wtorek, 19 września

W lecznictwie na ilość kosztem jakości. "Nie mamy strategii"

Marta Markiewicz

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się problemem kształcenia lekarzy w Polsce. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • Dane demograficzne i rosnące potrzeby zdrowotne w zderzeniu z pogłębiającym się kryzysem kadrowym w ochronie zdrowia to zdaniem ekspertów temat, który pod poważnym znakiem zapytania stawia przyszłości leczenia w Polsce
  • "Nie było długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych w systemie lekarzy". Polska cały czas musi gonić króliczka, a wiele europejskich państw – gdzie również są braki kadrowe – może okazać się bardziej atrakcyjnym miejscem pracy dla młodych medyków
  • Coraz więcej awersji do publicznego systemu. Niepokojącym zjawiskiem dla polskich pacjentów jest utrzymujący się trend przechodzenia lekarzy do systemu prywatnego
  • MZ zwiększa limity przyjęć na kierunku lekarskim. Zdaniem młodych medyków wiąże się to z ryzykiem poważnego spadku jakości kształcenia
  • Młodzi nie chcą tkwić w chorym systemie. Tylko 13 proc. studentów ostatniego roku kierunków lekarskich w całej Polsce wyraziło zdecydowaną chęć pozostania w kraju
  • Co dalej? Konieczna jest reorganizacja szkolenia. O brakach kadrowych w systemie ochrony zdrowia wiadomo nie od dziś. Jednak dotychczas żadnej z opcji politycznych nie udało się w sytuacji rozwiązać. "Musimy patrzeć też przez pryzmat młodych Zetek"
następna sekcja

Dane demograficzne i rosnące potrzeby zdrowotne w zderzeniu z pogłębiającym się kryzysem kadrowym w ochronie zdrowia to zdaniem ekspertów temat, który pod poważnym znakiem zapytania stawia przyszłości leczenia w Polsce

Dane demograficzne i rosnące potrzeby zdrowotne w zderzeniu z pogłębiającym się kryzysem kadrowym w ochronie zdrowia to zdaniem ekspertów temat, który pod poważnym znakiem zapytania stawia przyszłości leczenia w Polsce

Resort zdrowia wspólnie z Ministerstwem Edukacji i Nauki chcą niwelować narastającą zapaść kadrową. Jak? Skokowo zwiększają liczbę przyjęć na kierunku lekarskim na uczelniach, które wcześniej nie prowadziły kształcenia w tym kierunku.

To jednak nie znajduje zrozumienia w środowisku medycznym, a także wśród przyszłych medyków. Ich zdaniem samo zwiększenie liczby studentów bez zagwarantowania im dobrej jakości kształcenia nie przyniesie pozytywnych efektów.

Ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli dot. zasobów kadrowych w systemie ochrony zdrowia nie pozostawia wątpliwości, że z narastającym kryzysem kadrowym mamy do czynienia od lat, a jednym z czynników wpływających na ten stan rzeczy jest brak długookresowej strategii zabezpieczania kadr medycznych. Chodzi o to by w swoich analizach urzędnicy nie tylko uwzględniali trendy demograficzne, lecz także – a może przede wszystkim – brali pod lupę dane epidemiczne i potrzeby lokalnych społeczności.

następna sekcja

"Nie było długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych w systemie lekarzy". Polska cały czas musi gonić króliczka, a wiele europejskich państw – gdzie również są braki kadrowe – może okazać się bardziej atrakcyjnym miejscem pracy dla młodych medyków

– Raport ten wyraźnie wskazuje, że MZ nie tylko działało doraźnie, ale przede wszystkim nie zapewniło dotychczas właściwego planowania i rozwoju kadr medycznych. Nie było długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych w systemie lekarzy – wskazuje Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. –

Opublikowane w 2022 roku dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że liczba lekarzy przypadająca na tysiąc pacjentów wyniosła w Polsce 3,51 i jest bliska europejskiej średniej 3,7 lekarza na tysiąc mieszkańców – dodaje młody lekarz. Okazuje się jednak, że Polska cały czas musi gonić króliczka, a wiele europejskich państw – gdzie również obserwowane są braki kadrowe – może okazać się bardziej atrakcyjnym miejscem pracy dla młodych medyków.

