wtorek, 15 sierpnia

O jeden pucz za daleko. Czy możliwe jest porozumienie z juntą w Nigrze?

Michał Żakowski / Radio 357

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się sytuacją na kontynencie afrykańskim po zamachu stanu w Nigrze. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Junta w Nigrze chce rozmów z przywódcami wspólnoty państw Afryki Zachodniej (ECOWAS). Jednocześnie ogłasza, że postawi przed sądem obalonego prezydenta Mohameda Bazouma.
  • Kim jest emir Kano? To honorowy tytuł związany z nieistniejącym państwem sprzed czasów kolonialnych
  • Znaczna część wojskowych – czyli Gwardii Prezydenckiej, która obaliła prezydenta Bazouma – należy do ludu Fulanów. Także duża część nowego rządu wywodzi się z tego ludu.
  • Kłopoty ECOWAS. Po przewrocie w Nigrze ta będąca dumą zachodnioafrykańskich polityków organizacja znalazła się w poważnych tarapatach
  • Pucz w Nigrze jest szeroko omawiany w mediach tego regionu Afryki. Padają pytania, jakim cudem kolejnym wojskowym udaje się obalić demokratycznie wybranych przywódców
  • Co dalej? W Nigrze większość społeczeństwa stanowią młodzi ludzie żyjący w biedzie i bez widoków na pracę. Przykład Burkina Faso, które w 40 proc. kontrolują terroryści, jest dla Niamey ostrzeżeniem
następna sekcja

Junta w Nigrze chce rozmów z przywódcami wspólnoty państw Afryki Zachodniej (ECOWAS). Jednocześnie ogłasza, że postawi przed sądem obalonego prezydenta Mohameda Bazouma

Odsuniętego prezydenta czeka oskarżenie o zdradę i narażanie bezpieczeństwa kraju. Szef junty wojskowej skarży się, że kraje ECOWAS nałożyły sankcje i ogłosiły gotowość do interwencji zbrojnej bez konsultacji z nowymi władzami Nigru. Dużą rolę w przekonaniu puczystów do rozmów odegrali duchowni i przedstawiciele ludu Fulani, w tym Nigeryjczyk Muhammadu Sanusi znany jako były emir Kano.

Lista przywódców i polityków, którym nie udały się rozmowy z liderami nigerskiej junty, jest długa. W stolicy kraju, Niamey, była już zastępczyni amerykańskiego sekretarza stanu Victoria Nuland. Nie spotkała się z przywódcą puczystów generałem Abdourahmane’em Tchianim. Tenże wojskowy w ostatniej chwili zabronił również przylecieć do Nigru delegacjom ECOWAS, Unii Afrykańskiej (AU) i ONZ.

Jako pierwszego junta wojskowa przyjęła Muhammadu Sanusiego II, byłego emira miasta Kano. Zdjęcie Sanusiego siedzącego obok przywódcy puczu generała Tchianiego pojawiło się w mediach społecznościowych za sprawą nigeryjskiej gazety “Vanguard”. Data publikacji jest symboliczna – ten sam dzień, w którym delegacje ECOWAS, Unii Afrykańskiej i ONZ zostały odprawione z kwitkiem z lotniska po stanowczej odmowie buntowników z Nigru.

Dlaczego więc Sanusiemu udało się spotkać z nigerską juntą? Łącząca Nigerię i Niger wspólnota etniczna i religijna okazuje się ważniejsza niż wyznaczone w czasach kolonialnych granice państwowe. I dlatego to właśnie z nim, przywódcą religijnym poważanym w swoich klanach i szerszej społeczności, wiązane są nadzieje na pokojowe zakończenie konfliktu.

następna sekcja

Kim jest emir Kano? To honorowy tytuł związany z nieistniejącym państwem sprzed czasów kolonialnych

Muhammadu Sanusi nie jest już emirem, ale to, że nim był, dodaje mu jeszcze więcej powagi i szacunku wśród polityków, przywódców religijnych i zwykłych ludzi z tej części Afryki. Zyskał sobie ogromne uznanie uczciwością w zarządzaniu nigeryjskim bankiem centralnym – ujawnił przekręt finansowy ze sprzedaży ropy naftowej i powiadomił o „zniknięciu” 20 mld dolarów, za co został zwolniony z funkcji prezesa banku.

