piątek, 20 października

Oni w większości zaufali PiS-owi. "Partia Kaczyńskiego mnóstwo spraw zamiatała pod dywan”

Mikołaj Fidziński / Gazeta.pl

  • Witaj w JedenNewsDziennie.pl. Dziś zajmujemy się kwestią obietnic wyborczych dla emerytów i rencistów. Oto najważniejsze punkty materiału:
  • W grupie emerytów i rencistów ponad połowa zagłosowała w niedzielnych wyborach na PiS. Partie, które zapewne sformułują nowy rząd (Koalicja Obywatelska, PSL, Polska 2050, Nowa Lewica) obiecały, że "nic co dane, nie będzie zabrane", ale nie wszyscy w to wierzą
  • W programach tych partii było także wiele innych punktów atrakcyjnych dla emerytów, m.in. waloryzacja dwa razy do roku (przy inflacji ponad 5 proc.)
  • PiS zbudował mit wokół "hojnych waloryzacji" emerytur i rent, których miał być gwarantem. Nowy rząd też będzie musiał jednak mocno podnieść świadczenia - wynika to wprost z przepisów i nie ma nic wspólnego z szerokim gestem, jak sugerowała ustępująca ekipa
  • PiS-u u władzy już nie będzie, ale obiecane przez nich emerytury stażowe mogą się pojawić. Ich wprowadzenia chce zarówno Lewica, jak i PSL. Wszystkie ugrupowania nowej sejmowej większości łączy też sympatia dla idei tzw. rent wdowich
  • Narastającym problemem, z którym będzie musiała się zmierzyć nowa władza, będzie rosnące grono emerytów z relatywnie niskimi świadczeniami. Partie nie chcą podnosić jednak wieku emerytalnego
  • Co dalej? Po PiS-ie pozostaje w systemie emerytalnym bałagan. To m.in. niesprawiedliwe zasady wypłaty czternastek oraz problemy emerytur pomostowych, "czerwcowych" i "czarnkowych"
następna sekcja

W grupie emerytów i rencistów ponad połowa zagłosowała w niedzielnych wyborach na PiS. Partie, które zapewne sformułują nowy rząd (Koalicja Obywatelska, PSL, Polska 2050, Nowa Lewica) obiecały, że "nic co dane, nie będzie zabrane", ale nie wszyscy w to wierzą

53,4 proc. - taki odsetek emerytów i rencistów, według badania exit poll zrealizowanego przez Ipsos, zagłosował w wyborach na Prawo i Sprawiedliwość. To niby trochę mniej niż cztery lata temu (wtedy 56,9 proc.), niemniej cały czas ponad połowa.

Dla porównania, łącznie na Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę zagłosowało niespełna 44 proc. emerytów i rencistów. Słowem - seniorzy to ta grupa, która (w większości) chciała kontynuacji rządów PiS. Z drugiej strony - to także wielki rezerwuar głosów na przyszłość, pod warunkiem skutecznej polityki nowego rządu wobec tego elektoratu.

Wśród strachów emerytów przed zmianą władzy słychać było obawy o koniec trzynastek i czternastek czy mniejsze podwyżki emerytur. Nie bez przyczyny podczas debaty wyborczej premier Morawiecki wymachiwał monetą 2 zł, która miała symbolizować waloryzację emerytur i rent w jednym roku rządów PO-PSL. Wśród części emerytów panuje (błędne, o czym dalej) przekonanie, że tylko PiS jest gwarantem hojnych waloryzacji. Co zresztą oddająca władzę partię skrupulatnie podsycała.

