Pomoc humanitarna nad przepaścią. Potrzeby nigdy nie były tak wielkie
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem brakiem wystarczających środków na finansowanie pomocy humanitarnej. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Różnica między potrzebami a dostępnymi środkami nigdy nie była tak wielka. Wojna w Ukrainie to największy w tej chwili konflikt międzynarodowy. “Ale mamy najwięcej czynnych konfliktów od II wojny światowej”
- W wielu przypadkach to na kraje i tak w trudnej sytuacji spada ciężar pomocy. “Na przykład uciekający z Sudanu trafiają do Czadu, Etiopii, które same mierzą się z kryzysami humanitarnymi”
- Wojna w Ukrainie spowodowała skierowanie ogromnych środków na pomoc - a nowe się nie pojawiły
- Zmienia się myślenie o pomocy humanitarnej. Wsparcie ma być długofalowe, a nie tylko doraźne. “Międzynarodowe organizacje starają się korzystać z wiedzy lokalnych partnerów”
- Co dalej? Rosnąca różnica między potrzebami a dostępnymi pieniędzmi będzie prowadzić nie tylko do cierpienia ludzi dotkniętych kryzysami, ale też pogłębienia nierówności między krajami i regionami
Różnica między potrzebami a dostępnymi środkami nigdy nie była tak wielka. Wojna w Ukrainie to największy w tej chwili konflikt międzynarodowy. “Ale mamy najwięcej czynnych konfliktów od II wojny światowej”
Co roku ONZ publikuje dokument, w którym prognozuje, jakie środki będą potrzebne na pomoc humanitarną w różnych częściach świata. Prawie zawsze koszty na kolejny rok są większe niż na wcześniejszy. Ale jeszcze nigdy w historii przepaść między potrzebami a dostępnymi środkami nie była tak wielka, jak w tym roku. Potrzeby puchną m.in. przez rosyjską inwazję na Ukrainę i skutki zmiany klimatu, ale jednocześnie wraz z inflacją rosną koszty samej pomocy.
Według szacunków ONZ w tym roku pomocy humanitarnej będzie potrzebować co najmniej 339 milionów ludzi - o 25 proc. więcej niż rok wcześniej. 220 milionów nie ma wystarczającego dostępu do pożywienia, w tym 45 milionom grozi skrajny głód. Rekordowa jest liczba uchodźców i osób wysiedlonych - 103 miliony.
Wojna w Ukrainie to największy w tej chwili konflikt międzynarodowy. - Ale teraz mamy najwięcej czynnych konfliktów od II wojny światowej - zwraca uwagę Helena Krajewska, rzeczniczka PAH - w Sudanie nadal trwa konflikt, o którym u nas nie mówi się wiele, ale cierpią z jego powodu miliony ludzi.
Zmiana klimatu napędza klęski we wszystkich częściach świata. Jednak niektóre z najgorszych skutków są widoczne w miejscach będących i w tak trudnej sytuacji, jak Róg Afryki, Bliski Wschód czy Ameryka Środkowa. Do tego kraje mniej zamożne są gorzej przygotowane na radzenie sobie z suszą, powodziami czy falami upałów. Adaptacja do nowych warunków to ogromne koszty, a czasem i tak może być niewystarczająca. Według nowych szacunków już w tym stuleciu ponad trzy miliardy ludzi mogą mieszkać w obszarach, które staną się zbyt gorące do normalnego życia.
W wielu przypadkach to na kraje i tak w trudnej sytuacji spada ciężar pomocy. “Na przykład uciekający z Sudanu trafiają do Czadu, Etiopii, które same mierzą się z kryzysami humanitarnymi”
Większość środków na pomoc humanitarną pochodzi z państw rozwiniętych oraz grup takich jak Unia Europejska. Ale w wielu przypadkach to kraje rozwijające się lub dotknięte innymi kryzysami muszą radzić sobie ze wspieraniem potrzebujących na miejscu.
- Na przykład uciekający z Sudanu trafiają do Czadu, Etiopii lub Sudanu Południowego, które same mierzą się z kryzysami humanitarnymi. W przypadku konfliktów ludzie uciekają przede wszystkim do sąsiednich krajów i to one - nawet jeśli nie są na to przygotowane - zostają obciążone kryzysami - mówi Krajewska.
Krajem goszczącym obecnie największą liczbę uchodźców jest Turcja. W tym roku kryzysy nałożyły się tam na siebie, gdy potężne trzęsienie ziemi zdewastowało właśnie południowy wschód kraju, gdzie mieszka większość uchodźców z Syrii. Z kolei w Libanie, gdzie uchodźcy stanowią nawet 1/4 populacji, pogłębia się zapaść gospodarcza.
