środa, 30 sierpnia

Inflacja spada, oni wciąż płaczą. "Dla mnie bez znaczenia, czy będzie jednocyfrowa. Zjadła mi ćwierć pensji"

Robert Kędzierski / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią inflacji w kontekście wynagrodzeń Polaków. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Inflacja nie schodzi z pierwszych stron gazet. Nic dziwnego, w ostatnim czasie osiągnęła poziomy, których ekonomiści nie widzieli od dawna
  • Skumulowana inflacja to pojęcie kluczowe. Oznacza wzrost ogólnego poziomu cen w dłuższym okresie, zwykle w ciągu kilku lat
  • Rząd goni inflację, a inflacja ucieka. Bezsensowny berek trwa. A wynagrodzenia się wypłaszczają
  • “Nie dostałam w zasadzie żadnej podwyżki, za każdym razem, gdy po nią idę, słyszę, że firma nie podniosła się po pandemii, że spadły dochody”
  • Co dalej? Inflacja ma apetyt na więcej, dlatego dalej będzie zjadać twoją pensję
następna sekcja

Inflacja nie schodzi z pierwszych stron gazet. Nic dziwnego, w ostatnim czasie osiągnęła poziomy, których ekonomiści nie widzieli od dawna

Mediom zależy na tym, by pokazać przede wszystkim, jak inflacja wygląda w danej chwili. Dlatego czasami umyka to, co najistotniejsze. Dla wielu Polaków nie ma bowiem szczególnego znaczenia, czy 31 sierpnia Główny Urząd Statystyczny (GUS) pokaże, że tempo utraty wartości pieniądza wciąż ma wartość dwucyfrową. Ani to, czy za kolejny miesiąc, tuż przed wyborami, spadnie poniżej 10 proc. Dla wielu Polaków znacznie ważniejsze jest bowiem, że inflacja pozbawiła ich znaczącej części wypłaty. To po pierwsze. A po drugie – że będzie to robić jeszcze jakiś czas.

Wystarczy sięgnąć do wypowiedzi dyrektora ds. komunikacji Forum Związków Zawodowych, by zrozumieć, że inflacja jest problemem znacznie bardziej złożonym, niż sugerowałyby to niektóre nagłówki prasowe.

"Skumulowana inflacja w latach 2021–2023 wyniesie ponad 30 proc. Tymczasem podwyżki w sferze budżetowej poprzez wskaźnik przewidziano tylko w tym roku na poziomie zaledwie 7,8 proc. Płace w budżetówce nie nadążały za wzrostem cen, realnie ich wysokość spadła" – tłumaczy Grzegorz Sikora cytowany przez businessinsider.com.pl.

następna sekcja

Skumulowana inflacja to pojęcie kluczowe. Oznacza wzrost ogólnego poziomu cen w dłuższym okresie, zwykle w ciągu kilku lat

W praktyce oznacza spadek siły nabywczej pieniądza. Za tę samą ilość gotówki można kupić dziś mniej towarów i usług niż w przeszłości – i to przeszłości nie tak dalekiej. Bo mierzyć ją możemy w odniesieniu do roku 2020, 2018 czy 2015. I dlatego właśnie część ekonomistów – a przede wszystkim polityków opozycji – podkreśla, że skumulowana inflacja za ostatnie osiem lat sięgnęła 40, może nawet 50 proc.

W praktyce oznacza to, że 1 tys. zł "sprzed 8 lat" nie jest dziś już wart 1 tys. zł. Ile jest wart? To już zależy od tego, na co go wydajemy, bo inflacja cen żywności, paliw, usług dentystycznych czy wycieczek różni się od siebie. Pewne jest jednak, że ten tysiąc jest dziś wart znacznie miej.

Skumulowana inflacja nie odebrała “wszystkim po równo". Kluczowe do zrozumienia, jak bardzo szkodzi portfelom Polaków, jest odniesienie jej do wzrostu wynagrodzeń. Ten również był spory.

"Płaca minimalna większa o 105 proc., średnia krajowa o 80 proc., dominanta wynagrodzeń +65 proc.” – podsumowuje ostatnie osiem lat publicysta Rafał Woś. Tych, którzy sięgają po pojęcie skumulowanej inflacji, by uderzyć w rząd, Woś w swoim wpisie nazywa "ekonomicznymi płaskoziemcami". Nie wszyscy się jednak w tych pozytywnych statystykach mieszczą.

następna sekcja

Rząd goni inflację, a inflacja ucieka. Bezsensowny berek trwa. A wynagrodzenia się wypłaszczają

Skoro jednak jest tak wspaniale – skoro rośnie i płaca minimalna, i dominanta – to dlaczego są tacy, którzy narzekają? A są, na co dowodem jest projekt budżetu na rok 2024. Pracownicy budżetówki mogą w nim bowiem zobaczyć, że wzrost wynagrodzeń wyniesie 12,3 proc.

Wyjątkowo hojne z uwagi na zbliżające się wybory podwyżki mogą jednak nie wystarczyć. OPZZ wydało już bowiem oficjalne stanowisko, w którym domaga się, by płace w sferze budżetowej wzrosły o 24 proc. Jak postulują, tylko taki wzrost "zrekompensuje rosnące koszty utrzymania".