Obecnie europejskim liderem pod względem lekarskich zasobów kadrowych jest Austria ze wskaźnikiem na poziomie 5,35 lekarza/1000 mieszkańców, potem jeszcze Norwegia (5,09) czy Hiszpania (4,58). Za Polską natomiast uplasowały się takie kraje jak m.in. Irlandia (3,46), Belgia (3,21) Francja (3,17) czy Wielka Brytania (3,03).

następna sekcja

Coraz więcej awersji do publicznego systemu. Niepokojącym zjawiskiem dla polskich pacjentów jest utrzymujący się trend przechodzenia lekarzy do systemu prywatnego

Przygotowany przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy raport „Lekarz na Rynku Pracy”, będący cyklicznym badaniem ankietowym, wyraźnie wskazuje, że lekarze nie tylko ograniczają liczbę miejsc, gdzie udzielają świadczeń zdrowotnych (ponad 60 proc. ogranicza się do maksymalnie dwóch miejsc zatrudnienia), ale i poświęcają coraz mniej czasu na pracę w publicznych placówkach ochrony zdrowia.

Głównymi czynnikami wpływającymi na ten stan są wynagrodzenia (wg 80 proc. zapytanych medyków), organizacja pracy w placówce (56 proc.) oraz stosunek pracodawcy do pracownika (38 proc.).

Dominującą dotychczas strategią Ministerstwa Zdrowia jest zwiększanie wolumenu studentów – okazuje się jednak, że za kształcenie przyszłych lekarzy biorą się uczelnie, które wcześniej nie miały do czynienia z medycyną. Na uczelniach nadzorowanych przez MEN uruchomiono w ostatnim roku ponad dziewięć nowych kierunków lekarskich m.in. w Kaliszu, Częstochowie, Płocku, Nowym Targu czy Elblągu. W sumie od nowego roku akademickiego (2023/2024) przyszli lekarze będą kształcić się na 34 uczelniach.

Zgodnie z sierpniowym projektem nowelizacji rozporządzenia w sprawie limitów przyjęć na kierunki lekarskie, limit miejsc w nadchodzącym roku akademickim wyniesie 10 019 miejsc, w tym 6461 na jednolitych studiach magisterskich prowadzonych w formie studiów stacjonarnych w języku polskim. Tylu maturzystów będzie mogło rozpocząć studia w języku polskim w formie stacjonarnej.

następna sekcja

MZ zwiększa limity przyjęć na kierunku lekarskim. Zdaniem młodych medyków wiąże się to z ryzykiem poważnego spadku jakości kształcenia

Ten skokowy wzrost liczby studentów kierunku lekarskiego wiąże się – zdaniem młodych medyków – z ryzykiem poważnego spadku jakości kształcenia. Porozumienie Rezydentów OZZL podaje jako przykład uczelnię w Nowym Sączu, która otwiera kierunek lekarski, a jego studenci, chcąc zrealizować program anatomii, będą musieli jeździć do oddalonego o 250 km Radomia.

Młodzi lekarze skupieni w Porozumieniu Rezydentów OZZL wyliczają, że aż 17 kierunków nie dysponuje własnym prosektorium. W przypadku 20 kierunków kształcenie praktyczne nie będzie odbywało w szpitalu klinicznym (bo uczelnia takiego nie ma), a zajęcia będą odbywać się w szpitalu wojewódzkim bądź powiatowym.

MZ idzie jednak w zaparte i przekonuje, że zwiększenie limitów przyjęć na kierunku lekarskim jest podyktowane przede wszystkim zapotrzebowaniem rynku pracy na absolwentów tego kierunku. Urzędnicy z Miodowej (gdzie siedzibę ma ministerstwo) przekonują, że celem tak prowadzonej polityki ma być zapewnienie każdemu pacjentowi swobodnego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej wykonywanych przez wszystkich specjalistów bez konieczności długiego oczekiwania na wizytę.

następna sekcja

Młodzi nie chcą tkwić w chorym systemie. Tylko 13 proc. studentów ostatniego roku kierunków lekarskich w całej Polsce wyraziło zdecydowaną chęć pozostania w kraju

Przedstawiciele Porozumienia Rezydentów OZZL przestrzegają jednak przed taką polityką i alarmują, że degradacja jakości kształcenia jest pierwszym krokiem do degradacji całokształtu życia społecznego – i to w tak szczególnym obszarze, jakim jest ochrona zdrowia.

