Osoby w kryzysie zdrowia psychicznego - obywatele, od których system ochrony zdrowia odwraca oczy
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem osób w kryzysie zdrowia psychicznego. Oto najważniejsze punkty materiału:
- "Ze schizofrenią nikt nie jest sam" – ten wpis posła Marcina Józefaciuka (Koalicja Obywatelska), mający być formą obrazy politycznego oponenta, wywołał niemałe oburzenie. Złożenie wniosku o ukaranie posła do Komisji Etyki Poselskiej zapowiedzieli przedstawiciele samorządu lekarskiego
- Stygmatyzacja – problem o wielu twarzach. "Chorzy często nie przyznają się do swojej diagnozy, wręcz starają się ją ukrywać – z jednej strony bojąc się reakcji otoczenia, z drugiej nie akceptując jej"
- Kryzys psychiczny – najtrudniejszy dla medyków? "Tutaj prym w obawach, jeśli chodzi o mówienie o chorobie, wiodą sami lekarze. Wielu z nich postrzega to jako ogromną słabość, przez co autostygmatyzacja jest powszechnym problemem"
- Co dalej? Co zrobić, by sytuację pacjentów zmienić? "Musimy społecznie zrozumieć i zaakceptować to, że chorzy ci są takimi samymi pacjentami, jak ci, u których rozwija się nadciśnienie czy cukrzyca"
"Ze schizofrenią nikt nie jest sam” – ten wpis posła Marcina Józefaciuka (Koalicja Obywatelska), mający być formą obrazy politycznego oponenta, wywołał niemałe oburzenie. Złożenie wniosku o ukaranie posła do Komisji Etyki Poselskiej zapowiedzieli przedstawiciele samorządu lekarskiego
Cała sytuacja obnaża jednak głęboko zakorzenioną społecznie stygmatyzację i brak wrażliwości na los osób zmagających się z kryzysem zdrowia psychicznego.
Społecznie wykluczeni, mierzący się nieustannie z głęboko zakorzenionymi stereotypami – tak swoją sytuację opisują osoby, które doświadczyły kryzysu czy choroby psychicznej. Katarzyna Szczerbowska, która w swoim życiu miała doświadczenie schizofrenii paranoidalnej, a obecnie działa na rzecz osób w kryzysie psychicznym i zasiada w Radzie Fundacji eFkropka, wskazuje, że ta grupa osób- zaraz po osobach z upośledzeniem umysłowym - jest jedną z najbardziej stygmatyzowanych grup społecznych.
- To ogromny problem, bo stygmatyzacja ta ma wiele przejawów. Przede wszystkim jest zaszyta w naszym języku – bo to właśnie język definiuje nam to, jak myślimy o świecie. Język w obszarze nazywania kryzysów psychicznych jest pełen pejoratywnych określeń. Ale określenia o charakterze stygmatyzującym pojawiają się szeroko nie tylko w języku potocznym, w mediach społecznościowych czy prasie, ale zdarzają się także w publikacjach naukowych - zauważa Szczerbowska.
Na stygmatyzację ma również wpływ sposób traktowania osób w kryzysie. – Mamy obecnie bardzo anachroniczny system wspierania osób w kryzysie. Dotychczasowe myślenie o osobach w kryzysie sprowadzało się do tego, że wymagają izolacji i leczenia w zamknięciu. To w przypadku osób zmagających się z kryzysem zdrowia psychicznego nie działa, bo żyjemy w relacjach, mamy znajomych, wracamy do szkół – współczesna psychiatria odchodzi od tego modelu funkcjonowania - wyjaśnia.
Dodaje, że kryzys psychotyczny to stan niewyobrażalnego cierpienia. Bycie w psychozie jest często jednym z najbardziej izolujących doświadczeń. - To ogromne cierpienie nie tylko dla pacjenta, ale również jego najbliższych, którzy często pozostają bez wsparcia - mówi. Zaznacza jednocześnie, że wyjście z kryzysu nie kończy traumy pacjentów. - Kryzys psychotyczny to potworny koszmar, którego doświadczamy, ale jeszcze większym koszmarem okazuje się to, co dzieje się wokół nas, kiedy wracamy do zdrowia. Koszmarem okazuje się to, jak jesteśmy odbierani przez ludzi, jak nas widzą znajomi, jak opuszczają współpracownicy, czy to jak traktuje nas pracodawca. W końcu koszmarem staje się to, jak całe dotychczasowe życie wymyka się nam z rąk - opisuje swoje doświadczenia.
