czwartek, 10 sierpnia

"Oto główny powód naszego niskiego wskaźnika dzietności". Dlaczego w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci?

Mikołaj Fidziński / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem niskiego wskaźnika dzietności w Polsce. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • 290,9 tys. – tyle dzieci urodziło się w Polsce od lipca 2022 r. do czerwca 2023 r. To zdecydowanie mniej od choćby najbardziej pesymistycznych prognoz
  • Wybuch wojny w Ukrainie i wysoka inflacja zachwiała poczuciem bezpieczeństwa Polaków. "Zastanawiano się też, czy będzie zimą prąd, węgiel, ciepło”
  • Demografia to nie checklista – wszystko jest ze sobą związane, nie ma prostych rozwiązań. Są trudności w łączeniu pracy z opieką nad dziećmi i mniejszy dostęp do metody in vitro
  • Rozchodzenie się światów kobiet i mężczyzn widać w danych o bezdzietności. Odsetek kobiet w wieku 40 lat, które nie mają dziecka, zbliża się w Polsce do 30 proc. i bardzo mocno rośnie
  • Co dalej? Prawie nigdzie nie widać istotnego wzrostu wskaźnika dzietności. Kluczem do zrozumienia sytuacji są kwestie kulturowo-społeczne
następna sekcja

290,9 tys. – tyle dzieci urodziło się w Polsce od lipca 2022 r. do czerwca 2023 r. To zdecydowanie mniej od choćby najbardziej pesymistycznych prognoz

To najmniej w historii współczesnej polskiej statystyki. W XXI w. bywały lata z ponad 400 tys. urodzeń (2008–2010 i 2017), najgorszy jeszcze do niedawna był rok 2003 z ok. 351 tys. nowych dzieci. Od 2017 r., a szczególnie od 2020 r. liczby lecą jednak na łeb, na szyję: 355 tys. w 2020 r., 331 tys. w 2021 r., 305 tys. w 2022 r. W dodatku tę ostatnią liczbę nieco podniosły kobiety ciężarne z Ukrainy, polskich dzieci przyszło wtedy na świat ok. 290 tysięcy.

O kryzysie demograficznym w Polsce mówi się od lat i spadek liczby urodzeń nie powinien być dla nikogo szokiem. To pochodna choćby spadającej liczby kobiet w wieku rozrodczym (wg kryteriów Głównego Urzędu Statystycznego: 15–49 lat). Już jest ich mniej niż 8,7 mln, podczas gdy jeszcze w 2010 r. było ich ponad 9,5 mln, a na początku XXI w. – ponad 10 mln. Po pierwsze jednak te liczby były przewidywane od lat, a po drugie – poza imigracją do Polski nic nie da się z tym zrobić.

Liczby urodzeń są jednak gorsze od choćby najbardziej pesymistycznych prognoz sprzed kilku lat i wszystko wskazuje na to, że wcale nie są jeszcze na dnie. Od początku XXI w. tzw. współczynnik dzietności waha się gdzieś w granicach 1,22–1,45. [Współczynnik dzietności to wskaźnik ilości dzieci, jaką urodziłaby statystyczna kobieta w ciągu całego przewidzianego przez GUS okresu rozrodczego 15–49]

Nie dość, że wspomniany współczynnik nie chce nam rosnąć, to jeszcze od kilku lat ewidentnie pikuje. Spadł z 1,45 w 2017 r. do 1,26 w 2022 r., a jeśli liczby z pierwszej połowy obecnego roku (niecałe 140 tys. urodzonych dzieci) powtórzą się w drugim półroczu, to nasz współczynnik dzietności za cały rok 2023 jeszcze bardziej spadnie, w okolice wartości 1,2, czyli najniższej w historii. Mówiąc najogólniej: nie dość, że mamy coraz mniej kobiet w wieku rozrodczym, to jeszcze rodzą one coraz mniej dzieci. Dlaczego tak się dzieje?

następna sekcja

Wybuch wojny w Ukrainie i wysoka inflacja zachwiała poczuciem bezpieczeństwa Polaków. “Zastanawiano się też, czy będzie zimą prąd, węgiel, ciepło”

Wyjaśnień jest oczywiście mnóstwo i są one zarówno stałe, jak i związane konkretnie z ostatnimi latami, gdy szczególnie teraz – tak można podejrzewać – część par odwleka w czasie moment starania się o dziecko. Jak mówi Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia, decyzja o dziecku wymaga poczucia bezpieczeństwa na trzech poziomach: fizycznym, ekonomicznym i społeczno-relacyjnym. Przynajmniej z dwoma z nich mamy poważny problem. Najpierw była pandemia, potem wojna w Ukrainie i dwucyfrowa inflacja.

