Fala propalestyńskich demonstracji także w Europie. Uczelnia w Hadze zrywa współpracę z Izraelem
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią propalestyńskich protestów na uniwersytetach w Holandii. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Protesty amerykańskich studentów rozlały się na Holandię. Uczelnie tworzą “protokół demonstracji”
- Leiden, Utrecht, Nijmegen, Amsterdam, Groningen en Delft. W tych miastach setki propalestyńskich aktywistów żądają od uczelni zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami. Na taki krok jako pierwsza zdecydowała się Królewska Akademia Sztuk Pięknych (KABK) w Hadze
- Obserwując studenckie protesty w Stanach Zjednoczonych, które rozlały się w ostatnich tygodniach na Europę, nasuwa się porównanie do demonstracji z lat 60. - 70. przeciwko wojnie w Wietnamie
- Co dalej? Odwołano zajęcia na uniwersytecie w Amsterdamie, odwołano dwa koncerty izraelskiego zespołu Jerusalem Quartet. "Skutki protestów są odczuwalne dla mieszkańców miasta, a ich konsekwencją może być pogłębiająca się polaryzacja społeczeństwa"
Protesty amerykańskich studentów rozlały się na Holandię. Uczelnie tworzą “protokół demonstracji”
Półtora miliona euro strat w budynkach Uniwersytetu w Amsterdamie. Zdemolowane lokale, zniszczony sprzęt, barykady z mebli. Walki z policją i zastraszanie dziennikarzy. To bilans ostatnich protestów propalestyńskich studentów, którzy żądają zerwania współpracy UvA z izraelskimi uniwersytetami. Zamaskowani aktywiści wznosili okrzyki “From Jordan to the sea Palestine will be free”, “Stop ludobójstwu”. Palili też izraelskie flagi.
Żydowscy studenci swoje doświadczenia z aktywistami opisali w mailu do zarządu uczelni. Czytamy w nim o antysemityzmie i braku poczucia bezpieczeństwa na kampusie. Dziennik Het Parool cytuje studentkę pierwszego roku prawa: „Uczeń podszedł do mnie blisko i krzyknął: «Ty brudna dzi*ko z rakiem!» Inny krzyknął to samo po arabsku. Pochodzę z Izraela, rozumiem arabski slang”. Żydowscy studenci “oglądają się przez ramię, a jeśli noszą gwiazdę Dawida lub inny żydowski symbol, ukrywają to” - pisze gazeta.
Jeszcze kilka dni temu władze uniwersytetu dążyły do deeskalacji sytuacji, podejmując rozmowy z zamaskowanymi propalestyńskimi aktywistami. Jednak po poniedziałkowym, kolejnym zdemolowaniu uczelnianych pomieszczeń, Geert ten Dam, prezes zarządu UvA Geert ten Dam, w dzienniku NOS Radio 1 Journal, zapowiedział koniec rozmów. „Będziemy kontynuować dyskusję z udziałem naszych własnych ludzi. Nie będziemy już rozmawiać z aktywistami i nie będziemy już siedzieć przy stole z ludźmi noszącymi ubrania zakrywające twarz. Zrobiliśmy to dopiero w zeszłym tygodniu, podejmując ostateczną próbę deeskalacji”.
Aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli i aby żydowscy studenci oraz pracownicy uczelni czuli się bezpiecznie, uniwersytety opracowały “protokół uczestnictwa w demonstracji”. Zawiera on szereg zasad, których studenci muszą przestrzegać podczas protestów. Dwie z nich to zakaz przebywania w uczelnianych budynkach w nocy oraz obowiązek ujawnienia swojej tożsamości przez demonstrantów, którzy prowadzą negocjacje z uczelnią.
Leiden, Utrecht, Nijmegen, Amsterdam, Groningen en Delft. W tych miastach setki propalestyńskich aktywistów żądają od uczelni zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami. Na taki krok jako pierwsza zdecydowała się Królewska Akademia Sztuk Pięknych (KABK) w Hadze
Leiden, Utrecht, Nijmegen, Amsterdam, Groningen en Delft. W tych miastach setki propalestyńskich aktywistów żądają od swoich uczelni zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami, które uczestniczą w „ludobójstwie, apartheidzie i wyzysku narodu palestyńskiego i jego ziemi”, a także wypowiedzenia umów z firmami czerpiącymi z nich korzyści.
Na taki krok jako pierwsza zdecydowała się Królewska Akademia Sztuk Pięknych (KABK) w Hadze. Przez wiele lat prowadziła wymianę studentów i kadry naukowej z Bezalel Academic of Arts and Design w Jerozolimie. Zadowoleni z decyzji uczelni studenci mają nadzieję, że spełni ona inne ich żądanie, aby zaprosić do współpracy palestyńskich studentów ze szkoły artystycznej w Betlejem.
