"Powódź stulecia" w Niemczech. Nowa normalność w dobie zmian klimatu
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem powodzi w Niemczech. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Trudno na razie w pełni oszacować ogrom strat, wyrządzonych przez "powódź stulecia", która w ostatnim czasie nawiedziła Bawarię i Badenię-Wirtembergię na południu Niemiec
- Nawet trzy lata nie upłynęły jeszcze od „powodzi stulecia” w Nadrenii i dolinie rzeki Ahr w lipcu 2021 r., kiedy to zginęło 185 osób, a zniszczenia widoczne są do dziś. "Dlatego nie wolno lekceważyć zadania, jakim jest powstrzymanie zmian klimatu powodowanych przez człowieka"
- "Z jednej strony upały i susze, a z drugiej długo utrzymujące się obfite opady – to dwie strony tego samego medalu"
- Co dalej? Przestrzeń dla rzek i obowiązkowe ubezpieczenia? "Najpierw trzeba zwiększyć świadomość wśród ludzi, że nie można być już całkowicie pewnym, czy mój dom, gmina, miasto są bezpieczne na wypadek takich ekstremalnych zjawisk pogodowych"
Trudno na razie w pełni oszacować ogrom strat, wyrządzonych przez "powódź stulecia", która w ostatnim czasie nawiedziła Bawarię i Badenię-Wirtembergię na południu Niemiec
Po obfitych opadach deszczu, spowodowanych przez znany meteorologom groźny niż Vb na początku czerwca krytycznie wzrósł poziom wody w rzekach wokół Jeziora Bodeńskiego, na Renie i Dunaju.
Ratyzbona oraz Pasawa, w której spotykają się trzy rzeki – Dunaj, Inn i Ilz – ogłosiły stan klęski żywiołowej i spodziewają się wysokich strat wskutek podtopień. W Ulm poziom wody był wyższy niż w czasie poprzedniej "powodzi stulecia" w regionie w 1999 roku.
Ale największe spustoszenia spowodowały mniejsze rzeki, a nawet urokliwe na co dzień potoki przepływające przez niewielkie miejscowości. Zamieniły się w groźne żywioły, występując z brzegów, niszcząc infrastrukturę, domy i dobytek życia wielu ludzi. Zginęło co najmniej sześć osób, a ponad 20 jest zaginionych.
Reichertshofen w Górnej Bawarii jest jednym z tych miejsc, które najbardziej ucierpiały wskutek katastrofy powodziowej. Rzeka Paar wylała tam, gdzie wcześniej się to nie zdarzało, zerwała większość zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Zalana została m.in. stacja transformatorowa. W zeszły poniedziałek, 3 czerwca, ośmiotysięczną miejscowość odwiedzili kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Bawarii Markus Soeder. W czarnych kaloszach na nogach, stojąc po kostki w wodzie i szlamie, Scholz zapewniał powodzian o solidarności i wsparciu. Jego rząd, zrobi wszystko, co możliwe, by szybko udzielić niezbędnej pomocy - przekonywał.
Takie deklaracje kanclerz Niemiec musi składać ostatnio wyjątkowo często. Reichertshofen, jak Scholz sam zauważył, była już jego czwartą w ciągu roku wizytą w miejscu dotkniętym przez powódź. Zaledwie w połowie maja był u powodzian w Kraju Saary. Na przełomie 2023 i 2024 roku pod wodą znalazły się połacie Dolnej Saksonii i inne części północnych Niemiec.
Nawet trzy lata nie upłynęły jeszcze od „powodzi stulecia” w Nadrenii i dolinie rzeki Ahr w lipcu 2021 r., kiedy to zginęło 185 osób, a zniszczenia widoczne są do dziś. "Dlatego nie wolno lekceważyć zadania, jakim jest powstrzymanie zmian klimatu powodowanych przez człowieka"
Ta częstotliwość katastrof powodziowych jest „wskazówką, z czym mamy do czynienia” – mówił Scholz. – Trzeba zdać sobie sprawę, że teraz będzie wiele sytuacji, w których będziemy musieli zmagać się z katastrofami naturalnymi, szczególnie z powodziami – podkreślił. – Dlatego nie wolno nam lekceważyć zadania, jakim jest powstrzymanie zmian klimatu powodowanych przez człowieka – tłumaczył powodzianom.
Kanclerzowi wtórował chadecki premier Bawarii: – Nie ma ubezpieczenia „vollkasko” przeciwko zmianom klimatu – powiedział. – Wcześniej nie działo się tutaj nic takiego, dlatego nikt się z tym nie liczył. Musimy w Niemczech dużo mocniej poświęcić się ochronie klimatu, ale i dopasowaniu do klimatu – powiedział Soeder w zniszczonym przez wodę Reichertshofen.
"Powodzie stulecia”, ekstremalne zjawiska pogodowe i inne katastrofy naturalne będą zatem coraz częstsze, stając się nową normalnością w dobie kryzysu klimatycznego i na całym świecie. O tym od dawna mówią naukowcy, ekolodzy, a eksperci od planowania przeciwpowodziowego apelują o zwrot w polityce zagospodarowania przestrzeni, aby ograniczyć szkody wynikające z kataklizmów.
"Z jednej strony upały i susze, a z drugiej długo utrzymujące się obfite opady – to dwie strony tego samego medalu"
– Z jednej strony upały i susze, a z drugiej długo utrzymujące się obfite opady – to dwie strony tego samego medalu – mówi w rozmowie z jedennewsdziennie.pl Peter Hoffmann, meteorolog z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu.