Stygmatyzacja – problem o wielu twarzach. "Chorzy często nie przyznają się do swojej diagnozy, wręcz starają się ją ukrywać – z jednej strony bojąc się reakcji otoczenia, z drugiej nie akceptując jej"
Anna Bazydło, lekarka rezydentka na co dzień pracująca w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. Prof. Jana Mazurkiewicza w Tworkach, wskazuje, że na kwestię stygmatyzacji osób doświadczających kryzysu psychicznego lub zmagających się z chorobami psychicznymi należy spojrzeć z wielu perspektyw.
- Nie tylko społecznej, ale również zawodowej i … geograficznej. Pacjenci, z którymi mam okazję pracować w Szpitalu Tworkowskim, o swoich problemach wypowiadają się różnie, często starając się zaadaptować swoją diagnozę. Natomiast z obserwacji widzę, że im trudniej jest zaadaptować swoją diagnozę pacjentom, tym pacjenci mają większy problem z wdrażaniem zaleceń terapeutycznych czy ich przestrzeganiem. W takich przypadkach chorzy często nie przyznają się do swojej diagnozy, wręcz starają się ją ukrywać – z jednej strony bojąc się reakcji otoczenia, z drugiej nie akceptując jej. Zazwyczaj w tej grupie moi pacjenci znacznie trudniej leczą się, częściej doświadczają nawrotów i zaostrzeń chorób- mówi lekarka.
Z punktu widzenia geograficznego – zupełnie inaczej wygląda świadomość problemów zdrowia psychicznego w dużych miastach, a inaczej w mniejszych. - Pracując w poradni w Warszawie trafiają do mnie pacjenci bardzo świadomi swoich problemów i zazwyczaj są to osoby, które zgłaszają się na poradę dość wcześnie, kiedy pojawia się kryzys psychiczny wynikający np. z presji otoczenia, a sami chorzy mają poczucie, że nie spełniają oczekiwań. Zupełnie inaczej wygląda to natomiast w małym powiatowym mieście, gdzie samo przyjście do poradni psychiatrycznej dla tego pacjenta jest ogromnym wyzwaniem, krzykiem o pomoc i efektem długiej dyskusji z samym sobą i otoczeniem- wskazuje Bazydło.
Jej zdaniem dzieje się tak przez źle rozumianą naturę kryzysu psychicznego czy schorzeń psychicznych, a w mniejszych społecznościach pacjentom znacznie trudniej jest szukać i prosić o pomoc. - W efekcie przez stygmatyzację, której doświadczają ze strony otoczenia, ale też własnej, trafiają do gabinetu znacznie później, będąc głębiej w procesie chorobowym i objawach z nim związanych. Trudność sytuacji pogłębia również to, że przyjmuję w tym mieście raz w miesiącu – więc pacjenci nie mogą liczyć na wsparcie na co dzień- podkreśla.
Kryzys psychiczny – najtrudniejszy dla medyków? "Tutaj prym w obawach, jeśli chodzi o mówienie o chorobie, wiodą sami lekarze. Wielu z nich postrzega to jako ogromną słabość, przez co autostygmatyzacja jest powszechnym problemem"
Przewrotnie jedną z grup, której najtrudniej jest zaakceptować kryzys zdrowia psychicznego są… medycy. Zdaniem Anny Bazydło postrzeganie chorób psychicznych i kryzysów zdrowia psychicznego to ogromny problem dla osób związanych z systemem ochrony zdrowia.
- Tutaj prym w obawach, jeśli chodzi o mówienie o chorobie, wiodą sami lekarze. Wielu z nich postrzega to jako ogromną słabość, przez co autostygmatyzacja jest powszechnym problemem. Niech świadczy o tym to, że najgorsze rzeczy, jakie słyszę o zdrowiu psychicznym, padają z ust medyków - wskazuje lekarka i dodaje, że z podobnymi przekonaniami mierzą się już studenci, którzy często pomimo przyznania racji, że doświadczają objawów depresji czy lęku, odmawiają formalnej pomocy, obawiając się konsekwencji na dalszej drodze w zawodzie.