Związkowcy mają argument. Rząd od kilku lat dynamicznie podnosi wynagrodzenie minimalne. Dziś wynosi ono 3,6 tys. zł brutto. 1 stycznia 2024 r. ma już wynieść 4242 zł brutto. 1 lipca przyszłego roku wzrośnie ponownie – do 4,3 tys. zł brutto.

– Wzrost płac w sferze budżetowej nie może być niższy niż dynamika prognozowanego, minimalnego wzrostu płacy minimalnej w 2024 roku (około 20 proc.), ponieważ już dzisiaj utrwala się zjawisko spłaszczenia wynagrodzeń w sferze publicznej – wskazuje Barbara Popielarz, wiceprzewodnicząca OPZZ.

następna sekcja

“Nie dostałam w zasadzie żadnej podwyżki, za każdym razem, gdy po nią idę, słyszę, że firma nie podniosła się po pandemii, że spadły dochody”

Nie wszyscy pracują w sferze publicznej, nie wszyscy zarabiają "minimalną", nie każdy też co roku otrzymuje podwyżkę. To, co nie zawsze widoczne w statystykach, widać w rozmowach z ludźmi.

Aleksandra, mieszkanka Warszawy, zatrudniona w dużej korporacji, w rozmowie z jedennewsdziennie.pl przyznaje, że ma już trochę dość dyskusji nt. inflacji. – Nie obchodzi mnie już, czy ona spadnie poniżej 10 proc., ani czy "osiągnie wartość jednocyfrową". Porównuję swoje obecne zarobki i wydatki z tymi sprzed 4–5 lat. I widzę, że inflacja zabrała mi jedną czwartą pensji. Nie dostałam w zasadzie żadnej podwyżki, za każdym razem, gdy po nią idę, słyszę, że firma nie podniosła się po pandemii, że spadły dochody. Tyle że wzrosła i ilość pracy, którą jestem obciążana – tłumaczy.

W podobnej sytuacji są tysiące Polaków w Polsce. Ci, którzy zarabiali średnio i jeszcze kilka lat temu mogli być z zarobków zadowoleni, dziś – głównie przez brak podwyżek, który nie rekompensuje skumulowanej inflacji – są w realnie gorszej sytuacji.

następna sekcja

Co dalej? Inflacja ma apetyt na więcej, dlatego dalej będzie zjadać twoją pensję

Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion, rozmowę z jedennewsdziennie.pl zaczyna od tego, co w kwestii inflacji pewne: – Już w czwartek 31 sierpnia GUS opublikuje wstępne dane o inflacji w sierpniu. W mediach eksperci zastanawiają się, czy będzie nieznacznie wyższa, czy nieznacznie niższa od 10 proc. Mediana prognoz mówi o 10,2 proc. Według mnie nie ma żadnego znaczenia, czy będzie to nieco wyżej czy nieco niżej – mówi.

– Nawet prezes NBP Adam Glapiński mówił, że do tego, by RPP mogła obniżać stopy procentowe, potrzebna jest jednocyfrowa inflacja i przekonanie, że będzie ona nadal szybko spadała. A tak przecież nie będzie, bo po drodze jest mnóstwo niewiadomych (choćby 20 proc. podwyżki płacy minimalnej i podwyżka w budżetówce: 12,3-procentowa rządu lub 20-procentowa – opozycji) – tłumaczy.

– Poza tym jeśli patrzy się na inflację przez pryzmat roku 2022/2023, kiedy była ona (i jest) dwucyfrowa, to mamy do czynienia z dość dziwnym zjawiskiem. Skumulowana inflacja z tych dwóch lat będzie nieco większa od 25 procent. W tym samym czasie średnie wynagrodzenie w firmach zatrudniających ponad 9 osób wzrosło o około 27 proc. (z 5.660 do 7,2 tys. zł). Podobnie było z płacą minimalną – z 2,8 tys. wzrosła do 3,6 tys. zł, czyli nieco ponad 28 proc. A w 2024 roku minimalna wzrośnie o kolejne 20 proc., zdecydowanie pokonując skumulowaną w latach 2022–2024 inflację. Emerytury też zostały zwaloryzowane o ponad 25 proc. – wylicza.

– W czym więc problem? Może rząd ma rację, mówiąc, że realne płace pokonują inflację? Nie do końca. Średnia płaca niewiele mówi o medianie (wartości środkowej, gdzie połowa zarabia więcej, a połowa mniej), a GUS podaje takie dane co dwa lata i można w ciemno założyć, że mediana nie przebiła inflacji.

Dwie trzecie pracowników nie pracuje bowiem w dużych firmach, a mniejsze mają duże problemy z podnoszeniem płac. Nic więc dziwnego, że większość Polaków czuje się przez inflację ograbiana – wyjaśnia ekspert.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Dwie trzecie pracowników nie pracuje w dużych firmach, a mniejsze mają duże problemy z podnoszeniem płac. Nic więc dziwnego, że większość Polaków czuje się przez inflację ograbiana"

Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy

  • Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion [link]

Komentarze i źródła:

  • Materiał Inflacja a podwyżki wynagrodzeń [link]
  • Informacja OPZZ [link]
  • Tekst Płaca minimalna 2024. Podwyżki coraz wyższe [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!