Sudan Południowy dopiero podnosi się z trwającej do początku 2020 roku wojny domowej, a teraz przybywają tam tysiące ludzi z ogarniętego nowym konfliktem Sudanu. - To potęguje potrzeby, które i tak są ogromne. Część środków idzie na pomoc uchodźcom, bo to pilna sytuacja i oni nie mogą czekać. Ale mieszkańcy też nie mogą czekać - 76 proc. potrzebuje pomocy humanitarnej. Nie mogą czekać też mieszkańcy innych krajów regionu, jak Somalia, gdzie trwa ostra susza. I dotknięci wojną mieszkańcy Ukrainy też nie mogą czekać. A donatorzy mają ograniczone środki i uwagę - mówi David Odee, szef biura PAH w Sudanie Południowym.
Polska jest mocno zaangażowana we wsparcie Ukrainy. Ale jeszcze przed 2022 rokiem nasze wsparcie potrzebujących poza Europą było skromne, a w tej chwili niemal zniknęło. Środki na pomoc humanitarną dla polskich organizacji są co roku przyznawane w konkursie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W ostatnim wybrano tylko dwa projekty w Afryce i na Bliskim Wschodzie oraz osiem w Ukrainie. - To potwierdzenie tendencji, którą widzimy od ubiegłego roku, tak w Polsce, jak i za granicą. Globalne Południe staje się coraz bardziej zapomniane, także przy podziale wsparcia humanitarnego - mówi Krajewska. PAH nie otrzymała w tym roku środków MSZ na żaden projekt pomocy humanitarnej czy rozwojowej.
Na 2021 rok MSZ przyznało w konkursach 9,5 mln zł na projekty m.in. w Jemenie czy Iraku. W 2023 suma środków wynosiła 10,7 mln, ale z tego tylko 2 mln trafi do krajów innych niż Ukraina. Od lat te wydatki na pomoc humanitarną spadają, a Polska przeznacza tyle, ile musi - w ramach składek do UE i organizacji międzynarodowych.
Wojna w Ukrainie spowodowała skierowanie ogromnych środków na pomoc - a nowe się nie pojawiły
ONZ pokazuje nie tylko to, jaka jest różnica między potrzebami a finansowaniem globalnie, ale też w poszczególnych krajach i regionach. I są takie, gdzie zapewnione jest 70-80 proc. potrzeb oraz takie, gdzie dostępnych było jedynie 20-30 proc. środków na pomoc. - Te różnice widać od lat, a teraz tylko pogłębiły się po skierowaniu środków na Ukrainę. Oczywiście potrzeby tam są ogromne, ale niesienie pomocy nie może odbywać się kosztem innych krajów - mówi Helena Krajewska.
Trendem, który obserwują organizacje pomocowe, jest kierowanie pieniędzy na “nowe” kryzysy, podczas gdy miejsca z wieloletnimi problemami popadają w zapomnienie. - Na przykład region Rogu Afryki mierzy się z suszą najgorszą od 40 lat, a w tym roku uzyskano tylko 1/3 środków na pomoc humanitarną - mówi rzeczniczka PAH. Paradoksalnie - zwraca uwagę Krajewska - przed 2022 rokiem w podobnej sytuacji była Ukraina, gdzie konflikt na wschodzie kraju był “zapomnianą” wojną i nie trafiały tam wystarczające środki.
Odpływ środków widać wyraźnie w miejscach takich jak Sudan Południowy, gdzie przez konflikt, brak rozwoju oraz skutki zmiany klimatu potrzeby są ogromne. - Finansowanie pomocy w Sudanie Południowym już przed pandemią COVID-19 było niewystarczające, a od 2020 roku środki zostały jeszcze bardziej ograniczone. Pandemia mocno w nas uderzyła. A w ubiegłym roku wybuch wojny w Ukrainie jeszcze pogorszył sprawę. Znów obcięto środki, bo dużo pomocy skierowano na Ukrainę - mówi David Odee - Od międzynarodowych agencji coraz częściej słyszymy, że mają środki tylko na pomoc w regionach w najgorszej sytuacji lub w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, np. skrajnego głodu. Organizacje zamykają swoje biura, placówki medyczne. Mniejsze organizacje wycofują się z krajów, w których działały od lat.