Trudno oczywiście ręczyć za rząd KO, TD i Lewicy, niemniej na poziomie deklaracji chcieliby oni uchylić emerytom nieba. Zresztą ciężko się dziwić - to wielka i z każdym rokiem coraz liczniejsza grupa wyborców. W kampanii przedstawiciele jeszcze obecnej opozycji wielokrotnie podkreślali, że "nic co dane, nie będzie zabrane", choć już w pierwszych dniach po wyborach zaczęły pojawiać się w przestrzeni publicznej wypowiedzi - np. o "gigantycznej, ukrywanej dziurze w budżecie" czy "końcu rozdawnictwa" - które część obserwatorów traktowała jako "podbudowę" pod cięcia.

następna sekcja

W programach tych partii było także wiele innych punktów atrakcyjnych dla emerytów, m.in. waloryzacja dwa razy do roku (przy inflacji ponad 5 proc.)

W każdym razie emeryci mają czego oczekiwać od nowego rządu i z czego go rozliczać. W programach wyborczych Koalicji Obywatelskiej, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy roi się od obietnic dla seniorów. Koalicja Obywatelska i Lewica zaproponowały m.in. drugą waloryzację rent i emerytów w przypadku inflacji przekraczającej 5 proc.

Zatrzymajmy się na chwilę przy kwestii waloryzacji, bo był to jeden z propagandowych trików ekipy Morawieckiego. Do stosownej podwyżki emerytur i rent zmusza rząd obowiązująca od wielu lat ustawa – w największym skrócie, świadczenia muszą być podnoszone przynajmniej o wskaźnik inflacji. Rząd PiS nie wspominał jednak o tym, przypisał zaś sobie wyłączne zasługi za "hojną waloryzację". Prawda jest taka, że największa w historii waloryzacja emerytur aż o 14,8 proc. w marcu 2023 r. była minimum tego, do czego rząd był zmuszony.

Trochę więcej niż musiał, "dorzucił" tylko emerytom z najniższymi i bliskimi najniższej emeryturami. Świadczenia emerytów i rencistów poszły w górę przynajmniej o 250 zł brutto (ok. 227 zł na rękę), co było przeciwstawiane dwóm złotym podwyżki za Platformy. Oczywiście można było wtedy dorzucić więcej, ale taka niska waloryzacja wynikała po prostu z ówczesnej deflacji (czyli spadku cen) w Polsce. Nie było czego rekompensować, bo nie było inflacji.

następna sekcja

PiS zbudował mit wokół "hojnych waloryzacji" emerytur i rent, których miał być gwarantem. Nowy rząd też będzie musiał jednak mocno podnieść świadczenia - wynika to wprost z przepisów i nie ma nic wspólnego z szerokim gestem, jak sugerowała ustępująca ekipa

Część emerytów wierząca na słowo Morawieckiemu może być zaskoczona, że i inne partie dają hojne waloryzacje. Okaże się, że król jest nagi. Szacowany wskaźnik waloryzacji na 2024 r. to aż 12,3 proc. i o tyle (czyli np. prawie 250 zł przy emeryturze 2 tys. zł brutto) rząd będzie musiał podnieść emerytury każdemu – obojętne czy na jego czele stałby Morawiecki, Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia czy ktokolwiek inny. Z drugiej strony – jeśli sprawdzą się prognozy i inflacja będzie dalej wyraźnie spadać, w 2025 r. rząd będzie musiał podnieść emerytury np. tylko o 5 proc. (choć oczywiście będzie mógł dorzucić coś ponad to). Znów Morawiecki i spółka będą mogli chodzić i przekonywać, że oni dawali więcej – ukrywając związek waloryzacji z poziomem inflacji.

Jednocześnie u (jeszcze) opozycji pojawiła się obietnica drugiej waloryzacji w ciągu roku, przy zbyt wysokiej inflacji (ponad 5 proc.). Co to oznacza? Pokażmy to na przykładzie tegorocznej waloryzacji o 14,8 proc. Przykładowy emeryt ze świadczeniem 2 tys. zł brutto najpierw przez rok (od marca 2022 r. do lutego 2023 r.) realnie tracił przez inflację, a potem zostało mu to zrekompensowane podwyżką o 14,8 proc. do 2296 zł. Gdyby tę podwyżkę rozłożyć w czasie, mógłby już od września 2022 r. mieć wyższą emeryturę, np. 2150 zł (a potem oczywiście od marca 2023 r. te 2296 zł). PiS się na to – mimo apeli z różnych stron - nie zdecydował.