Pozostałe holenderskie uczelnie na razie nie podejmują się żadnych wiążących decyzji w sprawie współpracy z Izraelem. Historyk z Uniwersytetu w Utrechcie profesor James Kennedy uważa, że protesty studentów mogą wpłynąć na politykę uczelni, ale na tę krajową czy światową w bardzo nieznacznym stopniu. - Studenci mogą zmienić politykę uniwersytetów, aby te patrzyły bardziej krytycznie na relacje z Izraelem. To się może zdarzyć, ale pytanie czy to coś zmienia w szerszej perspektywie, np: sytuację w Gazie? Odpowiedź brzmi, że te zmiany będą minimalne. Jednocześnie Izraelczycy będą się czuli jeszcze bardziej pod presją, będą się czuli oblężeni.
Obserwując studenckie protesty w Stanach Zjednoczonych, które rozlały się w ostatnich tygodniach na Europę, nasuwa się porównanie do demonstracji z lat 60. - 70. przeciwko wojnie w Wietnamie
Profesor Kennedy wyjaśnił, że w dłuższej perspektywie okazały się one skuteczne. – To jest skomplikowane, bo z jednej strony demonstracje pokazały jak niepopularna w USA była wojna i w dłuższej perspektywie demonstranci wywarli presję na rząd, aby zawarł pokój. Z drugiej strony protesty te prawdopodobnie pomogły republikańskiemu prezydentowi Richardowi Nixonowi wygrać wybory. Więc ludzie postrzegali protesty jako zagrożenie dla porządku społecznego i wówczas głosowali bardziej konserwatywnie. Więc można powiedzieć, że krótkoterminowo protesty mogą przynieść odwrotny skutek od zamierzonego.
Holenderscy populiści, którzy wygrali ostatnie wybory dzięki między innymi antyislamskiej i antyimigranckiej retoryce, aby przeciągnąć na swoją stronę więcej wyborców, określają protesty właśnie jako zagrożenie dla społeczeństwa. Geert Wilders lider Partii Wolności PVV na platformie X napisał: „Zostawiliście nasze granice szeroko otwarte dla antysemitów, dla ludzi, którzy nienawidzą naszej kultury, którzy nie podzielają naszych norm, którzy uważają się za lepszych od nas, a teraz brutalnie niszczą nasze społeczeństwo”.
Sondaże dają prawicy dużą szansę na zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Profesor Kennedy uważa, że protesty studenckie nie będą miały większego wpływu na wyborców. - Media relacjonując propalestyńskie demonstracje skupiały się na wandalizmie aktywistów, co może mieć wpływ na sposób, w jaki Holendrzy będą na nich patrzeć. To może w jakiś sposób zachęcić ich do głosowania na prawicę. Ale nie sądzę, aby skutki były znaczące.
Co dalej? Odwołano zajęcia na uniwersytecie w Amsterdamie, odwołano dwa koncerty izraelskiego zespołu Jerusalem Quartet. "Skutki protestów są odczuwalne dla mieszkańców miasta, a ich konsekwencją może być pogłębiająca się polaryzacja społeczeństwa"
Zajęcia na Uniwersytecie w Amsterdamie są odwołane do czwartku. Władze uczelni, politycy i policja zastanawiają się, co zrobić, aby uspokoić sytuację. Ze względów bezpieczeństwa odwołano w Royal Concertgebouw w Amsterdamie dwa koncerty izraelskiego zespołu muzycznego Jerusalem Quartet. Skutki protestów są odczuwalne dla mieszkańców miasta, a ich konsekwencją może być pogłębiająca się polaryzacja społeczeństwa - wyjaśnił prof. Kennedy.
- Jeśli chodzi o szerszą krajową politykę i uczestniczenie w szerszej politycznej debacie, rola studenckich protestów nie jest jasna. Efekty są większe, jeśli społeczeństwo stoi po ich stronie. Jeśli społeczeństwo zmierza w tym samym kierunku co studenci, to może przyśpieszyć pewne procesy i przynieść rezultaty. Ale jeśli społeczeństwo jest głęboko podzielone w sprawie i nie wie w która stronę iść, to studenckie protesty mogą prowadzić do dalszych konfliktów i polaryzacji.
Cytat na koniec
"Jeśli chodzi o szerszą krajową politykę i uczestniczenie w szerszej politycznej debacie, rola studenckich protestów nie jest jasna. Efekty są większe jeśli społeczeństwo stoi po ich stronie. Jeśli społeczeństwo zmierza w tym samym kierunku co studenci, to może przyspieszyć pewne procesy i przynieść rezultaty. Ale jeśli społeczeństwo jest głęboko podzielone w sprawie, i nie wie w która stronę iść, to studenckie protesty mogą prowadzić do dalszych konfliktów i polaryzacji"