Frankowicze mieli dostać "kredyt za darmo". Wielu z nich czeka walka od nowa
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią kredytów frankowych. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Wygrana w sądzie niektórym frankowiczom może nic nie dać. Na tych, którzy zaciągnęli kredyt w Getin Noble Banku (GNB), padł blady strach
- Mamy bezlitosne prawo upadłościowe. Kluczowe jest oświadczenie "o potrąceniu zapłaconych rat kredytu". Pieniędzy, jak to przy upadłościach często bywa, nie starczy dla wszystkich
- Frankowicze są jak gorący ziemniak dla rządu. Ponad 100 tys. spraw czeka na rozstrzygnięcie. "Nie sądzę, aby polskie sądy były przygotowane na takie wolumeny"
- Co dalej? Klienci Getin Banku nie mogą liczyć na odzyskanie pieniędzy. "W najtrudniejszej sytuacji są kredytobiorcy, którzy nadpłacili kredyt"
Wygrana w sądzie niektórym frankowiczom może nic nie dać. Na tych, którzy zaciągnęli kredyt w Getin Noble Banku (GNB), padł blady strach
Frankowicze masowo wygrywają z bankami sprawy w sądach. I albo je unieważniają, albo uwalniają frankowiczów od rat, uznając, że ci swoje już spłacili. Często nakazują też bankom zwrot "nadpłaconych" pieniędzy. Klienci Getin Noble Banku na odzyskanie pieniędzy nie mają już raczej szans. A i uwolnienie od rat może być znacznie trudniejsze niż w przypadku innych frankowiczów.
Na frankowiczów, którzy zaciągnęli kredyt w Getin Noble Banku (GNB), padł blady strach. "Dziecko" Leszka Czarneckiego to bankrut. Na skutek decyzji Komisji Nadzoru Finansowego uznano, że GNB nie może dalej działać na rynku. Bank podzielono. Wszystko, co cenne i zdrowe, przeniesiono do nowego VeloBanku, a to, co zgniłe i problematyczne, pozostało w Getinie. A ponieważ bank, który składa się głównie z toksycznych kredytów frankowych, jest niesprzedawalny, nie mogło się skończyć inaczej niż oficjalną upadłością. Tę ogłoszono 19 lipca.
Bankructwo Getin Banku jest problemem dla każdego frankowicza. Bez względu na to, czy pokornie spłacał raty, czy zaprzestał ich uiszczania, uznając swoją umowę za nieważną, czy sam zdecydował się na pozwanie banku w sądzie. Każdy frankowicz musi bowiem zgłosić swoją wierzytelność syndykowi. Termin na bezpłatne wykonanie tej czynności minął 21 sierpnia. Formalności wciąż można dokonać, jednak już za opłatą, która wynosi ponad 1 tys. zł. I chociaż kwota wydaje się wysoka, może być kroplą w oceanie wydatków, który rośnie przed frankowiczami. Szczególnie, jeśli chcą aktywnie walczyć o uwolnienie się od umowy, która zgodnie z orzeczeniami eurotrybunału sprawiedliwości (TSUE) jest najprawdopodobniej nieważna.
Mamy bezlitosne prawo upadłościowe. Kluczowe jest oświadczenie "o potrąceniu zapłaconych rat kredytu". Pieniędzy, jak to przy upadłościach często bywa, nie starczy dla wszystkich
Dlaczego? Bez względu na to, czy ktoś już pozwał bank, czy dopiero zamierza to zrobić, jest w dość podobnej sytuacji. Nawet uzyskanie korzystnego wyroku nie gwarantuje uwolnienia od płacenia rat (o ile nie jest to wyrok prawomocny). Wszystkie postępowania zostały zawieszone. Teraz trzeba grać według reguł prawa upadłościowego. I czekać – być może kilka lat – na samo tylko ustalenie przez syndyka, kto jest winien pieniądze i komu. To właśnie dlatego wraz ze zgłoszeniem swojej wierzytelności frankowicze muszą złożyć jeszcze jeden świstek: oświadczenie "o potrąceniu zapłaconych rat kredytu". To kluczowy dokument. W skrócie chodzi o to, że musimy zasygnalizować syndykowi, że wpłaciliśmy określoną kwotę na rzecz udzielonego nam kredytu. Kto tego zaniecha, musi się liczyć z tym, że kredyt będzie spłacać od nowa.
Nieważność umów, które podsuwał do podpisania klientom Getin, wydaje się o tyle oczywista, że według danych z 2021 r. bank przegrywał 98 proc. spraw. Oficjalne bankructwo banku wywraca jednak stolik do góry nogami. Wiele z 9,5 tys. osób, które złożyły pozew, musi się przygotować, że walkę trzeba zacząć niemal od nowa. Tym razem przeciwnikiem będzie już syndyk.