- PiS ludziom wciskał porażkę i próbował sprzedawać jako sukces. Tegoroczna wysoka waloryzacja o prawie 15 proc. to de facto porażka - bo ona tylko rekompensowała inflację, i to dopiero po roku – ocenia dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – To jest zadanie dla nowej władzy: żeby pokazać ludziom to efekciarstwo i tandetę poprzedniej polityki – dodaje.

Emerytury za nowego rządu mają być – według obietnic - wyższe nie tylko dzięki waloryzacjom, ale też zmianom prawnym, m.in. wyższej kwocie wolnej od podatku (Koalicja Obywatelska) i całkowitej likwidacji opodatkowania i oskładkowania emerytów (PSL). W tym tekście trochę na marginesie pozostawiam koszty wszystkich zapowiedzi opozycji, ale to bardzo duży znak zapytania. Pomysły są kosztowne, a przestrzeń w finansach publicznych ograniczona.

następna sekcja

PiS-u u władzy już nie będzie, ale obiecane przez nich emerytury stażowe mogą się pojawić. Ich wprowadzenia chce zarówno Lewica, jak i PSL. Wszystkie ugrupowania nowej sejmowej większości łączy też sympatia dla idei tzw. rent wdowich

Jedną z obietnic PiS przed wyborami były emerytury stażowe - po przepracowaniu 38 lat przez kobiety i 43 lat przez mężczyzn. Ze względu na zaproponowaną konstrukcję (m.in. niewliczanie do stażu okresu pobierania świadczenia chorobowego) eksperci nie zostawiali jednak na tym pomyśle suchej nitki. - Niewliczanie chorobowego do stażu pracy jest najbardziej kontrowersyjne w tej propozycji. To dotyczy np. kobiet w ciąży albo osób, które będą miały wypadek w pracy i nie będą mogły pracować przez pół roku - zauważała dr Janina Petelczyc z Katedry Ubezpieczenia Społecznego w Szkole Głównej Handlowej.

PiS-u u władzy już nie będzie, ale emerytury stażowe mogą się pojawić. Ich wprowadzenia chce zarówno Lewica, jak i PSL. Inna sprawa, czy to postulat słuszny - o ciężkiej pracy świadczy nie tylko sam staż (może to być przecież stosunkowo "lekka" praca za biurkiem), co raczej uciążliwość fizyczna czy emocjonalna zawodu. - Moim zdaniem lepiej jest przyjrzeć się zawodom, które nadwyrężają zdrowie fizyczne i psychiczne, i te osoby objąć jakimś modelem emerytur pomostowych - radzi dr Petelczyc.

W zasadzie wszystkie ugrupowania nowej sejmowej większości łączy też sympatia dla idei tzw. rent wdowich. Chodzi o to, że często śmierć męża czy żony oznacza dla seniora/seniorki pogorszenie statusu materialnego - przecież część wydatków (np. na czynsz, opał itd.) nadal trzeba ponosić w pełnej wysokości, a w budżecie domowym jest już mniej pieniędzy.

Dziś dla takich osób do wyboru jest pozostanie przy swoim świadczeniu albo przejęcie 85 proc. emerytury zmarłego męża (wtedy to tzw. renta rodzinna). Przykładowo, jeśli emerytura kobiety wynosi 2 tys. zł, a jej męża 3 tys. zł, to po jego śmierci kobieta może podnieść swoje świadczenie do kwoty 2550 zł (85 proc. z 3 tys. zł).

