poniedziałek, 24 lipca

Pobór na horyzoncie? Dla polityków to gorący kartofel

Maciej Kucharczyk / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią możliwości powrotu w Polsce obowiązkowej służby wojskowej. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Wiele państw, zwłaszcza te graniczące z Rosją, przywróciło pobór do wojska lub konsekwentnie utrzymuje go od dekad. Polska to ostatni europejski sąsiad Rosji, który nie ma przymusowej służby wojskowej
  • Polacy nie mają ochoty na przywrócenie poboru. Politycy wolą więc omijać ten temat, choć w wielu państwach europejskich obywatele traktują sprawę inaczej
  • Wznowienie poboru formalnie byłoby bardzo proste. Dyskusja na ten temat może być konieczna. MON planuje znaczną rozbudowę wojska, a większość Polaków to popiera
  • Co dalej? Polskiemu wojsku potrzeba żołnierzy, ale ochotników jest mało. Plan 300 tysięcy ludzi pod bronią może być niewykonalny bez jakiejś formy poboru
następna sekcja

Wiele państw, zwłaszcza te graniczące z Rosją, przywróciło pobór do wojska lub konsekwentnie utrzymuje go od dekad. Polska to ostatni europejski sąsiad Rosji, który nie ma przymusowej służby wojskowej

Prawie wszystkie państwa w naszej części Europy przywracają lub utrzymują pobór do wojska. Dominuje poczucie konieczności tworzenia rezerwy ludzi z podstawowym przeszkoleniem wojskowym, którzy w sytuacji kryzysowej szybko wzmocnią obronę państwa.

Polska jest ostatnim europejskim sąsiadem Rosji, który nie ma poboru do wojska. Do niedawna była to jeszcze Łotwa, ale w kwietniu przywrócono tam ograniczone obowiązkowe powoływanie obywateli do służby wojskowej. W 2023 r. pobór będzie jeszcze dobrowolny, ale już od roku 2024 – obowiązkowy dla mężczyzn i opcjonalny dla kobiet. Nie będzie powoływania całych roczników; co rok będzie losowanie. Docelowo od 2028 r. pobór obejmie 7,5 tys. osób. Standardowa służba ma trwać 11 miesięcy w wojsku bądź pięć lat w Gwardii Narodowej (przez 28 dni w roku, przy czym co najmniej tydzień w ramach jednego ciągłego szkolenia), alternatywą może być pięcioletni kurs uniwersytecki na oficera rezerwy.

Podobne rozwiązanie obowiązuje w Litwie, Estonii, Szwecji, Norwegii i Danii, choć w krajach skandynawskich ustalana co roku liczba poborowych jest od lat na tyle niska, że praktycznie wszyscy są ochotnikami. W Finlandii pobór jest tradycją. Obejmuje wszystkich mężczyzn osiągających 18. rok życia, a kobiety mogą wstąpić do służby ochotniczo. Finowie są szkoleni od pół roku do roku, w zależności od przewidzianej specjalizacji i dalszej służby jako rezerwiści. Corocznie w ramach poboru powołuje się do wojska ok. 20 tys. ludzi. Później co roku regularnie muszą stawiać się na ćwiczenia przypominające. Podobny system w Europie obowiązuje jeszcze w Austrii i Szwajcarii.

Motywacja tychże państw jest podobna. Poborowi nie stanowią dla nich trzymanej pod bronią masy ludzkiej, której zadanie to być przeciętnie wyszkoloną i tanią podstawą wojska. Priorytetem jest tworzenie tzw. rezerwy – zasobu ludzi z podstawowym przeszkoleniem wojskowym, którzy na wypadek kryzysu lub wojny pozwolą szybko wzmocnić obronę państwa. Dodatkowo jest to system wyławiania talentów, ponieważ praktycznie wszędzie dostępne są opcje dodatkowego dobrowolnego szkolenia w celu uzyskania etatów specjalistów lub podoficerów.

następna sekcja

Polacy nie mają ochoty na przywrócenie poboru. Politycy wolą więc omijać ten temat, choć w wielu państwach europejskich obywatele traktują sprawę inaczej

W Polsce pytania o pobór pojawiają się regularnie i wywołują poważne obawy u większości obywateli, zwłaszcza młodych mężczyzn. Według sondaży dla większości Polaków przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej byłoby niepożądane. W 2022 r. – już po inwazji Rosji na Ukrainę – pytał o to IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej". Przeciwko poborowi opowiedziało się 57,1 proc. badanych, za – 35,7 proc. Wśród osób młodych, w przedziale wiekowym 18–29 lat, przeciwników było aż 77 procent. W 2023 r. o to samo pytała firma United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". Wyniki były podobne: przeciw było 58,5 proc. badanych.

Głównie z uwagi na powyższe nastroje żadna partia polityczna nie opowiada się obecnie za przywróceniem poboru. MON regularnie zapewnia, że nie są prowadzone prace w tym kierunku. – Aktualnie powrót poboru wydaje się mało realny z powodów politycznych. Byłby to po prostu bardzo niepopularny ruch. Polacy, owszem, lubią wojsko, nie mają problemu z łożeniem dość dużych pieniędzy na armię, ale służba w niej to już zupełnie coś innego. Dlatego aktualnie nie widzę szans, aby jakaś formacja polityczna się na to zdobyła – mówi Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