To jednak nie wszystko, młodzi medycy bowiem, widząc złą sytuację w publicznym systemie, zdaniem środowiska lekarskiego będą coraz chętniej myśleć o emigracji. Z danych OZZL już teraz wynika, że tylko 13 proc. studentów ostatniego roku kierunków lekarskich w całej Polsce wyraziło zdecydowaną chęć pozostania w kraju.

– Chcemy wyraźnie zaznaczyć, że jakość kształcenia młodych medyków jest równa jakości ściśle powiązana z jakością późniejszego leczenia pacjentów – wskazał Władysław Krajewski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, podczas konferencji nt. jakości kształcenia i nowo powstałych kierunków lekarskich.

następna sekcja

Co dalej? Konieczna jest reorganizacja szkolenia. O brakach kadrowych w systemie ochrony zdrowia wiadomo nie od dziś. Jednak dotychczas żadnej z opcji politycznych nie udało się w sytuacji rozwiązać. "Musimy patrzeć też przez pryzmat młodych Zetek"

Zdaniem Marcina Pakulskiego, zastępcy dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie, o brakach kadrowych w systemie ochrony zdrowia wiadomo nie od dziś. Jednak dotychczas żadnej z opcji politycznych nie udało się w sytuacji rozwiązać. Co więcej organizacja systemu sprawia, że kolejki do lekarzy będą się nadal wydłużać.

– W tym kontekście problemem nie jest niewystarczająca liczba miejsc na studiach, ale organizacja szkolenia podyplomowego i nieodpowiadająca potrzebom liczba miejsc szkoleniowych. To, że ktoś ukończy jeden z najtrudniejszych kierunków studiów, nie oznacza, że podejmie pracę lekarza - wskazuje Pakulski. W opinii menedżera bardziej zasadnym byłoby stworzenie programu zachęt do podejmowania szkolenia w trudnych specjalizacjach m.in. z onkologii klinicznej czy hematologii, a także zachęcanie młodych lekarzy do pracy w systemie publicznym.

- Nie wystarczy stworzyć bowiem jednego, ogólnopolskiego katalogu specjalizacji deficytowych. Organizatorzy powinni stworzyć mapę specjalizacji deficytowych w wybranych obszarach kraju - ocenia i wskazuje, że tylko w jego szpitalu potrzebowałby osób szkolących się w kierunku chirurgii dzieci.

Eksperci zwracają również uwagę, że na rynek pracy wchodzą obecnie młodzi lekarze z pokolenia Z. W ocenie Marcina Pakulskiego dla wielu dyrektorów i samych lekarzy spotkanie się w obecnym systemie może okazać się szokiem dla obu stron.

– Młode pokolenie potrzebuje większego poczucia komfortu w pracy. Oczekują pracy w warunkach przystających do standardów europejskich. Jeśli nie znajdą tego w Polsce, wielu z nich może zrezygnować z kontynuowania kariery w kraju i zdecydować się na dalsze kształcenie i pracę poza granicami Polski. Dlatego zarówno organizatorzy, jak i sami zarządzający placówkami medycznymi powinni już teraz patrzeć na świat i organizację systemu przez okulary najmłodszego pokolenia - wskazuje Pakulski. Przypomina również, że praca w systemie ochrony zdrowia już dawno przestała być służbą, a system ochrony zdrowia nie może być przyjazny tylko dla pacjentów, ale również dla pracowników w nim zatrudnionych.

- Nie możemy lekarzy zmuszać do tego, by podejmowali pracę w warunkach, które urągają ich dobrostanowi. Musimy nadążać z naszą ofertą pracy za standardami europejskimi - ocenia Pakulski.

następna sekcja

Cytat na koniec

"Problemem nie jest niewystarczająca liczba miejsc na studiach, ale organizacja szkolenia podyplomowego i nieodpowiadająca potrzebom liczba miejsc szkoleniowych. To, że ktoś ukończy jeden z najtrudniejszych kierunków studiów, nie oznacza, że podejmie pracę lekarza"

Marcin Pakulski, z-ca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Marcin Pakulski, z-ca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie [link]
  • Władysław Krajewski, lekarz, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL [link]

Komentarze i źródła:

  • Raport NIK "Zasoby Kadry Medycznej w Systemie Ochrony Zdrowia": [link]
  • Raport TheGlobalEconomy.com: [link]
  • Projekt rozporządzenia dot. limitów przyjęć na kierunki lekarskie: [link]

Czas pracy nad materiałem: 14 godzin

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!