Ale dla Lewicy to za mało. Już w kończącej się kadencji złożyła obywatelski projekt ws. renty wdowiej, ale utknął on w Sejmie. Dokument zakłada, że pozostała przy życiu osoba mogłaby powiększyć swoje obecne świadczenie o 50 procent renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub pobierać rentę rodzinną po zmarłym małżonku i 50 procent swojego świadczenia – choć z ograniczeniem wysokości takiego połączenia. W przykładzie jak wyżej - gdy kobieta ma emeryturę 2 tys. zł, a jej zmarły mąż dostawał 3 tys. zł - emerytka mogłaby liczyć na świadczenie 3275 zł (swoja emerytura plus połowa renty rodzinnej) lub 3550 zł (połowa swojej emerytury plus renta rodzinna). W tym konkretnym przypadku bardziej opłacałaby się druga opcja, ale w innych (gdyby dysproporcja między emeryturą emerytki i jej męża była niższa lub gdyby mąż miał niższe świadczenie niż żona) lepsza byłaby ta pierwsza.

Dziedziczenie emerytur proponuje też PSL - wdowa lub wdowiec mogłaby przejąć emeryturę zmarłego małżonka i jeszcze dostawać połowę drugiego świadczenia. W przykładzie powyżej oznaczałoby to świadczenie 4 tys. zł dla wdowy.

W programie Koalicji Obywatelskiej nie ma mowy o rentach wdowich, ale i to ugrupowanie przebąkiwało o tym pomyśle już w 2021 r., a także w zakończonej kampanii wyborczej. W marcu w Pszczynie Donald Tusk mówił o dodatku 25 proc. lub 50 proc. emerytury zmarłego małżonka (to oznaczałoby w powyższym przykładzie łączne świadczenie dla wdowy 2750 lub 3500 zł).

następna sekcja

Narastającym problemem, z którym będzie musiała się zmierzyć nowa władza, będzie rosnące grono emerytów z relatywnie niskimi świadczeniami. Partie nie chcą podnosić jednak wieku emerytalnego

Słoniem w pokoju dla nowej ekipy rządzącej pozostaje los przyszłych emerytów. Rośnie liczba emerytur niższych od minimalnej, co jest efektem wielu czynników, w tym także niedostatecznie dużej liczby lat składkowych. W tym względzie Lewica proponuje zaliczenie do stażu pracy okresu zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych.

Jednocześnie już za niecałą dekadę na emerytury będą przechodziły pierwsze kobiety, których świadczeń nie będzie zawyżał atrakcyjny kapitał początkowy sprzed reformy z 1999 r. Zapewne większość z nich będzie dostawała emerytury minimalne, a problem będzie tylko narastał. To kolejne kukułcze jajo, które straszy w systemie emerytalnym. Pewnym rozwiązaniem - choć oczywiście kosztownym dla systemu - jest pomysł Lewicy, aby wprowadzić "filar podstawowy", czyli "zagwarantowaną przez państwo kwotę po 30 latach pracy". Według tego pomysłu, odprowadzone składki powiększałyby tenże podstawowy filar.

Pewnym rozwiązaniem wydawałoby się podniesienie wieku emerytalnego, ale na to z powodów politycznych nikt się nie zdecyduje. Pozostają zachęty do dłuższej pracy. W programie Polski 2050 pojawił się postulat, aby kumulować nieotrzymane "trzynastki” osobom, które mimo osiągnięcia wieku emerytalnego nie poszły od razu do ZUS po świadczenie. Słowem - trzynastki by im nie przepadały. W programie PSL tę nagrodą za niepobiegnięcie do ZUS zaraz po 60/65. urodzinach ma być obietnica podwyżki świadczenia o 10 proc.

Jeśli komuś za mało obietnic, to można tu jeszcze dorzucić różne pomysły aktywizacji i dziennego wsparcia seniorów, np. senioralny bon turystyczny i bon kulturowy dla seniorów od Lewicy czy większe wsparcie dla domów seniora i Uniwersytetów Trzeciego Wieku od Trzeciej Drogi.

następna sekcja

Co dalej? Po PiS-ie pozostaje w systemie emerytalnym bałagan. To m.in. niesprawiedliwe zasady wypłaty czternastek oraz problemy emerytur pomostowych, "czerwcowych" i "czarnkowych"