- To, czego potrzebują osoby w kryzysie czy chorujące na choroby psychiczne, to współczucie – którego często nie znajdują w otoczeniu. Dzieje się tak często dlatego, że schorzenia psychiczne mogą wiązać się z dziwnymi zachowaniami, których nie rozumieją nie tylko chorzy, ale przede wszystkim ich bliscy i społeczeństwo, w którym żyją. Brak zrozumienia natury problemów psychicznych powoduje lęk, agresję ze strony otoczenia i sprawia, że sami pacjenci zaczynają się izolować. W efekcie ukrywanie zaburzeń psychicznych sprawia, że nie jesteśmy w stanie poznać ich natury – co nakręca spiralę niezrozumienia, braku sprawczości i stygmatyzacji- przyznaje lekarka.
Co dalej? Co zrobić, by sytuację pacjentów zmienić? "Musimy społecznie zrozumieć i zaakceptować to, że chorzy ci są takimi samymi pacjentami, jak ci, u których rozwija się nadciśnienie czy cukrzyca"
Zdaniem naszych rozmówczyń istotnym jest to, by cały czas uświadamiać społeczeństwo, że kryzys czy choroba psychiczna powinny być traktowane tak, jak inne choroby somatyczne.
- Musimy społecznie zrozumieć i zaakceptować to, że chorzy ci są takimi samymi pacjentami, jak ci, u których rozwija się nadciśnienie czy cukrzyca. Z punktu widzenia opieki systemowej znacznie lepiej dla pacjentów byłoby, gdyby w szpitalach wielospecjalistycznych mieli możliwość odbycia konsultacji psychiatrycznej - to niestety nie jest standardem, co również jest też formą systemowej stygmatyzacji zaburzeń. Obserwując system opieki nad tą grupą pacjentów, mam wrażenie, że w wielu przypadkach wieloprofilowe placówki nie chcą mieć ich pod opieką- mówi Anna Bazydło.
Z drugiej strony podejście do chorób psychicznych sprawia, że osoby w kryzysie psychicznym lub w chorobie bywają traktowani jak pacjenci drugiej kategorii. W efekcie trafiając do placówki monoprofilowej (szpitala psychiatrycznego) stają się niewidoczni dla całego systemu, np. chodzi o dostęp pacjentów do profilaktycznej mammografii czy kolonoskopii.
– Niestety system ochrony zdrowia często traktuje pacjentów chorych przewlekle na schorzenia psychiatryczne jako obywateli drugiej kategorii. Wrażliwość na kryzysy zdrowia psychicznego i umiejętność stawiania im czoła świadczy nie tylko o pojedynczych osobach, ale o „niedojrzałości systemu”, który często po prostu odwraca oczy, odsuwa problem od siebie i nie podejmuje się szukania rozwiązań- gorzko przyznaje lekarka.
Cytat na koniec
"Niestety system ochrony zdrowia często traktuje pacjentów chorych przewlekle na schorzenia psychiatryczne jako obywateli drugiej kategorii. Wrażliwość na kryzysy zdrowia psychicznego i umiejętność stawiania im czoła świadczy nie tylko o pojedynczych osobach, ale o „niedojrzałości systemu”, który często po prostu odwraca oczy, odsuwa problem od siebie i nie podejmuje się szukania rozwiązań"
Wykorzystane materiały
Rozmówcy:
- Anna Bazydło – lekarka, rezydentka w dziedzinie psychiatrii, związana z Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia w podwarszawskich Tworkach [link]
- Katarzyna Szczerbowska – osoba z doświadczeniem schizofrenii paranoidalnej, aktywistka na rzecz osób w kryzysie psychicznym, członkini Rady Fundacji eFkropka [link]
Komentarze i źródła:
- Materiał Gazeta.pl: [link]
Czas pracy nad materiałem: 12 godzin