Dlaczego wiele państw w naszym regionie jest jednak w stanie utrzymywać pobór lub wprowadzać go na nowo i nie spotyka się to z poważnym oporem obywateli? – Państwa europejskie, w których pobór aktualnie funkcjonuje, różnią się od Polski dwiema podstawowymi kwestiami. Po pierwsze jest to inne podejście kulturowe i tradycja etosu żołnierza-obywatela. Po drugie mamy tam bardziej opiekuńcze nastawienie państwa do obywatela, czyli człowiek dostaje po prostu znacznie więcej od państwa. W Polsce takiej tradycji nie ma. Jest wręcz coś przeciwnego, bo po pierwsze po dekadach PRL i bolesnej transformacji lat 90. pobór kojarzy się raczej z karą i marnotrawstwem życia. Po drugie mieliśmy w ostatnich dekadach gwałtowny regres państwa opiekuńczego i atomizację społeczeństwa. Przeszliśmy na pozycje liberalne i ogólnie rzecz biorąc: "obywatelu, radź sobie sam". W efekcie nie ma motywacji, żeby dla takiego państwa i społeczeństwa iść w kamasze – mówi dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

następna sekcja

Wznowienie poboru formalnie byłoby bardzo proste. Dyskusja na ten temat może być konieczna. MON planuje znaczną rozbudowę wojska, a większość Polaków to popiera

Gdyby jednak znalazła się wola polityczna, to wprowadzenie poboru byłoby bardzo proste. Tak naprawdę nigdy go bowiem w Polsce nie zniesiono, a jedynie w 2009 r. zawieszono jego wykonywanie. – Wprowadzić pobór można praktycznie w każdej chwili. Na takich samych zasadach jak wcześniej, czyli dziewięć miesięcy służby. Nie trzeba do tego żadnych referendów czy głosowań. Wystarczy wniosek Rady Ministrów do Prezydenta. Regulują to zapisy przyjętej w 2022 r. ustawy o obronie ojczyzny. Te dotyczące poboru przepisano praktycznie bez zmian z poprzedniej ustawy, sięgającej czasów PRL – mówi dr Michał Piekarski.

Poważna dyskusja na ten temat w najbliższych latach może być konieczna. Być może już po wyborach. Po inwazji Rosji na Ukrainę sytuacja bezpieczeństwa Polski bardzo się skomplikowała. Wzmocnienie potencjału polskich sił zbrojnych jest czymś, co do czego zgadzają się praktycznie wszystkie partie polityczne. W sondażu United Surveys dla "DGP" z jesieni 2022 r. 60 proc. ankietowanych Polaków popierało ogłoszone przez MON zwiększenie wojska do 300 tys. ludzi w 2035 roku. Aktualnie mamy według MON około 175 tys. żołnierzy. Mowa więc o niemal podwojeniu liczebności w kilkanaście lat.

następna sekcja

Co dalej? Polskiemu wojsku potrzeba żołnierzy, ale ochotników jest mało. Plan 300 tysięcy ludzi pod bronią może być niewykonalny bez jakiejś formy poboru

Osiągnięcie celu – budowa 300-tysięcznej armii – będzie jednak bardzo trudne bez jakiejś formy poboru. MON od lat prowadzi coraz intensywniejszą kampanię zachęcania do służby, tworząc nowe formuły służby ochotniczej, obok tej klasycznej zawodowej. Od 2016 r. istnieją Wojska Obrony Terytorialnej, teraz dodatkowo Dobrowolna Zasadnicza Służba Wojskowa, która w praktyce jest ochotniczym odpowiednikiem tego, co niegdyś czekało poborowych. Pomimo starań MON przyrost liczebności wojska jest powolny, co czyni pobór realną alternatywą.

– Wszystko zależy od tego, jak poważnie traktujemy aktualne deklaracje MON, że nasze wojsko ma liczyć 300 tysięcy ludzi. Jeśli poważnie, to perspektywę odwieszenia poboru też trzeba traktować poważnie. Moim zdaniem niemożliwe będzie osiągnięcie tej liczby tylko dzięki ochotnikom. Już teraz mamy naprawdę liczne możliwości służby ochotniczej i z wielkim trudem staramy się osiągnąć 200 tysięcy ludzi. Armie innych państw NATO mierzą się z takim problemem jeszcze dłużej niż my. Prawie wszystkie są stosunkowo nieliczne, a i tak przyciąganie odpowiedniej liczby ludzi do służby jest dla nich ogromnym wyzwaniem. To dość uniwersalne zjawisko w państwach zamożnych. Kolejne roczniki są coraz mniejsze, a w każdym liczba osób gotowych w ogóle rozważyć pójście do wojska stanowi mniejszość – mówi Mariusz Cielma.

następna sekcja

Cytat na koniec

“Czy my na pewno chcemy iść w stronę armii dużej, wręcz masowej, popierając taką decyzję wnioskami z wojny w Ukrainie? Wielu wojskowych w rozmowach nie ukrywa, że warto ten konflikt obserwować, wyciągać wnioski, ale niekoniecznie brać za wzór to, co robią Ukraińcy. Tam zderzyły się dwie armie o jednak mocno sowieckich metodach działania. Na dodatek Ukraina jest samotna, a my jesteśmy częścią sojuszu wojskowego. Nie zamierzamy toczyć takiej wojny jak oni teraz. Chcemy tego uniknąć. Pytanie więc, czy naprawdę chcemy tworzyć wojsko masowe, wymagające poboru”.

Mariusz Cielma, wieloletni redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa"

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Mariusz Cielma – wieloletni redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" [link]
  • dr Michał Piekarski – pracownik Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego [link]

Komentarze i źródła:

  • Informacja łotewskich mediów państwowych nt. przywrócenia poboru [link]
  • Sondaż dla "Dziennika Gazety Prawnej" nt. zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych RP [link]
  • Sondaż dla "Rzeczpospolitej" nt. przywrócenia poboru [link]
  • Informacja MON nt. dostępnych ścieżek wstąpienia do Sił Zbrojnych RP [link]

Czas pracy nad materiałem: 8 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!