– Wybuch wojny w Ukrainie 24 lutego 2022 roku zachwiał poczuciem naszego bezpieczeństwa fizycznego. Nawet jak w Warszawie się tego nie czuje, to strach w mniejszych miejscowościach, szczególnie na wschodzie Polski, jest bardzo silny – mówi Kot.

Bezpieczeństwo ekonomiczne zostało z kolei zachwiane przez najwyższą w XXI w. inflację. – Gdy cofniemy się o dziewięć miesięcy, to inflacja rosła i nie wiedzieliśmy, czy zatrzyma się na 20, czy na 50 proc. Wielu polityków i ekspertów roztaczało wizje braku zimy bez prądu, węgla, ciepła. To wszystko zachwiało poczuciem bezpieczeństwa ekonomicznego - wyjaśnia dyrektor Instytut Pokolenia.

następna sekcja

Demografia to nie checklista – wszystko jest ze sobą związane, nie ma prostych rozwiązań. Są trudności w łączeniu pracy z opieką nad dziećmi i mniejszy dostęp do metody in vitro

Do tego oczywiście dochodzi szereg innych czynników, w tym bardziej „fundamentalnych”. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o obecne już przed 2020 r. u wielu młodych osób poczucie braku stabilności finansowej, ograniczenia mieszkaniowe czy problemy zdrowotne.

Część obserwatorów dodaje do tego obawy kobiet (i generalnie par) związane z zaostrzeniem prawa aborcyjnego, trudny dostęp do taniej procedury in vitro albo coraz mniejsze wsparcie babć i dziadków w opiece nad wnukami (co wynika m.in. z odległości i trwającej aktywności zawodowej).

Wiele mówi się też o trudnościach w łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dziećmi, a także o tzw. luce edukacyjnej i "rozchodzeniu się" w Polsce świata kobiet ze światem mężczyzn. Chodzi o to, że młode kobiety częściej niż mężczyźni wyjeżdżają do większych miast, m.in. na studia. Gdy jeszcze uwzględnić, że pary raczej tworzą się wśród osób o podobnym poziomie wykształcenia, mamy w Polsce – w uproszczeniu – kobiety z dyplomami w miastach i mniej wykształconych mężczyzn na prowincji.

następna sekcja

Rozchodzenie się światów kobiet i mężczyzn widać w danych o bezdzietności. Odsetek kobiet w wieku 40 lat, które nie mają dziecka, zbliża się w Polsce do 30 proc. i bardzo mocno rośnie

– To główny powód naszego niskiego wskaźnika dzietności. U nas trzecich i kolejnych dzieci rodzi się nawet więcej niż w wielu innych krajach Europy, ale zdecydowanie mniej tych pierwszych i drugich – zauważa Michał Kot.

Problem w tym, że demografia to nie checklista, którą można poprawiać, po prostu odhaczając kolejne punkty. Warto zauważyć, że w trakcie pandemii i po niej nieco upowszechniła się w Polsce praca zdalna, która może rodzicom dawać pewną elastyczność. Kilka miesięcy temu w życie weszły zmiany w Kodeksie pracy, których celem jest ułatwienie łączenia pracy z rodzicielstwem. Stopa bezrobocia w Polsce jest niemal najniższa w UE, przeciętne pensje rosły realnie (czyli szybciej od cen) nieprzerwanie od 9 lat (zmieniło się to dopiero w 2022 r., ale poprzedni trend powinien już powoli powracać).

