Pojedynek gigantów - wizerunkowa wygrana Koalicji Obywatelskiej. PiS pokazał wewnętrzną dyscyplinę
- Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się podsumowaniem niedzielnego starcia Koalicji Obywatelskiej i PiS. Oto najważniejsze punkty materiału:
- Wizerunkowa wygrana PO, remis ze wskazaniem na Koalicję Obywatelską - takie wnioski można wyciągnąć z obserwacji niedzielnego pojedynku dwóch głównych rywali w wyścigu wyborczym, na podstawie tego, jakie opinie pojawiają się w sieci.
- "Donald Tusk najwyraźniej uznał, że lepiej będzie, jeśli będzie grać w zespole". W opinii części ekspertów, nie liczebność marszu była najważniejsza, tylko to, że pokazał on nową twarz opozycji
- "Koalicja Obywatelska zyskała na tym, że wystąpiła w postaci zjednoczonej i obaj pretendenci do przywództwa, czyli Tusk i Trzaskowski wystąpili razem"
- Z kolei zdaniem eksperta konwencja PiS pokazała wewnętrzną dyscyplinę i karność obozu rządzącego, a także solidarność Zjednoczonej Prawicy
- Co dalej? Tusk przynajmniej wspomniał o konieczności zasypywania podziałów, natomiast liderzy PiS budowali przekaz przede wszystkim na atakowaniu przeciwników politycznych
Wizerunkowa wygrana PO, remis ze wskazaniem na Koalicję Obywatelską - takie wnioski można wyciągnąć z obserwacji niedzielnego pojedynku dwóch głównych rywali w wyścigu wyborczym, na podstawie tego, jakie opinie pojawiają się w sieci.
Na Twitterze (obecnie X) dyskusja dotyczyła przede wszystkim frekwencji "Marszu Miliona Serc". Politycy opozycji, na czele z samym Donaldem Tuskiem byli pewni, że w marszu było milion osób. Polemizowali z tym politycy Zjednoczonej Prawicy - europoseł Patryk Jaki porównywał zdjęcia Stadionu Narodowego ze zdjęciem tłumów na ulicach Warszawy, sugerując, że liczebność jest podobna, czyli ok. 60 tys.
Jednak zdaniem większości obserwatorów w marszu wzięło udział na pewno co najmniej kilkaset tysięcy osób.
"Nawet, jeżeli miliona nie było, ale coś koło 600, 800 tys., to pytanie brzmi, jak to zestawić z konwencją w Katowicach, na której było 11 tys. zwolenników PiS, a przedstawiano to jako sukces frekwencyjny? Problem władzy polega na tym, że nawet gdzie śmieje się z KO, dzisiaj ona podobnych zrywów nie umiałaby zorganizować. Osobne pytanie brzmi, czy tak wygrywa się wybory?" - komentował publicysta Marcin Makowski.
"Donald Tusk najwyraźniej uznał, że lepiej będzie, jeśli będzie grać w zespole". W opinii części ekspertów, nie liczebność marszu była najważniejsza, tylko to, że pokazał on nową twarz opozycji
Tym niemniej w opinii części ekspertów, nie liczebność marszu była najważniejsza, tylko to, że pokazał on nową twarz opozycji.
Zdaniem prof. Kazimierza Kika podczas "Marszu Miliona Serc" Koalicji Obywatelskiej można było zauważyć, że Donald Tusk wyciągnął wniosek z poprzedniego podobnego marszu 4 czerwca.
"Donald Tusk najwyraźniej uznał, że lepiej będzie, jeśli będzie grać w zespole, a nie, jak poprzedni marsz, będzie to przede wszystkim jego indywidualna promocja" - mówi ekspert.
Stąd jego zdaniem szerokie dopuszczenie do głosu prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, liderów Lewicy - Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, a także Michała Kołodziejczaka.
"Koalicja Obywatelska zyskała na tym, że wystąpiła w postaci zjednoczonej i obaj pretendenci do przywództwa, czyli Tusk i Trzaskowski wystąpili razem"
"Koalicja Obywatelska zyskała na tym, że wystąpiła w postaci zjednoczonej i obaj pretendenci do przywództwa, czyli Tusk i Trzaskowski wystąpili razem. Ważne jest też to, że na równorzędnej pozycji wystąpiły ugrupowania pomniejsze, takie jak lewica czy Agrounia" - mówi ekspert.
"Zaletą udziału Kołodziejczaka było też pokazanie, że uczestnicy marszu akceptują go jako uczestnika szerokiego obozu opozycji" - ocenił ekspert.
Zdaniem prof. Kika niepotrzebne było natomiast zaangażowanie Jerzego Owsiaka, którego udział w marszu mógł zostać odebrany jako upolitycznienie jego działalności. "W tym kontekście nie jest nawet tak ważna liczebność marszu, bo wyraźne podkreślenie jedności opozycji może spowodować, że dostanie ona jeszcze więcej głosów" - ocenia prof. Kik.
Z kolei zdaniem eksperta konwencja PiS pokazała wewnętrzną dyscyplinę i karność obozu rządzącego, a także solidarność Zjednoczonej Prawicy
Z kolei konwencja PiS, jego zdaniem, pokazała wewnętrzną dyscyplinę i karność obozu rządzącego, a także solidarność Zjednoczonej Prawicy. Symboliczne też było umiejscowienie obu wydarzeń - Warszawa, czyli miasto elit, w przypadku KO, i Katowice, miasto kojarzące się ze światem pracy, w przypadku PiS.
"Niestety z obu dzisiejszych wydarzeń można również wyciągnąć wniosek, że najważniejsze siły polityczne budują pozycję swojej partii dzieląc Polaków i rozbijając wspólnotę narodową" - przyznaje prof. Kik.
Co dalej? Tusk przynajmniej wspomniał o konieczności zasypywania podziałów, natomiast liderzy PiS budowali przekaz przede wszystkim na atakowaniu przeciwników politycznych
Elementy takie były obecne na obu wydarzeniach, choć Tusk przynajmniej wspomniał o konieczności zasypywania podziałów, natomiast liderzy PiS budowali swój przekaz przede wszystkim na atakowaniu przeciwników politycznych.
"Niestety wniosek jest taki, że polska klasa polityczna ma destrukcyjny wpływ na budowania wspólnoty. To osłabia polską demokrację" - ocenia ekspert.
Cytat na koniec
"W tym kontekście nie jest nawet tak ważna liczebność marszu, bo wyraźne podkreślenie jedności opozycji może spowodować, że dostanie ona jeszcze więcej głosów"