Zmienia się myślenie o pomocy humanitarnej. Wsparcie ma być długofalowe, a nie tylko doraźne. “Międzynarodowe organizacje starają się korzystać z wiedzy lokalnych partnerów”
W ostatnich latach nie tylko narastają kryzysy i skala potrzeb, ale też zmienia się podejście do pomocy humanitarnej. Musi ona dostosowywać się nie tylko do coraz wyraźniejszego niedofinansowania, ale też chronicznych kryzysów - bo na przykład skutki zmiany klimatu w najlepszym wypadku z nami pozostaną, a w najgorszym będą się tylko pogłębiać. Dlatego np. dostarczanie żywności do regionu, który rokrocznie dotyka susza, staje się rozwiązaniem nie do utrzymania.
Krajewska mówi, że międzynarodowe organizacje starają się częściej korzystać z wiedzy i doświadczenia lokalnych partnerów. Częściej stawiają też na długofalowe projekty niż jedynie doraźną pomoc - choć czasami także ta jest niezbędna w przypadku nagłych kryzysów. Na przykład w Kenii czy Madagaskarze PAH pomaga zapewnić dostęp do wody, co nie tylko pozwala np. uniknąć wielokilometrowych wypraw z baniakami, ale też uprawiać ogrody warzywne. W ten sposób dana społeczność sama zabezpiecza się żywieniowo, co bez dostępu do wody nie byłoby niemożliwe.
- Z kolei w Somalii pomagamy zabezpieczać się przed powodziami, umacniać brzegi rzek, budować kanały i śluzy. I gdy przyjdzie ulewny deszcz, to w ten sposób unikniemy katastrofalnej powodzi, która rodziłaby nowe pilne potrzeby - mówi rzeczniczka PAH.
Oczywiście takie podejście nie zawsze działa, bo często kryzysy mają podłoże polityczne - i nie będą zakończone bez politycznego rozwiązania. Uchodźcy z Syrii mogliby - ze wsparciem - odbudowywać swój kraj i swoje życie, ale wielu boi się wrócić do kraju rządzonego przez Baszara Al-Asada i wciąż częściowo pogrążonego w wojnie.
Co dalej? Rosnąca różnica między potrzebami a dostępnymi pieniędzmi będzie prowadzić nie tylko do cierpienia ludzi dotkniętych kryzysami, ale też pogłębienia nierówności między krajami i regionami
Widząc, że kraje rozwinięte są w stanie zmobilizować pieniądze na jeden kryzys, ale nie na inne, może też mieć konsekwencje polityczne. Już w ubiegłym roku pojawiły się głosy krytyki za to, że Zachód wspiera Ukrainę, ale odwraca się od potrzeb innych państw (w tym nieraz takich, gdzie wcześniej przyczyniał się do kryzysów, jak Irak).
Warunkiem koniecznym do niesienia skutecznej pomocy jest pokój i stabilizacja. - W Sudanie Południowym ogromna część ludzi jest w ruchu, co utrudnia np. rozwój rolnictwa w danej społeczności. W sezonie deszczowym ludzie uciekają przed powodziami i na przykład porzucają zbudowane studnie. W sezonie suchym dochodzi do konfliktów i kradzieży bydła, więc nawet jeśli coś posiadali, to muszą zaczynać od zera - relacjonuje Odee.
A mierzące się z brakiem środków organizacje i agencje coraz częściej mówią, że nie są w stanie wyręczać rządów w zapewnieniu potrzeb takich jak opieka zdrowotna, edukacja czy rozwój rolnictwa. Ale coraz częściej szukają też “zrównoważonych” metod pomocy, tak aby raz wydane pieniądze zapewniały np. żywność czy dostęp do wody na stałe.
Takie podejście do pomocy może być coraz bardziej potrzebne wraz z rosnącymi potrzebami. Bez zatrzymania zmiany klimatu i skutecznej adaptacji można spodziewać się częstszego niszczenia upraw przez ekstremalną pogodę, mniejszego dostępu do jedzenia i wody, a w konsekwencji rosnącej skali głodu i ubóstwa. Coraz głośniej będą wybrzmiewać apele o stworzenie tzw. funduszu strat i szkód, który ma zapewniać środki krajom dotkniętym skutkami zmiany klimatu.
Jeśli Globalna Północ (która jednocześnie najbardziej przyczynia się do postępu globalnego ocieplenia) nie będzie chętna do zasilenia funduszu, stanie się to kolejną osią sporu z mniej zamożnymi krajami Globalnego Południa. Ostrych dyskusji można spodziewać się już na tegorocznym szczycie klimatycznym COP28 w grudniu.
Cytat na koniec
"Jeżeli nie zmienimy myślenia o tym, jak wspierać globalne południe długofalowo, a nie tylko co jakiś czas, kiedy wydarzy się jakaś większa katastrofa przykuwająca naszą uwagę, to niestety będziemy mieli do czynienia z ogromnymi kryzysami już za kilka lat"