Wyjaśnia mechanizm, który stoi za tymi zjawiskami: – W przeszłości główny wpływ na pogodę w Europie miał Atlantyk. A teraz widzimy, że to się zmienia. Coraz częściej z południowego Zachodu napływają do Europy upały i susze, a z drugiej strony masy zimnego powietrza docierają daleko na południe, aż do regionu śródziemnomorskiego, gdzie następnie mogą tworzyć się takie niże deszczowe – tłumaczy ekspert.
I wskazuje, że rosnące temperatury, czyli ocieplanie się klimatu, nad Europą oraz regionem śródziemnomorskim i Atlantykiem, potęgują to zjawisko: pozwalają na wchłonięcie większej ilości pary wodnej, która następnie jest uwalniana podczas ekstremalnych zjawisk pogodowych. Według fizyków powietrze cieplejsze o jeden stopień może wchłonąć o 7 proc. więcej wilgoci w postaci pary wodnej. – A jeśli w tej masie powietrza jest dużo deszczu i wilgoci, to te zdarzenia mogą być znacznie bardziej intensywne – dodaje.
Co dalej? Przestrzeń dla rzek i obowiązkowe ubezpieczenia? "Najpierw trzeba zwiększyć świadomość wśród ludzi, że nie można być już całkowicie pewnym, czy mój dom, gmina, miasto są bezpieczne na wypadek takich ekstremalnych zjawisk pogodowych"
Powstrzymywanie zmian klimatu, przede wszystkim poprzez ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, jawi się w tym kontekście również jako działanie przeciwpowodziowe. Odchodzenie od paliw kopalnych, transformacja energetyczna, rezygnacja z silników spalinowych i inne niepopularne, kosztowne działania mogą być skuteczne dopiero w dłuższej perspektywie. Na krótką metę eksperci radzą przystosowanie się do zmian klimatu, których już nie można cofnąć, na przykład: budowanie zbiorników retencyjnych wody deszczowej, zalesianie, drenaż, budowę grobli, ale także renaturyzację i poszerzanie rzek, aby zapewnić im więcej przestrzeni. Takie działania też często napotykają jednak opór m.in. ze strony właścicieli gruntów, rolników czy branży budowlanej. I również są kosztowne oraz długotrwałe.
– Najpierw trzeba zwiększyć świadomość wśród ludzi, że nie można być już całkowicie pewnym, czy mój dom, gmina, miasto są bezpieczne na wypadek takich ekstremalnych zjawisk pogodowych – mówi Peter Hoffmann. Jego zdaniem podnoszenie tej świadomości to zadanie m.in. rządzących.
Jednak szkód powodziowych bardzo trudno będzie uniknąć. – W wielu miejscach przez dziesięciolecia rozwijano infrastrukturę i budowano na obszarach w pobliżu rzek, o których sądzono, że nie są narażone na powódź stulecia. Ale teraz mamy inną sytuację klimatyczną. To oznacza, że powodzie stulecia występują dziś – w skrajnym przypadku – co roku, a statystycznie co 10 - 30 lat – dodaje.
Już dziesięć lat temu w Niemczech przyjęto „Narodowy Program Ochrony Przeciwpowodziowej”. Jednak jak dotąd zrealizowano stosunkowo niewiele. Według Federalnego Ministerstwa Środowiska tylko 15 procent projektów programu jest na etapie budowy, a większość – w fazie planowania albo opracowywania koncepcji. Zdaniem niemieckiej minister środowiska Steffi Lemke pilnie potrzebne są działania zapobiegawcze, jak naturalne tereny zalewowe i przeniesienie wałów przeciwpowodziowych. – Aby to osiągnąć, potrzebujemy również nowej ustawy o ochronie przeciwpowodziowej – powiedziała Lemke telewizji publicznej ARD.
W obliczu powodzi na południu Niemiec ponownie pojawiły się apele o wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia od czynników naturalnych. Według Niemieckiego Stowarzyszenia Ubezpieczeniowego tylko nieco ponad połowa wszystkich budynków mieszkalnych jest ubezpieczona od klęsk żywiołowych, takich jak powódź. Obecnie takie ubezpieczenie jest dobrowolne. Nie jest to temat nowy. Już po powodzi na Łabie w 2002 r. nad wprowadzeniem obowiązkowego ubezpieczenia od czynników naturalnych pracowała specjalna grupa robocza, ale od tego czasu nic się nie wydarzyło w tym kierunku. Temat ma być znów omawiany w Urzędzie Kanclerskim w połowie czerwca, kiedy to kanclerz Scholz spotka się z premierami krajów związkowych.
Cytat na koniec
"W wielu miejscach przez dziesięciolecia rozwijano infrastrukturę i budowano na obszarach w pobliżu rzek, o których sądzono, że nie są narażone na powódź stulecia. Ale teraz mamy inną sytuację klimatyczną. To oznacza, że powodzie stulecia występują dziś – w skrajnym przypadku – co roku, a statystycznie co 10 - 30 lat"
Wykorzystane materiały
Rozmówcy:
- dr Peter Hofmann, z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu [link]
Komentarze i źródła:
- Wywiad radia Deutschlandfunk z minister środowiska Niemiec Steffi Lemke [link]
- Analiza portalu telewizji publicznej ARD: "Mehr Wärme, mehr Wolken, mehr Regen" [link]
- Wywiad tygodnika „Der Spiegel” z szefem Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu Stefanem Rahmstorfem [link]
- Opracowanie Institute for Atmospheric and Climate Science [link]
Czas pracy nad materiałem: 12 godzin