Obietnice wyborcze swoją drogą, ale dr Tomasz Lasocki ma też listę spraw, które należałoby posprzątać po PiS w dziedzinie emerytur. To choćby kuriozalny dobór beneficjentów czternastych emerytur. To świadczenie przysługuje np. osobie, która opłaciła przez całe życie jedną składkę i ma emeryturę dosłownie kilka groszy. Dotyczy to także obcokrajowców. Nie przysługuje (lub nie w pełnej wysokości) za to tym, którzy uczciwie, dużo składkowali i dzięki temu mają przeciętną lub dość dobrą emeryturę. Podobnych absurdów jest więcej. W tym kontekście warto też zauważyć, że czternastki mogą powoli znikać bez jakiejkolwiek ingerencji nowej władzy. Chodzi o to, że PiS w ustawie na twardo zapisał próg emerytury 2900 zł, powyżej którego czternastka jest obniżana (lub w ogóle nie przysługuje). Wraz z kolejnymi waloryzacjami emerytur, będzie coraz mniej osób, które będą się łapały na to świadczenie (w ogóle lub w pełnej wysokości).

Drugi problem to tzw. emerytury czerwcowe, które utknęły w Trybunale Konstytucyjnym. W największym skrócie, konstrukcja systemu emerytalnego była niekorzystna dla osób, które przechodziły na emeryturę w czerwcu, a nie np. w maju. Nie każdy wiedział, że ta decyzja będzie oznaczała niższą emeryturę. Niektórzy nie mieli wyboru miesiąca – m.in. renciści, którzy akurat w czerwcu kończyli 60/65 lat. Sejm wprawdzie poprawił te przepisy, ale tylko na przyszłość od 2021 r. Tymczasem - jak wyjaśniał Rzecznik Praw Obywatelskich, który przyłączył się do postępowania w TK - pomijają one osoby, którym tak ustalono świadczenia wcześniej.

- Lewica zgłaszała w 2021 r., aby zmiany działały też wstecz i objęły osoby, które przeszły na emerytury w czerwcach lat 2009-2019. Wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed powiedział wtedy, że taka zmiana nie ma poparcia, bo kosztowałaby 3 mld zł i nie ma na to pieniędzy. A parę miesięcy później wprowadzono czternastą emeryturę, która kosztowała kilkanaście miliardów złotych. Wyszedł cynizm. Rząd wiedział, że czerwcowe emerytury są dla kilkuset tysięcy osób pozaniżane, ale się tym nie przejął – mówi dr Lasocki.

Wśród innych problemów po PiS ekspert wymienia także nieprecyzyjne przepisy ws. emerytur pomostowych, co grozi zawaleniem sądów odwołaniami od decyzji ZUS. - Szybko trzeba będzie naprawić też emeryturę "czarnkową", bo ona jest skrajnie niekorzystna dla nauczycieli. Oni też kiedyś będą mieli pretensje, że nikt im nie powiedział, że jeśli na nią pójdą, to będzie to dla nich oznaczało dużo niższe świadczenia, niż gdyby skorzystali z nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego - dodaje dr Lasocki.

następna sekcja

Cytat na koniec

PiS mnóstwo spraw zamiatał pod dywan. Na miejscu emerytów może na zmianę władzy popatrzyłbym nawet z jakąś nadzieją. Przekaz partyjny był bardzo silny, ale było w nim mnóstwo niesprawiedliwości

Dr Tomasz Lasocki, Katedra Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

następna sekcja

Wykorzystane materiały

Rozmówcy:

  • Dr Tomasz Lasocki, Katedra Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego [link]
  • · Dr Janina Petelczyc, Katedra Ubezpieczenia Społecznego w Szkole Głównej Handlowej: [link]

Komentarze i źródła:

  • 100 konkretów KO: [link]
  • Program wyborczy Polski 2050: [link]
  • Program wyborczy PSL: [link]
  • Program wyborczy Lewicy: [link]
  • Materiał money.pl: [link]

Czas pracy nad materiałem: 12 godzin.

To wszystko na dziś

Do zobaczenia!