W największym kłopocie są ci, którzy liczyli, że w wyniku pozwu bank zwróci im niesłusznie nadpłacone środki. Pieniędzy, jak to przy upadłościach często bywa, nie starczy dla wszystkich. W nieco lepszej sytuacji są ci, którzy mają w garści wyrok unieważniający kredyt, spłacili już kapitał i najbardziej zależy im na tym, by co miesiąc nie musieć wpłacać na konto syndyka sporych pieniędzy. I tu upadłość to spora kłoda rzucona pod nogi kredytobiorców. Klienci Getin Banku mieli bowiem prawo, by składając pozew, zażądać od sądu zabezpieczenia w postaci zawieszenia rat. Prawo upadłościowe takiej możliwości nie daje.
Frankowicze są jak gorący ziemniak dla rządu. Ponad 100 tys. spraw czeka na rozstrzygnięcie. "Nie sądzę, aby polskie sądy były przygotowane na takie wolumeny"
A co z pozostałymi frankowiczami? Ci mogą się tylko cieszyć, że nie zaciągnęli zobowiązania w Getin Noble Banku. W ich wypadku nic się bowiem nie zmienia. Eksperci spodziewają się jedynie wzrostu liczby złożonych pozwów. Dzisiaj jest ich w sądach 120 tys., na koniec roku może to być nawet 150 tys. pozwów. Cytowany przez “Monday News” Marek Rzewuski, wiceprezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, podkreśla, że zalanie sądów pozwami frankowymi ma jedną przyczynę: brak rozwiązania ustawowego. Frankowicze to dla rządzących najwyraźniej gorący kartofel. Wiceszef stowarzyszenia ma w tej kwestii dość kontrowersyjny pogląd. W jego ocenie wspieranym przez KNF lobbystom bankowym ostatecznie udało się zablokować ustawowe rozwiązanie problemu.
Cytowany przez serwis Adrian Goska, ekspert ds. problemów frankowych w sądownictwie i radca prawny z Kancelarii SubiGo, nie kryje, że w niektórych sądach czas uzyskania wyroku może być absurdalnie długi. – Nie sądzę, aby polskie sądy były przygotowane na takie wolumeny. Świadczyć o tym może na przykład wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy w SO [Sądzie Okręgowym] w Warszawie na wrzesień 2026 roku. Dodam, że ten pozew został złożony w marcu 2022 roku. Przewidujemy zatem, że na finał tej sprawy będzie trzeba poczekać około 8 lat, a na przykład w Sądzie Okręgowym w Sieradzu czy w Łodzi mogłoby się to zakończyć w ciągu dwunastu miesięcy. W zależności od podjętych przez Ministerstwo Sprawiedliwości czynności usprawniających 116 tysięcy spraw może być rozstrzyganych nawet w okresie od 4 do 5 lat – wyjaśnia.
Co dalej? Klienci Getin Banku nie mogą liczyć na odzyskanie pieniędzy. "W najtrudniejszej sytuacji są kredytobiorcy, którzy nadpłacili kredyt"
Inni frankowicze bez względu na to, ile lat przyjdzie im czekać na wyrok, jedno mają jednak szansę osiągnąć: zwrot niesłusznie nadpłaconych pieniędzy. A ten sięgnąć może naprawdę sporej kwoty – przy kredycie na 500 tys. zł suma wszystkich korzyści to nawet 150–200 tys. zł.
"Getinowcy" nie mają raczej szans odzyskać pieniędzy. Potwierdza to w rozmowie z serwisem JedenNewsDziennie.pl Arkadiusz Szcześniak, prezes Stop Bankowemu Bezprawiu:
– W najtrudniejszej sytuacji są kredytobiorcy, którzy nadpłacili kredyt. Czyli ci, którzy spłacali raty. Oni, nawet mając wyrok prawomocny, nie mogą liczyć na odzyskanie nadpłat. Nie liczymy niestety na odzyskanie żadnych kwot w ramach postępowania upadłościowego – mówi. – Wiemy za to, że część osób rozważa pozwanie Skarbu Państwa. Przypomnijmy, że wyznaczany przez KNF kurator nadzorował działanie od grudnia 2021 roku. W naszej ocenie państwo jest więc także odpowiedzialne za obecny stan – dodaje. Wyjaśnia też, że niedługo powinna również ruszyć część merytoryczna pozwu przeciwko Skarbowi Państwa za zaniechania nadzoru z wcześniejszych lat. – Pozew grupowy niedawno został przyjęty do rozpoznania. Ale to się tyczy działań, kiedy kredyty wprowadzano na rynek. Czyli lat 2005–2008 – mówi.
Ma też radę dla frankowiczów z Getin Noble Banku. – Jedyne, co teraz mogą, to zaprzestać spłaty, aby nie powiększać swoich strat. Ale to robić można tylko po konsultacji prawnej dotyczącej umowy i analizie konkretnej sprawy – przestrzega.
Cytat na koniec
"W najtrudniejszej sytuacji są kredytobiorcy, którzy spłacali raty. Oni nie mogą liczyć na odzyskanie nadpłat. Nie liczymy niestety na odzyskanie żadnych kwot w ramach postępowania upadłościowego"