– Sanusi jest także przywódcą wpływowego w tym regionie Afryki muzułmańskiego bractwa sufich Tydżianija. Dla niego zarówno Niger, jak i Nigeria są niemal domem, a jego inicjatywa jest próbą zapobieżenia bratobójczej walce – zwraca uwagę Jędrzej Czerep z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Sanusi jest ponadto prezesem Tabital Pulaaku, organizacji działającej w społecznościach ogromnie wpływowego ludu Fulanów, który zamieszkuje Afrykę Zachodnią, w tym Niger i Nigerię. I tu znajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego to Sanusi mógł swobodnie rozmawiać z gen. Abdourahmane’em Tchianim oraz innymi przywódcami puczu i powołanych przez wojsko nowych władz.

następna sekcja

Znaczna część wojskowych – czyli Gwardii Prezydenckiej, która obaliła prezydenta Bazouma – należy do ludu Fulanów. Także duża część nowego rządu wywodzi się z tego ludu

Rząd ogłoszony przez buntowników ma już nowego premiera, a wokół niego pojawiają się kolejni politycy.

– Fulanie zamieszkują między innymi tereny południowego Nigru i północnej Nigerii. Dla nich jakakolwiek interwencja zbrojna oznacza tak naprawdę wojnę domową. I dlatego mieszkańcy oraz muzułmański establishment religijny w północnej Nigerii sprzeciwiają się jakiejkolwiek akcji wojskowej na tym terytorium – tłumaczy Jędrzej Czerep. – To nie do przyjęcia również dla innych sąsiedzkich społeczności ludu Fulanów, Hausa czy bractw muzułmańskich wokół Nigru – dodaje.

Z tego powodu prezydent Nigerii nie dostał wsparcia we własnym kraju. Parlament nie udzielił zgody na wysłanie wojsk nigeryjskich do Nigru. A to tylko jeden z problemów związanych z akcją zbrojną przeciwko juncie w Niamey. Przywódcy innych państw – Senegalu, Wybrzeża Kości Słoniowej i Beninu – ogłaszają co prawda gotowość do interwencji, ale również spotkali się z oporem wewnętrznym.

Do gen. Tchaniego przyjechał z północnej Nigerii szejk Balalau (Abdullahi Bala Lau), najważniejszy sunnicki duchowny. I to on przekazał wolę nigerskiego wojskowego do otwartych rozmów bezpośrednich. Miejsce i data spotkania wciąż pozostają do ustalenia. No i najważniejsze: czy ECOWAS nadal będzie żądał przywrócenia na stanowisko Mohameda Bazouma?

następna sekcja

Kłopoty ECOWAS. Po przewrocie w Nigrze ta będąca dumą zachodnioafrykańskich polityków organizacja znalazła się w poważnych tarapatach

Jeden z senegalskich dyplomatów bardzo trafnie ocenił, że to o jeden pucz za dużo. Zwłaszcza jeśli przyjrzymy się losowi obalonego prezydenta Bazouma. Przedwcześnie cieszono się, że wylądował tylko w areszcie domowym i nawet kontaktuje się z dziennikarzami “Washington Post”. Ostrzeżenie najprawdopodobniej wypuścili sami puczyści: jeśli nastąpi atak na Niger, to Bazoum zginie. O takiej groźbie zachodni dyplomaci mówili dziennikarzom agencji Associated Press.

Osiem przewrotów wojskowych, w większości w krajach należących do ECOWAS – oto bilans ostatnich trzech lat w Afryce. Po dwa pucze udało się przeprowadzić w Mali i Burkinie Faso. W kręgu państw zdestabilizowanych zamachami stanu znalazł się również Sudan (niebędący członkiem organizacji), kolejne państwo w pasie ciągnącym się od Oceanu Atlantyckiego po Morze Czerwone. Na ironię zakrawa fakt, że jest to mniej więcej trasa pasa ekologicznego, zaprojektowanego w związku ze zmianami klimatycznymi w Afryce.

Ogłoszony w stolicy Burkiny Faso, Wagadugu, tzw. Wielki Zielony Mur Sahary i Sahelu miał pomóc z odwiecznymi bolączkami dręczącymi zwykłych mieszkańców: zapobiegać suszy i pustynnieniu całych połaci tego regionu. Teraz w mediach zamiast zielonego muru pojawia się termin zwiastujący kolejne kłopoty dla pasterzy i rolników: pas przewrotów wojskowych.

Dostrzegają to również politycy, choćby prezydent Nigerii Bola Tinubu. Dla nich pucz w Nigrze oznacza groźbę kolejnych rewolt wojskowych. Stąd parcie na interwencję sił szybkiego reagowania. Pytanie brzmi, kto w Nigrze jest w stanie poprzeć taką interwencję? Zdjęcia z tego kraju wskazują na szybsze przybycie najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera niż przeciwnych nowym władcom w Niamey żołnierzy z państw ECOWAS.