Rząd może żonglować danymi, jak dużo powstaje żłobków, jak mocno obniża podatki rodzicom albo jak bardzo ich wspiera programami typu 500 Plus (od 2024 r. – 800 Plus), RKO (Rodzinny Kapitał Opiekuńczy) czy 300 zł na wyprawkę (a ostatnio dorzuca do rat kredytów mieszkaniowych). Ale skoku dzietności od tego nie ma. Bardzo możliwe bowiem, że po prostu ze względów obyczajowo-kulturowych (diametralnie) zmienić się tego nie da.

następna sekcja

Co dalej? Prawie nigdzie nie widać istotnego wzrostu wskaźnika dzietności. Kluczem do zrozumienia sytuacji są kwestie kulturowo-społeczne

– Gdy popatrzymy na przykłady krajów podobnych do nas czy nawet bogatszych, gdzie problem z czynnikami materialnymi jest mniejszy, to prawie nigdzie nie widać istotnego wzrostu wskaźnika dzietności – mówi Michał Kot i dodaje, że według niego kluczem do zrozumienia sytuacji są kwestie społeczno-kulturowe.

Choćby z danych CBOS wynika, że na poziomie deklaracji nasze aspiracje rodzicielskie wciąż są bardzo duże, natomiast dziś brak założenia rodziny nie jest już społecznie napiętnowany. – Tęsknota za założeniem rodziny jest wciąż bardzo mocna, ale jeśli ktoś ma z tym trudności, to ma poczucie, że można osiągnąć szczęście inaczej. Jest duża “konkurencja” na rynku możliwych ścieżek życia, alternatywnych wobec rodziny – przekonuje Kot.

To oczywiście żaden zarzut, to prostu życie. Mocniej niż kiedyś stawiamy na samorozwój, samorealizację, usamodzielnienie, tym samym odwlekając często w czasie moment założenia rodziny (choć aspiracje ku temu ciągle są). “Oczywiście wszyscy deklarują, że chcieliby mieć dzieci, ale z odpowiednim partnerem, który akceptowałby, że oboje rodziców powinni zajmować się dzieckiem i do pewnego stopnia poświęcać choćby swoją karierę zawodową” – mówił niedawno w rozmowie z „Obserwatorem Gospodarczym” prof. Paweł Strzelecki, zastępca dyrektora Instytutu Statystyki i Demografii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Michał Kot zwraca uwagę także na niedawne badania Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej. Wskazują one, że coraz większa grupa młodych ludzi nie zna w swoim otoczeniu szczęśliwej rodziny. – Trudno się dziwić, że tracą wiarę, że mogą taką szczęśliwą rodzinę założyć – kwituje ekspert.

następna sekcja

Cytat na koniec

"W naszych badaniach prowadzonych pod koniec 2022 roku dotyczących dzietności wybrzmiewały obawy o bezpieczeństwo, zwłaszcza wśród kobiet na ścianie wschodniej. Wiele rodzin było tam już spakowanych, żeby w razie czego móc szybko uciekać. To się mocno wzmogło po eksplozji rakiety w Przewodowie w listopadzie ub.r. Prawdopodobnie te obawy znikną, jeśli zakończy się wojna w Ukrainie. Ale na razie ona się toczy, mamy niepokojące sygnały z Białorusi związane z Grupą Wagnera, więc dane za dziewięć miesięcy będą według mnie równie złe co obecnie, jeśli nie jeszcze gorsze"

Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia [link]

Komentarze i źródła:

  • Dane GUS o urodzeniach w I półroczu 2023 r. [link]
  • Dane GUS o urodzeniach, współczynniku dzietności i liczbie kobiet w wieku rozrodczym: [link]
  • Raport „Czy zwiększenie dzietności w Polsce jest możliwe?” [link]
  • „Demografia Polski najgorsze ma dopiero przed sobą” – rozmowa z prof. Pawłem Strzeleckim [link]
  • Raport CBOS „Bariery zamierzeń prokreacyjnych” [link]
  • Monografia „Uwarunkowania dzietności” [link]
  • Raport Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej „Młodzież w niestabilnym świecie” [link]

Czas pracy nad materiałem: 10 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!