienia pracownika. Część firm „kombinuje” też w inny sposób – zatrudnia pracownika na etacie oraz na umowie zlecenia w spółce-córce. Dzięki temu od tej drugiej umowy nie musi płacić pracownikowi składek społecznych. ZUS analizuje umowy i ma narzędzia, by naliczać zleceniodawcom zaległe składki, niemniej pełne ozusowanie tego typu kontraktów uszczelniłoby system.
Z analizy Łukasza Kozłowskiego, głównego ekonomisty Federacji Przedsiębiorców Polskich i członka Rady Nadzorczej ZUS, wynika, że w latach 2008-23 wartość składek, które nie zostały zapłacone z powodu istnienia zbiegu tytułów, sięgała łącznie 48 mld zł (w tym ponad 28 mld zł to składki emerytalne). Co więcej, zaczęła po pandemii mocno rosnąć – w samym 2023 r. wartość nieoskładkowanych umów zleceń sięgnęła niemal 13 mld zł, a nieodprowadzone od nich składki wyniosły blisko 4,2 mld zł.
Można szacować, że w 2023 r. nieodprowadzone od umów zleceń składki ZUS wyniosły ponad 4 mld zł
Zmiana może wyglądać na techniczną - załatanie luki prawnej. Jednak zdaniem dra Tomasza Lasockiego, mamy do czynienia z kwestią strategiczną.
- W latach 90. ustawiliśmy rynek pracy na potrzeby gospodarki na dorobku: przymknęliśmy oko na fakt, że część osób będzie poza ochroną społeczną, bo się rozkręcaliśmy. Ale teraz żeby iść dalej, już w gronie gospodarek wysoko rozwiniętych, nie możemy rywalizować po prostu dumpingiem socjalnym. To dlatego to zostało w ogóle zgłoszone i zaakceptowane w KPO. Ważne jest, żeby zmienić zasady oskładkowania umów zleceń i kilka innych reguł, aby to, co mamy zapisane w konstytucji - że osoba pracująca ma prawo do zabezpieczenia społecznego - stało się faktem – mówi dr Lasocki.
Argumentem za pełnym oskładkowaniem umów zleceń – rzecz jasna poza zobowiązaniem w KPO - mogą być dla rządu też (a może przede wszystkim) pieniądze. Wyższe wpływy do ZUS po tej reformie oznaczałyby konieczność wpłacenia mniejszej dotacji z budżetu centralnego. Można założyć, że mowa o kwocie około 4,2 mld zł (szacowane przez Kozłowskiego utracone wpływy z tytułu składek od umów zlecenia w 2023 r.), choć będąc bardzo konkretnym: korzyść dla finansów publicznych byłaby zapewne o kilkaset milionów złotych rocznie niższa. Wyższe składki ZUS to bowiem niższa podstawa opodatkowania PIT, a zatem niższa kwota podatku.
Co dalej? Ekspert sugeruje, aby rząd „przy okazji” przeprowadził większą reformę rynku pracy w Polsce, m.in. zwiększając preferencje dla firm zatrudniających pracowników na etat
Ekspert mówi o wprowadzeniu ulg dla firm, które zaczynają zatrudniać pracowników. Sugeruje np. zgranie reformy z realizacją jednego z wyborczych stu konkretów Koalicji Obywatelskiej, czyli wprowadzeniem zasady, że ZUS płaci zasiłek chorobowy od pierwszego dnia nieobecności pracownika. Dziś wynagrodzenie chorobowe (80 proc. pensji) zwykle przez 33 dni w ciągu roku płaci pracodawca, dopiero później obowiązek ten przechodzi na ZUS.
- Przejęcie przez ZUS płatności wynagrodzenia chorobowego od pierwszego dnia względem każdego pracodawcy kosztowałoby około 12-14 mld zł rocznie. Te pieniądze trafiłyby właśnie do firm, które zatrudniają na etatach – mówi dr Lasocki. Poleca też zmianę idei „wakacji od ZUS” poprzez ograniczenie ich do firm, które mają pracowników.
- To jest jak z rodziną: od kilku lat intensywnie promujemy życie "singli", czyli jednoosobowych, niezatrudniających działalności gospodarczych. Postawmy na budowanie i promocję silniejszych więzi, czyli zatrudniania pracowników. U nas 3/4 działalności gospodarczych nikogo nie zatrudnia. Bo i po co, skoro ulgi przysługują za założenie działalności, a nie zatrudnienie – mówi ekspert.
Cytat na koniec
"Pełne oskładkowanie umów zleceń to niebagatelna reforma. Musimy ten krok wykonać, chyba, że chcemy utknąć w pułapce średniego wzrostu. Mówi się, że chodzi o to, żeby państwo zgarnęło więcej składek. Jest wręcz odwrotnie: jeżeli rząd to mądrze rozegra, to wszystkie karty są po jego stronie. Po pierwsze - przymus z zewnątrz (z Brukseli), a my lubimy zrzucać na innych niepopularne decyzje. Po drugie - to dzisiejsza opozycja, czyli PiS, umówiła się ten kamień milowy. Po trzecie – rząd może powołać się na sukces poprzedniej reformy, tej z 2014 r. Wówczas też nie brakowało kasandrycznych wizji końca świata, ale czas pokazał, że było to bardzo dobre i bardzo potrzebne rozwiązanie. Po czwarte wreszcie, korzyści z przemodelowania rynku pracy będą widoczne jeszcze przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, więc nie powtórzy się sytuacja, że odium polityczne spadło na ekipę z 2014 r., zaś pożytki dodały splendoru następcom. Odwagi!"
Wykorzystane materiały
Rozmówcy:
- Dr Tomasz Lasocki, Katedra Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego [link]
Komentarze i źródła:
- Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności [link]
- "Umowy zlecenia - oskładkować czy nie oskładkować?”, Łukasz Kozłowski, FPP [link]
- Ta zmiana dotknie miliony Polaków. Chodzi o ZUS od umów-zleceń. Znamy termin reformy [link]
- "Pełne dochody – niepełne składki". Raport ZUS & Instrat [link]
Czas pracy nad materiałem: 14 godzin