Zwolennicy obalonego i aresztowanego Bazouma przebywają w ukryciu. Wiadomo, że powstała Rada Oporu pod wodzą byłego tuareskiego rebelianta Rhissy Ag Bouli. Nie jest to informacja dająca nadzieję na pokój, bo Tuaregowie słyną z długotrwałych dążeń do powołania własnego państwa. Pytanie, czy pod pozorem sojuszu nie zechcą teraz rozpocząć swojej gry o wszystko. Poza tym nie są w Nigrze liczną społecznością i nie mogą reprezentować całego kraju.

następna sekcja

Pucz w Nigrze jest szeroko omawiany w mediach tego regionu Afryki. Padają pytania, jakim cudem kolejnym wojskowym udaje się obalić demokratycznie wybranych przywódców

Podczas debaty w ghańskiej stacji Pan African Television jeden z jej uczestników mocno skrytykował polityków państw Afryki za to, że demokrację traktują wyłącznie jako narzędzie do organizowania im wyborów.

Abdallah Abubakari jest znanym intelektualistą i politykiem w Afryce Zachodniej. Jego wypowiedź krąży w internecie i jest szeroko komentowana. Także w zaskakujący sposób: “Chcemy przewrotu w Ghanie” – napisał jeden z internautów, odnosząc się do krótkiej analizy Abubakariego. “Te masy, które wybierają rządy, liczą na poprawę warunków życia i zyskają większą godność w społeczeństwie. Tak się nie dzieje, więc jeśli wojsko chwyta za broń przeciwko demokratycznie wybranym władzom, to ci sami ludzie są już na tyle wściekli, że wspierają puczystów, prześladując ich przeciwników” – mówił podczas debaty na żywo Abubakari.

Według tego ghańskiego polityka dotyczy to przewrotów w Burkinie Faso, Mali, Gwinei i teraz w Nigrze. Co więcej, przewodniczący ECOWAS-owi prezydent Nigerii ma także problemy wewnątrz kraju – jego decyzja o wycofaniu dotacji paliwowych wywołała skok cen i wściekłość Nigeryjczyków.

następna sekcja

Co dalej? W Nigrze większość społeczeństwa stanowią młodzi ludzie żyjący w biedzie i bez widoków na pracę. Przykład Burkina Faso, które w 40 proc. kontrolują terroryści, jest dla Niamey ostrzeżeniem

Rzeczywistość Afryki to demografia i statystyki mówiące, że 77 proc. mieszkańców kontynentu to ludzie poniżej 35. roku życia. W Nigrze to lwia część społeczeństwa, która żyje w biedzie i bez nadziei na pracę. Kraj ten ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń.

Tak wygląda scenariusz na zasilanie szeregów niezwykle aktywnych w Afryce Zachodniej i na Sahelu dżihadystów – radykalnych grup islamskich spod znaku Al Kaidy, Boko Haram czy Państwa Islamskiego. Ich brutalne akcje choćby w Burkinie Faso, morderstwa, gwałty i palenie wsi spowodowały w 2019 r. najszybciej narastający kryzys migracyjny – z jednej części kraju do drugiej uciekło prawdopodobnie ok. miliona ludzi.

Do tej pory Niger był tym krajem, który z pomocą Francji i Stanów Zjednoczonych skutecznie radził sobie na wojnie z terrorystami. Teraz słabość państwa po przewrocie może zostać bezlitośnie wykorzystana, a ostrzeżeniem jest tu przykład Burkiny Faso dwa lata po przewrocie wojskowym. 40 proc. terytorium wspomnianego kraju kontrolują terroryści z Państwa Islamskiego i Al Kaidy i nie ma możliwości, by w przyszłym roku zorganizować burkińskie wybory. A przecież to jedyna nadzieja na powrót władz cywilnych i odsunięcie wojska od władzy.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Fulanie zamieszkują między innymi tereny południowego Nigru i północnej Nigerii. Dla nich jakakolwiek interwencja zbrojna oznacza tak naprawdę wojnę domową. I dlatego mieszkańcy oraz muzułmański establishment religijny w północnej Nigerii sprzeciwiają się jakiejkolwiek akcji wojskowej na tym terytorium:

Jędrzej Czerep z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM)

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Jędrzej Czerep, koordynator programu Bliski Wschód i Afryka PISM [link]

Komentarze i źródła:

  • BBC, Paul Melly, analiza [link]
  • Deutsche Welle: wywiad z nowym premierem Nigru [link]
  • Materiał AfricaNews [link]
  • The Guardian Today in Focus [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!